niedziela, 25 listopada 2012

6.

4:30. Leniwie otworzyłam prawe oko. Ciemność na dworze nie ułatwiała mi pobudki. Ponownie zamknęłam oczy. 5 minut później budził zadzwonił ponownie. Cholerna drzemka. Westchnęłam i ostrożnie wysunęłam lewą nogę spod kołdry. Zimno. Szybko schowałam ją z powrotem. Kolejny raz mój budzik dał o sobie znać. Przeciągnęłam się w każdą stronę ziewając przy tym milion razy. Zmotywowana spotkaniem z rodzicami i Krystianem zebrałam się w sobie i wolnym krokiem podążyłam do łazienki. Tam tylko zimny prysznic i lekki makijaż. Po 15 minutach opuściłam łazienkę. Ubrałam czarne rurki, białą bokserke i bluzę. Do tego trampki i byłam już prawie gotowa. Jeszcze tylko śniadanie, które pochłonęłam z prędkością światła. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko mam. Punktualnie o 5:15 w mieszkaniu pojawił się Zibi. Wsiadłam do jego czarnego Audi i w przeciągu 10 dostaliśmy się pod hale. Gdzie czekała już większość siatkarzy. Wysiadłam z samochodu Bartmana po czym udałam się w stronę sztabu szkoleniowego. Przywitałam się ze wszystkimi. Podeszłam autokaru w celu włożenia mojej walizki do bagażnika.
- pomogę - usłyszałam głos za swoimi plecami
- nie trzeba - zaczęłam siłować się z uchwytem mojej walizki.
- trzeba - zadowolony wziął mój bagaż i szybko włożył go do bagażnika
- dziękuje
- a tak w ogóle to Grzesiek Kosok jestem - szeroko się uśmiechnął i podał mi swoją rękę
- Dominika Toborek - uścisnęłam jego dłoń.
Trener Kowal zagonił wszystkich do autokaru. Jako iż byłam jedyną kobietą w sztabie pierwsza weszłam do środka. Zajęłam miejsce w środku autobusu. Wyjęłam z torby laptopa, podłączyłam do niego słuchawki i włączyłam pierwszy lepszy film. Nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadł Nowakowski.
- nie mówiłaś że chodzisz ze Zbyszkiem - oznajmił ściągając mi z uszu słuchawki
- że co proszę ? - krzyknęłam praktycznie na pół autobusu
- no przecież widziałem jak podjechałaś razem z nim.
- zacznijmy od tego że mam już chłopaka
- przepraszam - cicho westchnął
Lekko się do niego uśmiechnęłam i wróciłam do oglądania filmu. Jednak sen szybko mnie zmożył. Moja głowa bezwładnie opadła na ramię Piotrka. Obudziłam się i szybko zabrałam głowę z jego ramienia.
- przepraszam
- nie masz za co. Dla mnie to czysta przyjemność - uśmiechnął się. Lubie jego uśmiech. Ma w sobie coś magicznego.
- ile spałam ?
- ze trzy godzinki - odpowiedział spoglądając na swój zegarek - uprzedzę twoje pytanie. Jesteśmy nie daleko Radomia
- dzięki. Czyli jeszcze 6 godzin?
- licząc że jedziemy autokarem to 7.
- hej zakochań ce chodźcie do nas - krzyknął z tylu autobusu Ignaczak
- zakochań ce?
- no przecież wy jesteście razem
- dzięki że mnie poinformowałeś bo nim wiedziałam - powiedziałam z ironią w głosie
- weźcie nie krzyczcie. Ludzie chcą spać - mruknął Achrem.
Piotrek wziął mojego laptopa i cichutko przetransportowaliśmy się na ostatnie siedzenia autokaru.
- panie Krzysztofie bardzo pana szanuje ale z łaski swojej mógłby pan nie wymyślać jakiś niestworzonych historii?
- co ty taka ostra ?
- może na okres ? - zamyślił się Lotman
- a może nie - pokręciłam głową i z powrotem włączyłam mój przenośny komputer. Zalogowałam się na facebooku i zaczęłam przeglądać aktualności. Polubiłam nowe zdjęcia, poodczepiałam znajomych.
- ej no przepraszamy - mruknął pod nosem libero, a ja spojrzałam na niego z miną typu "żartujesz sobie". - chociaż próbowałem
- dla waszej wiadomości nie spotykam się z Piotrem Nowakowskim - oznajmiłam powtarzając to również w języku angielskim aby uświadomić to także naszym obcokrajowcom.
Wszyscy pokiwali głowami na znak że rozumieją.
Reszta podróży zleciała mi na wysłuchiwaniu przeprosin Ignaczaka. Po setnej próbie powiedziałam mu że już się nie gniewam ponieważ znudziło mi się już jego "paplanie".
Do hotelu dotarliśmy przed 16. Szybko wyskoczyłam z autokaru i ustawiłam aparat. Zdjęcia zmęczonych podróżą siatkarzy to jest to.
Kierowca wyciągnął nasze bagaże. Moją walizkę od razu przechwycił Kosok. Szczerze to nawet mi to pasowało. Wjechaliśmy windami na nasze piętro gdzie trener przydzielił nam pokoje. otworzyłam drzwi do swojego apartamentu. Mały przedpokój z kanapą, fotelami, stolikiem, telewizorem i wyjściem na balkon. Na lewo łazienka, na prawo sypialnia.
Zaraz za mną do pokoju wszedł Piotrek. Zadowolony usiadł na kanapie. Po nim wszedł pan Kowal.
- twój brat powiedział że w razie czego możesz dzięki pokój z Piotrkiem. Miłego pobytu.
Zatkało mnie. Trener wyszedł a ja zaczęłam gapić się na środkowego. Zabije mojego brata! Najpierw wyjazd, a teraz jeszcze ten pokój...
- jeżeli chcesz to załatwię sobie inny pokój - westchnął siatkarze i zaczął powoli zbierać swoje torby.
- nie trzeba. Przeżyje - uśmiechnęłam się - wiesz może gdzie jest Kosok, ma moją walizkę.
- twoja walizka stoi pod ścianą - Piotrek przybił sobie tzw. "Facepalma". Spaliłam buraka i poszłam po mój bagaż. Z impetem weszłam do sypialni.
- Piotrek ?
- tak ? - siatkarz wbiegł za mną do pomieszczenia
- jedno łóżko - westchnęłam
- za to jakie wielkie - wskoczył na łoże - i miękkie.
Położyłam się obok niego na łóżku
- faktycznie - stwierdziłam.
Chciałam wstać ale Piotrek chwycił mnie za rękę. Speszona wyrwałam moją dłoń z jego uścisku.
Po kolacji postanowiłam odwiedzić swoich rodziców. Gdańsk znałam na pamięć. Wsiadłam w autobus i po 15 minutach wysiadłam na przystanku obok osiedla na którym jeszcze nie dawno mieszkałam  Wpisałam czterocyfrowy kod i weszłam do wieżowca. Potem tylko w windę i na 5 piętro. Zapukałam do mieszkania numer 20. Chwilę później tonęłam już w objęciach rodziców. Po blisko godzinnej wizycie opuściłam ich mieszkanie. Chciałam wpaść jeszcze do Krisa. Opuściłam wieżowiec w którym jeszcze tydzień temu spędzałam praktycznie 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. 10 minut marszu i jestem na miejscu. Krystian mieszka w czteropiętrowym bloku. Sam. Bez rodziców. Szłam tam z nadzieją pozostania na noc. Stęskniłam się za tym moim wariatem. Weszłam po schodach na ostatnie piętro. Z przyzwyczajenia przeczesałam włosy i zapukałam do mieszkania.

