- jeżeli ten duch ma mi
wywijać takie numery to ja dziękuje bardzo - oznajmiłam gdy do łazienki
wchodzili pierwsi siatkarze.
Oczywiście Piotr wpadł do
pomieszczenia jako ostatni i z wielkim przerażeniem ukucnął tuż obok mnie, po
czym mocno mnie przytulił.
- co się tak właściwie
stało? - zapytał po chwili ciągle nie wypuszczając mnie ze swoich ramion.
- myślę, że podobało Ci
się straszenie Daniela. Może się umówimy? Bezduszny Mietek - Ignaczak odczytał
wiadomość zapisaną na lustrze moją czerwoną szminką.
- ty, Piter, jakiś
bezcielesny staruszek chce Ci poderwać laskę - zaśmiał się Bartman uderzając
środkowego w plecy.. aż mu pewnie płuca odbiło.
- Lotman, wywołałeś
jakiegoś zboczeńca - zaśmiał się Buszek.
- jasne śmiej się, śmiej.
To nie z Tobą chce się umówić jakieś widmo - mruknęłam oburzona mierząc go mnie
zabójczym wzrokiem. Jak tak dalej pójdzie to Rafał sam spotka się z Bezdusznym
Mietkiem po drugiej stronie rzeki umarłych.
- a jak się spikniecie -
zaczął Dobrowolski, a ja już przeczuwałam, że lepiej byłoby gdyby nie kończył -
to będziecie mieli dzieci zombi?
- oczywiście, a Twoje
będą się z nimi bawiły - fuknęłam ironicznie.
- ej to dokładnie tak jak
w Simsach - Kosa wygłosił swoją jakże trafną teorię.
- Kowal. Trening. Szybko.
Te trzy słowa
wypowiedziane z ust przybyłego dopiero co Schöps'a ostudziła zapały siatkarzy
do wyswatania mnie w duchem. Usłyszałam tylko "zajmiemy się tym
później" i wszyscy na łeb na szyję rzucili się do drzwi. Zabrałam aparat i
zaraz za Resoviakami wyszłam z hotelu.
- pięć minut spóźnienia -
oznajmił na wstępie Daniel.
Rozejrzałam się w około i
raczej żaden siatkarz nie przejął się gadaniną stażysty. Ignaczak dodatkowo
stwierdził, że Mietek za słabo zabawił się z nim w nocy, więc wszyscy do
autobusu weszli z wielkim bananem na twarzy. Krzysiu zawsze potrafi rozruszać
towarzystwo.. nawet umarłych.
- czuje emanującą energię
Mietka - szepnął Lotman gdy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach.
Jak na zawołanie zasłonka
w oknie poruszyła się. Przeszły mnie dreszcze, więc przysunęłam się jeszcze
bliżej Piotrka.
- hej Misia.. nie bój się
- pocałował mnie w czoło co rzeczywiście dodało mi odwagi.
Mietek chyba się
zezłościł, bo zaraz po tym jak Piotr oderwał usta od mojej skóry wszystkie
zasłonki zaczęły się ruszać.
- Lotman, wywołałeś
nadpobudliwego ducha - warknęłam.
- on wcale nie jest
nadpobudliwy - bronił go przyjmujący - on po prostu jest zakochany,
nieszczęśliwie zakochany.
- w człowieku - dodał
Kosok.
- boże jak w jakimś
horrorze - krzyknął Bartman, czym zwrócił uwagę trenerów. Jednakże jego
głupkowaty uśmieszek skutecznie odwrócił sztab.
- w co myśmy się
wpakowali - westchnął Nowakowski mocniej mnie obejmując.
- w co wyście mnie
wpakowali - poprawiłam go, po czym rozpłakałam się jak małe dziecko.
Stanowczo za dużo się
dzieje.
Wysiedliśmy na parkingu
przed halą. Wszyscy otworzyli oczy ze zdumienia widząc wielkość obiektu. A
jeszcze większym zaskoczeniem była grupka osób ubrana w biało-czerwone pasiaki.
Widziałam w oczach Resoviaków łzy. Chłopaki chwilę porozmawiali w kibicami i
porozdawali autografy. Dla potomnych postawie zdjęcie Zbysia ocierającego z
policzków słone krople.
Dzisiejszy trening nie
należał do najłatwiejszych. Kowal nie oszczędzał swoich podopiecznych. Kilka
razy kazał im powtarzać tą samą akcje, aby tylko dojść do pułapu perfekcyjności
Na znak szkoleniowca otępiale ruszyli w stronę szatni. Nie zaprzepaściłam
niepowtarzalnej propozycji Piotrka i zniknęłam za drzwiami razem z zawodnikami.
Zanim wyszli z części
prysznicowej zdążyłam zjeść dwa pitowe batoniki.
Jednak chwilę później
modliłam się o ich szybszy powrót. Przez szatnie przeszedł powiew winnego
wiatru co za sponsorował nam nikt inny jak Bezduszny Mietek. Niewielkie lustro
wiszące na ścianie nagle spadło, a szło potłukło się w drobny mak.
Jak siatkówkę kocham, zejdę tu zaraz na zawał.
Czułam zimny oddech na
karku.. o ile duchy potrafią oddychać. Po prostu czułam jego obecność i to
przerażało mnie najbardziej. Nikt mi nie uwierzy ale umarlak zapędził mnie w
kozi róg szatni. Nie miałam jak się bronić, bo nawet nie wiedziałam gdzie ten jest
mój oprawca. Chciałam krzyknąć, ale mogłam. Wydawało mi się, że upiór mnie
dusi. A może to tylko moje chore paranoje.
Dobre na scenariusz filmowy: duch zakochuje się w dziewczynie. :DD Ciekawe, czy jeszcze postraszy stażystę, fajnie by było. xD
OdpowiedzUsuńBezduszny Mietek? Już mi się ta nazwa podoba.
Rozdział świetny. ^^
Co za emocje :D Mietek... przepraszam Bezduszny Mietek jest nieszczęśliwie zakochany :( biedak :D Bardzo dobry rozdział i czekam na kolejny :D Zapraszam także do mnie : http://marzenia-rzeczywistoscia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mieciu, przyjdź do mnie *,* :D czekam na kolejny rozdział i również zapraszam na mojego bloga : http://sztuka-zycia-to.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHhahahahhahaha :D po raz pierwszy w życiu popłakałam się ze śmiechu :D Uwielbiam Cie normalnie !!! Mietek <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :))http://zawsze-jestem-blisko.blogspot.com/
Rudzielec ;)