wtorek, 4 czerwca 2013

60.


- jeżeli ten duch ma mi wywijać takie numery to ja dziękuje bardzo - oznajmiłam gdy do łazienki wchodzili pierwsi siatkarze.
Oczywiście Piotr wpadł do pomieszczenia jako ostatni i z wielkim przerażeniem ukucnął tuż obok mnie, po czym mocno mnie przytulił.
- co się tak właściwie stało? - zapytał po chwili ciągle nie wypuszczając mnie ze swoich ramion.
- myślę, że podobało Ci się straszenie Daniela. Może się umówimy? Bezduszny Mietek - Ignaczak odczytał wiadomość zapisaną na lustrze moją czerwoną szminką.
- ty, Piter, jakiś bezcielesny staruszek chce Ci poderwać laskę - zaśmiał się Bartman uderzając środkowego w plecy.. aż mu pewnie płuca odbiło.
- Lotman, wywołałeś jakiegoś zboczeńca - zaśmiał się Buszek.
- jasne śmiej się, śmiej. To nie z Tobą chce się umówić jakieś widmo - mruknęłam oburzona mierząc go mnie zabójczym wzrokiem. Jak tak dalej pójdzie to Rafał sam spotka się z Bezdusznym Mietkiem po drugiej stronie rzeki umarłych.
- a jak się spikniecie - zaczął Dobrowolski, a ja już przeczuwałam, że lepiej byłoby gdyby nie kończył - to będziecie mieli dzieci zombi?
- oczywiście, a Twoje będą się z nimi bawiły - fuknęłam ironicznie.
- ej to dokładnie tak jak w Simsach - Kosa wygłosił swoją jakże trafną teorię.
- Kowal. Trening. Szybko.
Te trzy słowa wypowiedziane z ust przybyłego dopiero co Schöps'a ostudziła zapały siatkarzy do wyswatania mnie w duchem. Usłyszałam tylko "zajmiemy się tym później" i wszyscy na łeb na szyję rzucili się do drzwi. Zabrałam aparat i zaraz za Resoviakami wyszłam z hotelu.
- pięć minut spóźnienia - oznajmił na wstępie Daniel.
Rozejrzałam się w około i raczej żaden siatkarz nie przejął się gadaniną stażysty. Ignaczak dodatkowo stwierdził, że Mietek za słabo zabawił się z nim w nocy, więc wszyscy do autobusu weszli z wielkim bananem na twarzy. Krzysiu zawsze potrafi rozruszać towarzystwo.. nawet umarłych.
- czuje emanującą energię Mietka - szepnął Lotman gdy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach.
Jak na zawołanie zasłonka w oknie poruszyła się. Przeszły mnie dreszcze, więc przysunęłam się jeszcze bliżej Piotrka.
- hej Misia.. nie bój się - pocałował mnie w czoło co rzeczywiście dodało mi odwagi.
Mietek chyba się zezłościł, bo zaraz po tym jak Piotr oderwał usta od mojej skóry wszystkie zasłonki zaczęły się ruszać.
- Lotman, wywołałeś nadpobudliwego ducha - warknęłam.
- on wcale nie jest nadpobudliwy - bronił go przyjmujący - on po prostu jest zakochany, nieszczęśliwie zakochany.
- w człowieku - dodał Kosok.
- boże jak w jakimś horrorze - krzyknął Bartman, czym zwrócił uwagę trenerów. Jednakże jego głupkowaty uśmieszek skutecznie odwrócił sztab.
- w co myśmy się wpakowali - westchnął Nowakowski mocniej mnie obejmując.
- w co wyście mnie wpakowali - poprawiłam go, po czym rozpłakałam się jak małe dziecko.
Stanowczo za dużo się dzieje.

Wysiedliśmy na parkingu przed halą. Wszyscy otworzyli oczy ze zdumienia widząc wielkość obiektu. A jeszcze większym zaskoczeniem była grupka osób ubrana w biało-czerwone pasiaki. Widziałam w oczach Resoviaków łzy. Chłopaki chwilę porozmawiali w kibicami i porozdawali autografy. Dla potomnych postawie zdjęcie Zbysia ocierającego z policzków słone krople.
Dzisiejszy trening nie należał do najłatwiejszych. Kowal nie oszczędzał swoich podopiecznych. Kilka razy kazał im powtarzać tą samą akcje, aby tylko dojść do pułapu perfekcyjności  Na znak szkoleniowca otępiale ruszyli w stronę szatni. Nie zaprzepaściłam niepowtarzalnej propozycji Piotrka i zniknęłam za drzwiami razem z zawodnikami.
Zanim wyszli z części prysznicowej zdążyłam zjeść dwa pitowe batoniki.
Jednak chwilę później modliłam się o ich szybszy powrót. Przez szatnie przeszedł powiew winnego wiatru co za sponsorował nam nikt inny jak Bezduszny Mietek. Niewielkie lustro wiszące na ścianie nagle spadło, a szło potłukło się w drobny mak.
Jak siatkówkę kocham, zejdę tu zaraz na zawał.
Czułam zimny oddech na karku.. o ile duchy potrafią oddychać. Po prostu czułam jego obecność i to przerażało mnie najbardziej. Nikt mi nie uwierzy ale umarlak zapędził mnie w kozi róg szatni. Nie miałam jak się bronić, bo nawet nie wiedziałam gdzie ten jest mój oprawca. Chciałam krzyknąć, ale mogłam. Wydawało mi się, że upiór mnie dusi. A może to tylko moje chore paranoje. 

4 komentarze:

  1. Dobre na scenariusz filmowy: duch zakochuje się w dziewczynie. :DD Ciekawe, czy jeszcze postraszy stażystę, fajnie by było. xD
    Bezduszny Mietek? Już mi się ta nazwa podoba.
    Rozdział świetny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za emocje :D Mietek... przepraszam Bezduszny Mietek jest nieszczęśliwie zakochany :( biedak :D Bardzo dobry rozdział i czekam na kolejny :D Zapraszam także do mnie : http://marzenia-rzeczywistoscia.blogspot.com/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieciu, przyjdź do mnie *,* :D czekam na kolejny rozdział i również zapraszam na mojego bloga : http://sztuka-zycia-to.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hhahahahhahaha :D po raz pierwszy w życiu popłakałam się ze śmiechu :D Uwielbiam Cie normalnie !!! Mietek <3
    Zapraszam do mnie :))http://zawsze-jestem-blisko.blogspot.com/
    Rudzielec ;)

    OdpowiedzUsuń