piątek, 23 listopada 2012

5.

- Ada, jakiej prawdy ? - spojrzałam zdziwiona a zarazem przestraszona na moją przyjaciółkę
- w zeszłym roku jak już wiesz chodziłam z nim. Na początku było nam ze sobą bardzo dobrze. Planowaliśmy nawet razem zamieszkać. Później zaczęło się psuć. Janek wpadł w nie najlepsze towarzystwo. Zaczął brać narkotyki, nadużywał alkoholu. Często na nasze spotkania przychodził pijany. Wtedy też tracił nad sobą kontrolę. Pewnego dnia pobił mnie tak mocno że trafiłam do szpitala. Janek się przestraszył i wyjechał. Wrócił nie dawno i najwidoczniej poszukuje kolejnej ofiary.
- a może on się już zmienił
- nie sądzę. Nadal zadaje się z tym typami. 
Siedziałyśmy chwilę w milczeniu. Żadna z nas nie chciała kontynuować tego tematu. Zrobiło się na prawdę późno. Na dworze było ciemno i zimno. Zeszłyśmy na dół, a tam ku mojemu zaskoczeniu mój brat zaproponował Adzie, że ją odwiezie. A to do niego nie jest w ogóle podobne !
Gdy tylko opuścili mieszkanie, podążyłam do łazienki. "Odprawiłam" wieczorną toaletę, po czym bezskutecznie próbowałam skontaktować się z Krisem. Boże, co się z tym chłopakiem dzieje ? Przecież zawsze odpierał moje telefony, mogliśmy gadać godzinami, a teraz nawet na głupiego SMS`a nie odpisze ?! Chyba czeka nas poważna rozmowa na temat naszego związku. Wiem, że to ja wyjechałam z Gdańska, ale on sam chciał kontynuować nasz związek. Obiecał, że po zakończeniu roku przyjedzie do Rzeszowa, że razem zamieszkamy. Pełna obaw i niepokoju zasnęłam. Musicie wiedzieć, że mam taką nietypową zdolność, że nawet podczas najgorszych problemów i konfliktów potrafię bez problemu zasnąć.

Rano, jak zwykle zjadłam miskę musli i ruszyłam na zajęcia.
Dostarczyłam dziekanowi wszystkie papiery, zamieniłam kilka słów z Adą i udałam się na zajęcia. Rozejrzałam się dokładnie po całej sali. Nigdzie jednak nie dostrzegłam Jacka. Może to i dobrze. Po wczorajszej rozmowie z Adą, trochę zaczęłam się go bać.
Systematycznie uczęszczałam na zajęcia. Praktyki niestety musiałam sobie w tym tygodniu odpuścić, ponieważ Karol przeziębił się podczas odwożenia Ady i był na zwolnieniu lekarskim. Fajnie, cały tydzień zmarnowany.

