4:30. Leniwie otworzyłam prawe oko. Ciemność na dworze nie ułatwiała mi pobudki. Ponownie zamknęłam oczy. 5 minut później budził zadzwonił ponownie. Cholerna drzemka. Westchnęłam i ostrożnie wysunęłam lewą nogę spod kołdry. Zimno. Szybko schowałam ją z powrotem. Kolejny raz mój budzik dał o sobie znać. Przeciągnęłam się w każdą stronę ziewając przy tym milion razy. Zmotywowana spotkaniem z rodzicami i Krystianem zebrałam się w sobie i wolnym krokiem podążyłam do łazienki. Tam tylko zimny prysznic i lekki makijaż. Po 15 minutach opuściłam łazienkę. Ubrałam czarne rurki, białą bokserke i bluzę. Do tego trampki i byłam już prawie gotowa. Jeszcze tylko śniadanie, które pochłonęłam z prędkością światła. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko mam. Punktualnie o 5:15 w mieszkaniu pojawił się Zibi. Wsiadłam do jego czarnego Audi i w przeciągu 10 dostaliśmy się pod hale. Gdzie czekała już większość siatkarzy. Wysiadłam z samochodu Bartmana po czym udałam się w stronę sztabu szkoleniowego. Przywitałam się ze wszystkimi. Podeszłam autokaru w celu włożenia mojej walizki do bagażnika.
- pomogę - usłyszałam głos za swoimi plecami
- nie trzeba - zaczęłam siłować się z uchwytem mojej walizki.
- trzeba - zadowolony wziął mój bagaż i szybko włożył go do bagażnika
- dziękuje
- a tak w ogóle to Grzesiek Kosok jestem - szeroko się uśmiechnął i podał mi swoją rękę
- Dominika Toborek - uścisnęłam jego dłoń.
Trener Kowal zagonił wszystkich do autokaru. Jako iż byłam jedyną kobietą w sztabie pierwsza weszłam do środka. Zajęłam miejsce w środku autobusu. Wyjęłam z torby laptopa, podłączyłam do niego słuchawki i włączyłam pierwszy lepszy film. Nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadł Nowakowski.
- nie mówiłaś że chodzisz ze Zbyszkiem - oznajmił ściągając mi z uszu słuchawki
- że co proszę ? - krzyknęłam praktycznie na pół autobusu
- no przecież widziałem jak podjechałaś razem z nim.
- zacznijmy od tego że mam już chłopaka
- przepraszam - cicho westchnął
Lekko się do niego uśmiechnęłam i wróciłam do oglądania filmu. Jednak sen szybko mnie zmożył. Moja głowa bezwładnie opadła na ramię Piotrka. Obudziłam się i szybko zabrałam głowę z jego ramienia.
- przepraszam
- nie masz za co. Dla mnie to czysta przyjemność - uśmiechnął się. Lubie jego uśmiech. Ma w sobie coś magicznego.
- ile spałam ?
- ze trzy godzinki - odpowiedział spoglądając na swój zegarek - uprzedzę twoje pytanie. Jesteśmy nie daleko Radomia
- dzięki. Czyli jeszcze 6 godzin?
- licząc że jedziemy autokarem to 7.
- hej zakochań ce chodźcie do nas - krzyknął z tylu autobusu Ignaczak
- zakochań ce?
- no przecież wy jesteście razem
- dzięki że mnie poinformowałeś bo nim wiedziałam - powiedziałam z ironią w głosie
- weźcie nie krzyczcie. Ludzie chcą spać - mruknął Achrem.
Piotrek wziął mojego laptopa i cichutko przetransportowaliśmy się na ostatnie siedzenia autokaru.
- panie Krzysztofie bardzo pana szanuje ale z łaski swojej mógłby pan nie wymyślać jakiś niestworzonych historii?
- co ty taka ostra ?
- może na okres ? - zamyślił się Lotman
- a może nie - pokręciłam głową i z powrotem włączyłam mój przenośny komputer. Zalogowałam się na facebooku i zaczęłam przeglądać aktualności. Polubiłam nowe zdjęcia, poodczepiałam znajomych.
- ej no przepraszamy - mruknął pod nosem libero, a ja spojrzałam na niego z miną typu "żartujesz sobie". - chociaż próbowałem
- dla waszej wiadomości nie spotykam się z Piotrem Nowakowskim - oznajmiłam powtarzając to również w języku angielskim aby uświadomić to także naszym obcokrajowcom.
Wszyscy pokiwali głowami na znak że rozumieją.
Reszta podróży zleciała mi na wysłuchiwaniu przeprosin Ignaczaka. Po setnej próbie powiedziałam mu że już się nie gniewam ponieważ znudziło mi się już jego "paplanie".
Do hotelu dotarliśmy przed 16. Szybko wyskoczyłam z autokaru i ustawiłam aparat. Zdjęcia zmęczonych podróżą siatkarzy to jest to.
Kierowca wyciągnął nasze bagaże. Moją walizkę od razu przechwycił Kosok. Szczerze to nawet mi to pasowało. Wjechaliśmy windami na nasze piętro gdzie trener przydzielił nam pokoje. otworzyłam drzwi do swojego apartamentu. Mały przedpokój z kanapą, fotelami, stolikiem, telewizorem i wyjściem na balkon. Na lewo łazienka, na prawo sypialnia.
