niedziela, 23 czerwca 2013

62.

Kilka dni później przyszła pora na starcie naszych Resoviaków z miejscową drużyną. Podopiecznym trenera Kowala udało ugrać się tylko jednego seta, z czego ku wiekim niezadowoleniu wszystkich cieszył się Daniel.
- proszę Cię tylko nam nie mów że nic się nie stało - już u progu szatni zaatakował mnie Bartman.
- nawet nie zamierzam - prychnęłam - Piotrek musimy się śpieszyć.
Środkowy kiwnął głową i już po chwili był gotowy do wyjścia. Odebrałam od Paula ostatnie wskazówki, po czym razem z Nowakowskim wsiadłam do zamówionej taksówki.

- ależ tu romantycznie - stwierdził Pit gdy przed naszymi oczami rozciągnął się widok starego zaniedbanego cmentarza.
- cholernie romantycznie.. - fuknęłam trzęsąc się ze strachu.
W dłoniach ściskałam czarny modlitewnik i małą czerwoną lampkę. Piotrek popchnął metalową bramę, a moje uszy przesiąknął przeraźliwe skrzypienie, jakby pochowane tu dusze błagały aby nie zakłócać im spokoju pośmiertnej egzystencji.
Powoli stąpałam po wydeptanej między wysoką trawą ścieżce. Stare, zbutwiałe, drewniane krzyże pochylały się nad ziemią, a mała murowana, trochę podniszczona kapliczka wyglądała niczym wyjęta z planu nowego horroru. A pośród tego JA. Ja bojąca się małego pająka, myszy, szczurów i gadów. Ja, która ledwo co przesuwałam się do przodu przechodząc obok pokrytych mchem nagrobków. Ja dla której filmy z gatunku horrorów w ogóle mogłyby się istnieć.
Nawet nie zauważyłam kiedy mocniej ścisnęłam piotrkową dłoń.
- hej, no przecież jestem tutaj - oznajmił pokrzepiająco.
Nabrałam powietrza w usta i skręciłam w prawo, aby jeszcze chwilę pobłądzić po cmentarnych uliczkach, bo przecie to sprawiało mi taką przyjemność...
Poczułam jak po mojej nodze przebiega coś małego, włochatego, z długim ogonem.. kuźwa tu są szczury!
- nie patrz pod nogi - polecił mi Nowakowski.
Miałam ochotę krzyczeć i wynieść się jak najdalej od tego miejsca. Miałam ochotę zajebać Paula za sprowadzenie tego ducha.
Piotrek pociągnął mnie delikatnie za rękę czym uświadomił mi, że powinniśmy iść dalej. Serce łopotało mi ze strachu jak flaga Resovi podczas meczu.
- to chyba tutaj..
Skinęłam głową w czasie gdy Piotr przetarał zamchlony i zabrudzony napis na nagrobku przed którym się zatrzymaliśmy. Drżącymi rękami próbowałam odpalić znicz, ale wszystkie próby kończyły się fiaskiem, a raz nawet podpaliłam wysuszoną trawę. Ostatecznie do Nowakowski zadbał o "miłą atmosferę" w czasie żegnania się z Mietkiem. Te kilka dni uświadomiło mi, że o wiele bardziej wolę docinki Kajetanowicza, aniżeli obecności zakochanego bezwzajemności ducha. Bo co to na przyjemność brać prysznic mając świadomość, że bezcielesna istota stoi obok ciebie i obserwuje każdy twój ruch?
Piotrek poświęcił mi telefonem, a ja łamliwym głosem wydukałam słowa łacińskiej modlitwy.
Niespodziewanie zerwał się gwałtowny wiatr, przepełniony przeraźliwym krzykiem. Krzykiem pochowanych tutaj ludzi? Pospiesznie dokończyłam pożegnalnego obrzędu i nie zastanawiając się długo opuściłam obszar cmentarza. Dopiero gdy zardzewiała brama skrzypnęła za nami mogłam odetchnąć z ulgą.
- nigdy więcej - wyszeptałam normując oddech.
- czemu? Przecież fajnie było - zaśmiał się siatkarz dzwoniąc po włoską taksówkę.

Po chwili byliśmy już w drodze do hotelu. Taksówkarz był zaskoczony miejscem, z którego nas odebrał. Uraczył nas nawet historią o pewnym podróżnym, który zaginął kilka lat temu na terenie tegoż cmentarza. Nie chcą słuchać końcówki tej historii usnęłam oparta o pitowe ramię.
Obudziłam się, jak się pewnie domyślacie, niesiona przez niego do naszego pokoju. Wpoił mi, że tak słodko wyglądająm gdy spałam, że grzechem byłoby mnie budzić, a przecież on jest sportowcem i zdarza się, że dźwiga na siłowni więcej niż moje sześćdziesiąt kilo.
Zniknęłam za drzwiami łazienki i szybko przygotowałam się do spania. Piotr siedział już na moim łóżku i dokładnie oglądał jakąś kartkę papieru.
- co tam masz? - wskoczyłam na miękki materac i wyrwałam mu papier - pamiętaj, że zawsze będę Cię kochał nawet gdy już nigdy nie dane nam będzie się zobaczyć. Zaczekam na ciebie tam na górze - przeczytałam na jednym oddechu.
- mam czuć się zazdrosny ? - Nowakowski zmarszczył śmiesznie czoło i wydął do przodu dolną wargę.
- jeżeli chcesz - pocałowałam go w policzek i zniknęłam pod kołdrą.
Ten koszmar właśnie się skończył.

3 komentarze:

  1. Lubiłam go! ;( był taki faajny :D nie no żartuje nareszcie polazł! xd

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie nie ma Mietka! Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny ! :D kiedy kolejny? :)

    OdpowiedzUsuń