Po bardzo nudnych siedmiogodzinnych czwartkowych wykładach wróciłam do domu. Gdy tylko weszłam do mieszkania usłyszałam jak mój brat rozmawia z kimś przez telefon.
- oczywiście panie prezesie.
-...
- jasne iż się zgodzi.
Karol pożegnał się prawdopodobnie z panem Kozłowskim i z szerokim dość dziwnym i podejrzanym uśmiechem podszedł do mnie i wziął moją wyładowaną książkami z biblioteki torbę. Doskonale znałam ten uśmiech. Uśmiech, który zawsze oznaczał jakiej kłopoty.
- co mam dla Ciebie zrobić ? - rzuciłam wchodząc do kuchni i otwierając świecącą pustkami lodówkę.
- no bo wiesz, że ja jestem chory.. - kichnął - a w niedzielę chłopaki grają w Gdańsku i ktoś musi im zrobić zdjęcia. Padło na Ciebie - zrobił minę typu "ja nie miałem z tym nic wspólnego, nie patrz tak na mnie". Westchnęłam co mój brat wziął za wyraz zgody. W sumie to cieszę się z takiego obrotu sprawy. Odwiedzę rodziców i wreszcie pogadam z Krystianem.
- więc, jutro o 5:30 wyjazd spod hali - szeroko się uśmiechnął
- o której ?! - popatrzyłam na niego z byka
- no o 5:30 - powtórzył ze stoickim spokojem
- zabiję Cię kiedyś ! - wrzasnęłam lekko zdenerwowana. Jakim cudem ja, Dominika Toborek mam wstać w środku nocy, a potem tłuc się przez całą Polskę autokarem z grupą istnych olbrzymów, w których część nie mówi po polsku (co nie jest dla mnie problemem, bo znam angielski, niemiecki i rosyjski)?!
Wzięłam portfel i ruszyłam do pobliskiego supermarketu po zakupy. Sprzed wyjścia "sprzątnęłam" wózek i ruszyłam w stronę gęsto zastawionych produktami sklepowych półek. Po pierwsze wzięłam zapas mojego musli i soku pomarańczowego, zahaczyłam o dział z wędlinami i warzywami. Później parę najpotrzebniejszych produktów codziennego użytku. Na koniec to co tygryski lubią najbardziej, czyli słodycze!! Żelki, ciastka, batoniki, chipsy... i tak w kółko. Załadowałam cały sklepowy wózek i udałam się do kasy. Zapłaciłam za zakupy, po czym wszystkie produkty starannie ułożyłam w dwóch ogromnych ekologicznych torbach. Wyjechałam wózkiem na zewnątrz i wyjęłam z niego siatki. Cholera jasna jak ja to doniosę do domu?! Na odpowiedź długo nie musiałam czekać.
- Miśka ! - krzyknął już z oddali
- hej Piotrek - przywitałam się z siatkarzem. Nowakowski od razu zabrał obydwie torby. W miłej atmosferze ruszyliśmy w stronę naszego osiedla.
- jedziesz jutro z nami ? - spytał z taką dziwną nadzieją w głosie. A ja, jak to ja postanowiłam trochę się zabawić i nie mówić mu nic o moim wyjeździe, więc pokiwałam przecząco głową - szkoda - mruknął widocznie niezadowolony.

Pit wniósł zakupy do mieszkania i położył je w kuchni. O dziwo, w domu nie było Karola. Zostawił tylko kartkę na lodówce : "Jestem u Ady :)" . Moja mina typu "o.O" wyrażała wszystko co w tej chwili czułam. Karol i Ada ?! Mój brat i moja przyjaciółka?! Jezu Chryste i wszyscy anieli w niebie ! Po odmówieniu całej litanii wzięłam się za rozpakowywanie zakupów, uprzednio oczywiście goszcząc Piotrka, który czuł się tutaj jak u siebie, bo jak mi było wiadomo spędzał tu razem z Karolem większość popołudni "pociskając w Super Volleya" . Około 18 siatkarz opuścił mieszkanie, a ja wzięłam się za pakowanie ubrań i sprzętu na weekendową batalię. Po dwóch godzinach walki z zamkiem od torby byłam wykończona. Wzięłam do ręki mój telefon w celu skontaktowania się z Krystianem. 3 razy przeczytałam nową wiadomość od mojego brata nie mogąc uwierzyć w to co jest tam napisane.
"Zostaję na noc u Ady. Pamiętaj o jutrze. Zbyszek przyjedzie po Ciebie o 5:15". 
Mój braciszek rozwala system, a moja przyjaciółka nie powiedziała mi o tym, że spotyka się z moim bratem! I don't want to live in Rzeszów anymore! To miasto jest dziwne. Znajomości rozwijają się tu o wiele za szybko, ot co! 
Zmęczona wzięłam prysznic, ustawiłam budzik na 4:30 (jak ja wstanę !) i poszłam spać. 

niedziela, 18 listopada 2012

4.

- Adaa ! - mocno przytuliłam dziewczynę
- a on co tutaj robi ? - moja nowa przyjaciółka spojrzała na Janka
- odprowadzał mnie do klasy.. zgubiłam się - wytłumaczyłam. Wybiła 9 więc rozeszliśmy się do swoich klas.
Janek zaproponował abym siadła obok niego. Zgodziłam się. Muszę przecież wybadać o co chodziło Adzie. Wykładowca przywitał się i rozpoczął jakże pasjonujący wykład. Ech.. Dopiero się zaczęło, a ja już chcę żeby się skończyło.
- o co chodziło Adzie ? - spytałam po chwili nie odrywając wzroku od kartki papieru, na której starałam się narysować coś sensownego
- powinnaś iść na rysownika, a nie na fotografa - uśmiechnął się
- po pierwsze nie widziałeś jeszcze moich zdjęć, a po drugie nie zmieniaj tematu.
- okej. Ada była moją dziewczyną , ale nasze drogi rozeszły się po tym jak na rok zniknąłem z Rzeszowa. Wiem, że zachowałem się na prawdę chamsko nic jej o tym nie mówiąc ale po prostu miałem swoje powody - zasmucił się
- nadal coś do niej czujesz ?
- chyba tak - cicho westchnął
- no to porozmawiaj z nią - poklepałam go po ramieniu
- przecież widziałaś jak ona na mnie reaguje
- no to zrobimy tak. najpierw ja z nią porozmawiam i dowiem się co i jak, a potem dam Ci znać
- będę Ci bardzo wdzięczny - wymieniliśmy się numerami i wróciliśmy do słuchania jakże wspaniałego i interesującego wykładu.
Po długich męczarniach mój rysunek był gotowy, a wykład skończony. Przed wyjściem zatrzymał mnie wykładowca. Był to około 30 letni brunet, jakieś 1,95 m.
-  pani Dominika Toborek ? - spytał unosząc kąciki swoich ust ku górze, skinęłam twierdząco głową - Adam Kamura, miło mi panią poznać
- mi pana również.
- Oglądałem ostatnio pani prace, powiem, że ma pani ogromny talent.
- ależ dziękuję bardzo - poczułam, że moje policzki zarumieniły się
- załatwiła sobie pani już praktyki ?
- tak. Mój brat jest głównym fotografem Asseco Resovii i załatwił mi trzy miesięczny staż
- o to wspaniała wiadomość. Tylko proszę nie zapomnieć przynieś wszystkich zaświadczeń i wypełnić papierów.
- oczywiście panie Adamie. Muszę pana przeprosić ale śpieszę się na trening chłopaków. Na jutro postaram się wszystko wypełnić.
Mój wykładowca okazał się całkiem miłym facetem.Chyba zacznę słuchać na jego zajęciach. Pożegnałam się z  Jankiem i ruszyłam na przystanek autobusowy. Pół godziny później byłam już w mieszkaniu. Zjadłam szybki obiad. Przebrałam się i razem z Karolem pojechaliśmy do  rzeszowskiej hali Podpromie. Szybko wysiadłam z samochodu i poszłam do głównego managera Resovii. Delikatnie zapukałam do drzwi i weszłam do środka
- pani Dominika ? - skinęłam twierdząco - Tomasz Kozłowski. Proszę tu ma pani wszystkie potrzebne dokument - podał mi teczkę - niech pani da je do podpisania bratu i witamy w Rzeszowie.
Uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam z gabinetu pana Tomasza. Schowałam teczkę do torby, a wyjęłam z niej lustrzankę. Weszłam na halę, gdzie zaczął się już trening chłopaków. Usiadłam obok brata i czekałam na jego polecenia. Ustawiłam ostrość i zaczęłam robić zdjęcia Resoviakom. Ostro trenowali. Najpierw rozciąganie, potem atak i zagrywka. Trener nie dawał im nawet chwili wytchnienia. Po trzech godzinach intensywnego treningu siatkarze udali się do szatni.
- nie wiedziałem, że będziesz nam robić zdjęcia - zaśmiał się Bartman - gdybym wiedział to bym Cię nie uratował
- haha. to żem się uśmiała - westchnęłam i zaczęłam składać swój sprzęt
- poczekasz ? - spytał, a ja spojrzałam na mojego brata - odwiozę ją
Karol kiwnął głową na znak że się zgadza po czym zniknął za drzwiami. Usiadłam na ławce przed halą i czekałam na Zbyszka. Jednak pierwszy wyszedł Piotrek.
- na mnie czekasz ? - środkowy zrobił dziwną minę po czym usiadł obok mnie
- chciałbyś - pokazałam mu język - Bartman powiedział, że mnie odwiezie
- Ohoho. Czyżbyś się spodobała naszemu Zbyszkowi ? - niby mówił na żarty, ale w jego głosie wyczułam smutek.
- Dominika, bardzo Cię przepraszam ale nie dam rady Cię odwieść. Dzwoniła moja sąsiadka. Ktoś się włamał do mieszkania. Muszę tam jechać - wydusił na jednym oddechu ZB9
- nie martw się ja ją odwiozę - mruknął nieśmiało Piotrek. Zbyszek podszedł do mnie i pocałował w policzek po czym zniknął za przyciemnioną szybą swojego Audi
- a nie mówiłem - Nowakowski sztucznie się uśmiechnął
- zazdrosny ? - spytałam z nutką ciekawości. Piotrek nie odpowiedział tylko otworzył drzwi do swojego samochodu - dziękuję - wyszeptałam, a on zamknął za mną drzwi.
- prosto do domu ? - uśmiechnął się
- chyba tak. mam mnóstwo papierów do wypełnienia  na jutro.
Pit zaparkował pod samym wejściem. Zapytałam czy nie ma ochoty na herbatę. Odmówił. Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i weszłam do środka. W mieszkaniu czekał już na mnie Karol z kolacją.
- i jak tam Zbyszek ?  -zapytał podając mi kanapki.
- nie Zbyszek, tylko Piotrek. Bartman miał włamanie do mieszkania i musiał szybko wracać
Mój brat uśmiechnął się szeroko i wrócił do oglądania telewizji. Podałam mu dokumenty do podpisania, po czym weszłam do swojego pokoju i wypełniłam resztę papierów. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- proszę - jęknęłam nie podnosząc głowy znad biurka
- możemy pogadać ? - w drzwiach stanęła Ada. Usiadłam z nią na łóżku - uważaj na Janka
- powiedział mi że byliście razem, potem on wyjechał ale teraz znowu chcę być z tobą
- najwidoczniej nie powiedział Ci całej prawdy - wyszeptała, a jej oczy zaszły łzami...

sobota, 17 listopada 2012

3.

Perspektywa Miśki

Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Dzwonił Krystian, więc bez wahania odebrałam.
- hej kochanie - przywitałam się z moim chłopakiem
- witaj słoneczko
- dlaczego tak długo się nie odzywałeś ? - wyszłam z pokoju i usiadłam w fotelu na korytarzu.
-  wiesz nie miałem zbyt dużo czasu. Mat wrócił.
- Mateusz wrócił z Londynu a ja nic o tym nie wiem ?
- no bo my... ymm..i chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę i wpaść do Rzeszowa - zaczął się jąkać jakby nie wiedział co ma powiedzieć.
- i już po niespodziance. A mogę z nim chwilę pogadać ?
- yhh no wiesz... wyszedł właśnie do sklepu. Ja muszę kończyć. Kocham Cię mała.
- Ja ciebie też.
Zakończyłam rozmowę z Krystianem i weszłam z powrotem do pokoju. Chłopaki siedzieli na łóżku i oglądali zdjęcia na mojej lustrzance.
- Kris ? - spytał nie zbyt szczęśliwy Karol. Pokiwałam mu twierdząco głową i lekko się uśmiechnęłam - zobaczysz jeszcze będziesz przez niego płakać.
- jako mój brat powinieneś mnie wspierać ! - zdenerwowana trzasnęłam drzwiami i wyszłam na dwór. Nie znałam Rzeszowa. poszłam więc w  nieznanym mi kierunku, próbując zapamiętać drogę powrotną. Byłam wściekła na mojego brata. Przecież to moje życie i sama o nim decyduje. Z moich oczu poleciały pojedyncze łzy. Nie zwracałam już uwagi na drogę. Zrobiło się chłodno i zimno, a ja nie wiedziałam gdzie jestem. Zauważyłam grupkę chłopaków siedzących na parkowej łazience. Cholernie się bałam ale przecież muszę jakoś wrócić do domu. Stanęłam pod drzewem i próbowałam zebrać myśli.  spojrzałam w stronę grupki moich potencjalnych wybawicieli. Pozostał tylko jeden. Otarłam łzy i ruszyłam w jego kierunku.
- przepraszam pana. Mógłby mi pan powiedzieć jak dotrzeć na ulicę Mickiewicza ? - spytałam i zastałam w bezruchu oczekując odpowiedzi.
- oczywiście. Właśnie idę w tym kierunku to mogę panią odprowadzić.
Ruszyłam za mężczyzną. Przeszliśmy przez park w milczeniu.
- a co pani robi w Rzeszowie ?
- jak pan widzi gubię się - lekko się uśmiechnęłam się.
- a to to Ja widzę. A tak w ogóle to Zbyszek jestem - podał mi dłoń
- zbyszek ? - spojrzałam na mężczyznę. No tak, przecież stoi przede mną Zbigniew Bartman. Moja inteligencja mnie przeraża - Bartman ?
- we własnej osobie - siatkarze ukazał rząd śnieżnobiałych zębów.
- miło mi pana to znaczy ciebie poznać - poczułam że się rumienie - Dominika jestem.
- już jesteśmy. W którym bloku mieszkasz ?
Pokazałam mu właściwy blok. Zaprosiłam go do mieszkania na dziękczynną herbatkę. Otworzyłam drzwi, po czym utonęłam w męskich ramionach.
- Miśka, gdzieś ty była ? Martwiliśmy się
- Piotrek, zwariowałeś ? - spytałam gdy oswobodziłam się już z jego uścisku. Przyznam że było bardzo miło, ale co miałam mu powiedzieć : nie przestawaj, marzyłam o tym odkąd zobaczyłam Cię w telewizji?
Zaprosiłam Zbyszka do środka po chwili do mieszkania wbiegł Karol. Mocno mnie przytulił po czym pytająco spojrzał na Zbyszka. Wytłumaczyłam wszystkim jak to było. Wypiliśmy ciepłą herbatkę i pożegnaliśmy się z siatkarzami. Jak dla mnie za dużo wrażeń na jeden dzień. Poznałam aż dwóch siatkarzy. To dla mnie zbyt wiele. Połowa Polek chciałby być na moim miejscu. Mieć kochającego chłopaka, wymarzone studia oraz poznać dwa obiekty westchnień większości fanek siatkówki. Umyłam szklanki i usiadłam na kanapie. Po chwili dołączył do mnie Karol.
- mała nie rób mi tego więcej - przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił calując w skroń - martwiłem się, a Piotrek normalnie wychodził z siebie.
- na prawdę ?
- no tak. Chciał już dzwonić na policję. Przejął się bardziej niż ja.
- jakoś dziwnie się zachowuje.
- może ma powody - Karol tajemniczo się uśmiechnął.
Było już późno więc wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Rano na wykład, a potem na trening Resovii. Zapowiada się bardzo ciekawie.

***

- Miśka, bo się spóźnisz na zajęcia ! - usłyszałam krzyk mojego brata. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce, nawet nie zwróciłam uwagi, która była godzina, bo mój wzrok przykuło oprawione zdjęcie przedstawiające mnie i Nowakowskiego z autografem siatkarza. Szybcy są. No ale przecież Karol ma cały sprzęt u siebie w pokoju, więc już więcej nic mnie nie zdziwi. Wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Odbębniłam poranną toaletę i ubrałam się. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, czyli mój aparat, jakieś notatniki, długopis, odtwarzacz mp4 i słuchawki. Pewna siebie, pałająca entuzjazmem zeszłam na dół gdzie Karol przygotowywał dla mnie śniadanie.
- dziękuję - podeszłam do niego i mocno go przytuliłam
- za co ?
- za zdjęcie - uśmiechnęłam się
- a to akurat zasługa Piotrka. Siadaj, już Ci podaję śniadanie.
Mój brat zaserwował mi musli i sok pomarańczowy. Uwielbiam go. Gdy jeszcze mieszkał z nami w Gdańsku codziennie rano czekało na mnie w kuchni takie śniadanie. Miło, że pamięta.
- podwieźć Cię ? - spytał, gdy ubierałam buty i szykowałam się do wyjścia
- nie trzeba, pojadę autobusem.
Tak też zrobiłam. Wsiadłam w odpowiedni autobus. W uszy wsadziłam słuchawki i odpłynęłam. Ledwo co zdążyłam wysiąść na przystanku koło uczelni. Zestresowana weszłam do uczelni i podążyłam w stronę administracji. Poprosiłam o plan zajęć. Od miłej pani dostałam cały segregator potrzebnych informacji i kupę papierów do wypełnienia. Czeka mnie miły wieczór. Uhuu. Skaczę z radości. Po zapoznaniu się z planem zajęć ruszyłam w stronę sali 24, gdzie miał odbyć się pierwszy wykład. 15,17,19...
- cholera gdzie jest ta sala ?! - mruknęłam pod nosem.
- a jakiej sali szukasz ? - usłyszałam obok siebie ciepły, męski głos
- 24 - odpowiedziałam ciągle zapatrzona w mój rozkład
- tak się składa, że właśnie tam idę. Chodź to tuż za rogiem. A tak w ogóle to Janek jestem.
- Dominika - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany brunet o przenikliwym spojrzeniu. Coś za dużo tych przystojniaków ostatnio. Cicho westchnęłam i ruszyłam za moim nowym kolegą.
- pierwszy raz tutaj ? nigdy przedtem cię nie widziałem
- sam sobie odpowiedziałeś na zadane pytanie - uśmiechnęłam się. Czuję, że miło spędzę ten czas.
- więc skąd się u nas wzięłaś ?
- przyjechałam z Gdańska. Dostałam możliwość przeniesienia się tutaj, więc pomyślała, że grzechem byłoby nie skorzystać. Po za tym mieszka tutaj mój brat.
- Miśkaa ! - usłyszałam głośne wołanie za sobą. Odwróciłam się i szeroko się uśmiechnęłam..



________________________
Przepraszam, że się nie odzywałam, ale trochę dużo się działo... najpierw próbne, potem zawody - SIATKÓWKA *.* ,  a wczoraj moja była wychowawczyni popełniła samobójstwo... miło. ;( [*] na prawdę lubiłam tą kobietę i było mi naprawdę przykro gdy dowiedziałam się, że nie będzie nas uczyła w III gimnazjum. Zaszła w ciążę, komplikacje itp...

poniedziałek, 12 listopada 2012

2.

Perspektywa Miśki 
Obudziły mnie hałasy dochodzące z korytarza. Zwlokłam się z łóżka i z ledwością doczołgałam się do drzwi. Co się dzieje na tym świecie ?! Karol odkurza i sprząta ?!  Przecież w Gdańsku nawet nie dotknął miotły, nawet talerza po sobie nie umył. Jednak samodzielne mieszkanie do czegoś zobowiązuje. Tylko dlaczego tak musi to robić z samego rana ?! I don't want to live on this planet anymore.
- idioto, czy ty wiesz która godzina ?! - ładnie mówiąc byłam wściekła i śpiąca - przecież dzisiaj niedziela !
- tak kochana siostrzyczko. Jest dokładnie 13:52 - odpowiedział lekko się uśmiechając
- już ta godzina ?! - spojrzałam na wiszący na ścianie wielki zegar z motywem Wieży Eiffela  Karol pokiwał twierdząco głową po czym z powrotem włączył odkurzacz - a tak w ogóle to dlaczego ty sprzątasz?!
- straszny tu syf. Na podłodze i szafkach zalega metrowy kurz. A po za tym Piotrek za godzinę wpada.
- pałam entuzjazmem na poznanie twojego kolegi. Jupi - powiedziałam bez przekonania i wróciłam do mojego pokoju. Spod łóżka wyciągnęłam małą skrzynkę. Otworzyłam ją i wysypałam na łóżko jej zawartość. Tak moi drodzy, ja 23 letnia studentka fotografii kolekcjonuje plakaty siatkarzy. I to nie tylko polskich. Zaraz za naszymi złotkami w moim sercu znaleźli swoje miejsce również Amerykanie. Taki rzeszowski Paul Lotman. A obok niego pan Anderson. Cud miód. Wybrałam trzy plakaty, które zaraz przykleiłam na ścianie nad biurkiem. Na pierwszym miejscu Asseco Resovia, potem reprezentacja Polski i Stanów Zjednoczonych. Moja magiczna skrzynka posiadała ukryte dno. Wyjęłam metalową blaszkę i delikatnie wyciągnęłam mój największy skarb. Zdjęcie z autografem. Stanley objął mnie ramieniem i szeroko się uśmiechnął. Odpłynęłam. Mam już to zdjęcie rok a jeszcze go nie oprawiłam. Wyjęłam z biurka prostą drewnianą ramkę, po czym włożyłam do niej zdjęcie i odstawiłam go na półkę nocną. Ruszyłam moje zacne cztery litery i poszłam do garderoby. Nałożyłam pomarańczowe rurki i luźny biały T-shirt z flagą USA. Lekki makijaż i jestem gotowa na podbój świata. Zacznę od Rzeszowa, później mój zasięg się rozprzestrzeni na resztę kuli ziemskiej. Spojrzałam na wyświetlacz mojego LGika. Zero nowych wiadomości. Zero nieodebranych połączeń. Wystukałam numer do Krystiana. Odezwała się automatyczna sekretarka. Zrezygnowana opadłam na łóżko i chwyciłam moją lustrzankę. Poprzeglądałam zdjęcia z Gdańska. W tym czasie usłyszałam pukanie do drzwi. To pewnie ten Piotrek - kolega Karola.


Perspektywa Piotrka
Parę minut po 14 zapukałem do mieszkania mojego kumpla. Przywitaliśmy się naszym tajnym powitaniem i usiedliśmy w salonie. Karol odpalił swojego laptopa i otworzył folder ze zdjęciami z wczorajszej imprezy.
- nie ta... ta też nie... ta jej brunetką - jak na razie żadna z dziewczyn nie była tą o którą mi chodziło
- Karol ja wychodzę - obróciłem się, a moim oczom ukazała się sylwetka wczorajszej modelki
- tylko nie wracaj zbyt późno.
- stary kto to był ? - spytałem gdy dziewczyna opuściła już mieszkanie
- to moja siostra - Karol spojrzał na mnie po czym dodał - no nie mów że podoba Ci się moja siostra ?!
Pokiwałem twierdząco głową, a mój przyjaciel tylko się uśmiechnął. Coś czuje że w jego głowie narodził się jakiś szatański plan. Nie chciałem ciągnąć tematu jego siostry więc zaproponowałem rozpoczęcie naszego pojedynku. W Fifę byłem niepokonany. Dwie godziny później dziewczyna wróciła do mieszkania. Od razu weszła za górę. Spojrzałem pytająco na Karola.
- idź się z nią w końcu przywitaj - powiedział i poklepał mnie po ramieniu - powodzenia.
Poszedłem na górę i zapukałem do jej pokoju.
- proszę - usłyszałem jej melodyjny głos. Delikatnie otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Leżała na łóżku i przeglądała zdjęcia
- chciałem się przywitać - powiedziałem niepewnie. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie
- ale ja pana znam - uśmiechnęła się. W jej uśmiechu było coś magicznego. Coś co przykuwało spojrzenie. Modliłem się o zobaczenie jej kolejnego uśmiechu.
- no proszę Cię tylko nie pana. Piotrek jestem - podszedłem do niej i podałem jej dłoń, którą ona nieśmiało uścisnęła.
- Dominika. Ale wolę Miśka, bo Dominika brzmi tak oficjalnie - znów się uśmiechnęła, a w moim brzuchu pojawiły się tak zwane motyle. Rozejrzałem się po pokoju. Nad biurkiem wisiały plakaty siatkarzy.
- widzę że interesujesz się siatkówką. Kogo bardziej wolisz Polaków czy Amerykanów ?
- jako iż jestem dumną patriotką wolę Polaków - w tym samym czasie do pokoju wpadł Karol
- widzę, że dobrze wam się układa - powiedział zadowolony.
- Karolku, miałabym prośbę. Zrobiłbyś nam, jeżeli oczywiście Piotrek nie ma nic przeciwko, zdjęcie ? - podała mu lustrzankę bratu, po czym razem za pozowaliśmy do zdjęcia - postawie go zaraz obok tego - uniosła dumnie zdjęcie ze Stanley'em.
- też takie chce - jęknąłem zadowolony.
Nagle zadzwonił jej telefon.

***
Mój jakże genialny tatuś zapominał zapłacić za internet -.-' . No ale od czego jest telefon <3
Jutro nam egzaminy próbne. Historia, WOS i polski. :( trzymajcie kciuki ! ;* :D 

sobota, 10 listopada 2012

1.

perspektywa Karola 


- Miśkaa ! Wstawaj, bo się spóźnimy !
Wszedłem po schodach na drugie piętro mieszkania. Gdy rok temu przeprowadzałem się do Rzeszowa to mieszkanie do razu mi się spodobało. Odwołałem wszystkie inne oferty, szybko zapoznałem umowę i zacząłem się urządzać. Mieszkanie znajduję się na nowym osiedlu. Okolica zapiera dech w piersiach. Mieszkanie również. Duży, jasny salon z kominkiem i ogromną szybą, za którą znajduję się balkon. Przestronna kuchnia z wyspą na środku, połączona jest z jadalnią. Na drugim piętrze dwie duże sypialnie, obydwie  z łazienką i garderobą, oraz jedna mniejsza tzw. pokój gościnny.
Wczoraj przyjechała do mnie moja młodsza siostra. Dostała propozycję przeniesienia się z gdańskiego do rzeszowskiego Uniwersytetu. Bez wahania się zgodziła. Ciągłą ją do Asseco Resovii.
- Dominiko Toborek, ile razy Ci wczoraj mówiłem, że nie możemy się spóźnić ?! - wskoczyłem na jej łóżko i zacząłem ją łaskotać
- Karol, przestań! - oberwałem poduszką, którą zręcznie złapałem i przyłożyłem do twarzy siostry
- wstawaj małolato, śniadanie na stole
- nie jestem małolatą !
- tak tak - szybko wyszedłem z pokoju i zszedłem do kuchni.
Pół godziny później moja kochana siostrzyczka łaskawie zeszła na dół.
- no więc co na śniadanie ? Bo przyznam, że jestem głodna  - szeroko się uśmiechnęła i usiadła na krześle przy wyspie
- pierwszy i ostatni raz robię Ci śniadanie. A teraz jedz szybko, bo się spóźnimy - podałem jej tosty
- nie spinaj się. Ja się nigdy nie spóźniam
- nie licząc dnia wczorajszego, kiedy to prawie nie zdążyłaś na pociąg i w ostatniej chwili wskoczyłaś do wagonu
- no przecież musiałam się pożegnać z Krystianem
- to ty jeszcze z nim jesteś ?! po tym jak cię zdradził  ? - nie kryłem zaskoczenia po tym co przed chwilą powiedziała Miśka
- Kris mnie nie zdradził. Ewka go uwiodła i zmusiła do tego.. po za tym obiecał, że już nigdy mnie nie zdradzi
- dziewczyno czy ty w ogóle słyszysz samą siebie ? oczywiście, iż mu uwierzyłaś, prawda ?
- to moje życie, nie wtrącaj się !
Jak ona może być taka głupia ?! Nie ma już przecież 18 lat tylko 23. Dać się tak manipulować jednemu głupiemu chłopakowi, który ją wykorzystuje i okłamuje. Naiwna, głupia - ale to przecież moja siostra i muszę ją wspierać.
Przed dwunastą wyszliśmy z mieszkania i pojechaliśmy do hali Podpromie, gdzie o godzinie 14 miała odbyć się prezentacja sponsorów i zawodników Asseco Resovii Rzeszów na sezon 2012/2013. Wyjąłem z bagażnika mój aparat i ruszyliśmy w stronę mojego biura.
- proszę Cię tylko niczego nie dotykaj !
- nie zapominaj, że ja też jestem fotografem - mruknęła pod nosem
- ale nie grafikiem
Naszą mini kłótnię przerwało pukanie do drzwi.
- proszę  - do pokoju wszedł manager Resovii - Tomasz Kozłowski
- dzień dobry panie Kamilu, dobrze , że pan już jest. Przyszło paru młodych fotografów i gdyby mógł pan ich pokierować i dać kilka rad, byłbym bardzo wdzięczny.
- oczywiście, już się tym zajmuję
- miałbym jeszcze prośbę, do tej pięknej dziewczyny stojącej za panem
- to jest moja młodsza siostra Dominika
- jedna z dziewczyn się rozchorowała. Nie mogłabyś jej zastąpić ?  - zaproponował pan Tomasz
- a na czym miałoby to polegać ? - zapytała lekko zdziwiona Miśka
- Chodzisz po tzw. wybiegu z planszami z logiem danej sponsorującej nas firmy.
- mogłabym spróbować - odpowiedziała niepewnie
- no więc chodź. Poznam Cię z Adą - moją siostrzenicą, która też zajmuję się prezentowaniem sponsorów.

Młoda poszła z managerem za kulisy, a ja wziąłem swoje rzeczy i ruszyłem w stronę młodych, zdolnych fotografów. Zastałem 3 dziewczyny i 4 chłopaków w wieku 18-21 lat. Fajnie się zapowiada. Poinstruowałem ich i  porozstawiałem w różnych częściach sali, z których mieli najlepszy widok na wybieg. Sam zająłem swoje miejsce. Ustawiłem ostrość i czekałem na rozpoczęcie prezentacji.



perspektywa Piotrka

Wszedłem na halę i przywitałem się z resztą zawodników. Porozmawiałem z Karolem i umówiliśmy się jutro na meczyk u niego. Dawno nie graliśmy razem na PSP. Zająłem swoje miejsce wzdłuż wybiegu. Znudzony czekałem na rozpoczęcie. Parę minut po czternastej na wybieg wyszedł prezes i manager, każdy z nich wygłosił swoje przemówienie, po czym światła przygasły i zaczęła się prezentacja sponsorów. Każda z "modelek" po kolei prezentowała logo firm. Jedna z nich przykuła moją uwagę. Była to wysoka blondynka o pięknych niebieskich oczach. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, wypełniała wszystkie moje myśli, a przecież nawet nie wiem jak się nazywa. Piotrek, hallo, co się z tobą dzieje ?!. Gdy wychodziła na wybieg moje serce biło coraz mocniej, nie mogłem za chiny ludowe tego powstrzymać. Teraz miała odbyć się prezentacja zawodników. Każdy został wyczytany po kolei i otrzymał pamiątkowy upominek. Następnie prezentacja strojów. I znów pojawiła się ta blondynka. Jej uśmiech, jej spojrzenie, jej ruchy - anioł nie dziewczyna. po zakończeniu części oficjalnej odbył się kameralny bankiet z udziałem przedstawicieli firm sponsorujących oraz zaproszonymi gośćmi. Były też modelki, ale nigdzie nie mogłem znaleźć tej jednej, najważniejszej. Postanowiłem pójść do Karola, może ma jej zdjęcia... cudem by było gdyby wiedział jak się nazywa. Wszedłem do jego biura. Akurat się pakował.
- hej stary, znalazł byś chwilkę ? - spytałem, pokiwał twierdząco głową - no bo spodobała mi się jedna z modelek...
- jak wyglądała ?
- długie nogi, blondynka..
- Cichy, co piąta dziewczyna tak wyglądała... Jak jutro wpadniesz do mnie to przejrzymy zdjęcia.
- okej, nie zatrzymuję cię
- trzymaj się.
Wyszliśmy z hali. Karol udał się do swojego samochodu, ja do swojego. Mieszkałem na tym samym osiedlu co on, tylko, ze w sąsiednim bloku.
Gdy tylko dojechałem do domu, padłem zmęczony na łóżko. Znowu moje myśli zajęła ta blondynka. Wziąłem zimny prysznic, ale to nic nie dało. Próbowałem zasnąć, jednak mi się nie udało. Sen zmorzył mnie dopiero około 2 w nocy.



perspektywa Miśki

Wróciłam do domu z Adą. Jest naprawdę miłą dziewczyną. Studiuje na tej samej uczelni co ja tylko, że na innym kierunku. Obrała sobie za cel zostanie dziennikarką sportową. Coś czuję, że się zaprzyjaźnimy.
Około 21 wrócił Karol.
- młoda zgadnij co Ci załatwiłem - krzyknął uradowany zamykając mieszkanie
Zbiegłam po schodach na dół i czekałam aż w końcu wydusi tą nowinę.
- załatwiłem Ci staż u mojego boku w Resovii - stałam i patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami
- dziękuję - uwiesiłam mu się na szyi.
- zaczynasz od poniedziałku - dodał, a ja pocałowałam go w policzek.
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i napisałam szybkiego SMSa Adzie.
Dopiero co przyjechałam do Rzeszowa, a już tyle miłych niespodzianek. Wzięłam prysznic i z uśmiechem na ustach szybko usnęłam.

BOHATEROWIE

ON :


 Piotr Nowakowski - siatkarz Asseco Resovii Rzeszów, środkowy reprezentacji Polski; wysoki blondyn urodzony 18 grudnia 1987 roku w Żyrardowie. 


 ONA : 


Dominika Toborek - urodzona 15 listopada 1989 roku w Gdańsku, wysoka blondynka kochająca siatkówkę i fotografię. Studiuje fotografię na Uniwersytecie Rzeszowskim 


ON : 


Karol Toborek - fotograf i grafik Asseco Resovii; straszy brat Antoniny; przyjaciel Piotrka Nowakowskiego

 ONA : 


Ada Andrusiewicz - najlepsza przyjaciółka Antoniny; studiuje dziennikarstwo sportowe na rzeszowskim Uniwersytecie. 

 ONI : 

Zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów   <KLIK>
Zawodnicy polskiej reprezentacji piłki siatkowej mężczyzn