Zaraz za mną do pokoju wszedł Piotrek. Zadowolony usiadł na kanapie. Po nim wszedł pan Kowal.
- twój brat powiedział że w razie czego możesz dzięki pokój z Piotrkiem. Miłego pobytu.
Zatkało mnie. Trener wyszedł a ja zaczęłam gapić się na środkowego. Zabije mojego brata! Najpierw wyjazd, a teraz jeszcze ten pokój...
- jeżeli chcesz to załatwię sobie inny pokój - westchnął siatkarze i zaczął powoli zbierać swoje torby.
- nie trzeba. Przeżyje - uśmiechnęłam się - wiesz może gdzie jest Kosok, ma moją walizkę.
- twoja walizka stoi pod ścianą - Piotrek przybił sobie tzw. "Facepalma". Spaliłam buraka i poszłam po mój bagaż. Z impetem weszłam do sypialni.
- Piotrek ?
- tak ? - siatkarz wbiegł za mną do pomieszczenia
- jedno łóżko - westchnęłam
- za to jakie wielkie - wskoczył na łoże - i miękkie.
Położyłam się obok niego na łóżku
- faktycznie - stwierdziłam.
Chciałam wstać ale Piotrek chwycił mnie za rękę. Speszona wyrwałam moją dłoń z jego uścisku.
Po kolacji postanowiłam odwiedzić swoich rodziców. Gdańsk znałam na pamięć. Wsiadłam w autobus i po 15 minutach wysiadłam na przystanku obok osiedla na którym jeszcze nie dawno mieszkałam Wpisałam czterocyfrowy kod i weszłam do wieżowca. Potem tylko w windę i na 5 piętro. Zapukałam do mieszkania numer 20. Chwilę później tonęłam już w objęciach rodziców. Po blisko godzinnej wizycie opuściłam ich mieszkanie. Chciałam wpaść jeszcze do Krisa. Opuściłam wieżowiec w którym jeszcze tydzień temu spędzałam praktycznie 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. 10 minut marszu i jestem na miejscu. Krystian mieszka w czteropiętrowym bloku. Sam. Bez rodziców. Szłam tam z nadzieją pozostania na noc. Stęskniłam się za tym moim wariatem. Weszłam po schodach na ostatnie piętro. Z przyzwyczajenia przeczesałam włosy i zapukałam do mieszkania.
- pomogę - usłyszałam głos za swoimi plecami
- nie trzeba - zaczęłam siłować się z uchwytem mojej walizki.
- trzeba - zadowolony wziął mój bagaż i szybko włożył go do bagażnika
- dziękuje
- a tak w ogóle to Grzesiek Kosok jestem - szeroko się uśmiechnął i podał mi swoją rękę
- Dominika Toborek - uścisnęłam jego dłoń.
Trener Kowal zagonił wszystkich do autokaru. Jako iż byłam jedyną kobietą w sztabie pierwsza weszłam do środka. Zajęłam miejsce w środku autobusu. Wyjęłam z torby laptopa, podłączyłam do niego słuchawki i włączyłam pierwszy lepszy film. Nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadł Nowakowski.
- nie mówiłaś że chodzisz ze Zbyszkiem - oznajmił ściągając mi z uszu słuchawki
- że co proszę ? - krzyknęłam praktycznie na pół autobusu
- no przecież widziałem jak podjechałaś razem z nim.
- zacznijmy od tego że mam już chłopaka
- przepraszam - cicho westchnął
Lekko się do niego uśmiechnęłam i wróciłam do oglądania filmu. Jednak sen szybko mnie zmożył. Moja głowa bezwładnie opadła na ramię Piotrka. Obudziłam się i szybko zabrałam głowę z jego ramienia.
- przepraszam
- nie masz za co. Dla mnie to czysta przyjemność - uśmiechnął się. Lubie jego uśmiech. Ma w sobie coś magicznego.
- ile spałam ?
- ze trzy godzinki - odpowiedział spoglądając na swój zegarek - uprzedzę twoje pytanie. Jesteśmy nie daleko Radomia
- dzięki. Czyli jeszcze 6 godzin?
- licząc że jedziemy autokarem to 7.
- hej zakochań ce chodźcie do nas - krzyknął z tylu autobusu Ignaczak
- zakochań ce?
- no przecież wy jesteście razem
- dzięki że mnie poinformowałeś bo nim wiedziałam - powiedziałam z ironią w głosie
- weźcie nie krzyczcie. Ludzie chcą spać - mruknął Achrem.
Piotrek wziął mojego laptopa i cichutko przetransportowaliśmy się na ostatnie siedzenia autokaru.
- panie Krzysztofie bardzo pana szanuje ale z łaski swojej mógłby pan nie wymyślać jakiś niestworzonych historii?
- co ty taka ostra ?
- może na okres ? - zamyślił się Lotman
- a może nie - pokręciłam głową i z powrotem włączyłam mój przenośny komputer. Zalogowałam się na facebooku i zaczęłam przeglądać aktualności. Polubiłam nowe zdjęcia, poodczepiałam znajomych.
- ej no przepraszamy - mruknął pod nosem libero, a ja spojrzałam na niego z miną typu "żartujesz sobie". - chociaż próbowałem
- dla waszej wiadomości nie spotykam się z Piotrem Nowakowskim - oznajmiłam powtarzając to również w języku angielskim aby uświadomić to także naszym obcokrajowcom.
Wszyscy pokiwali głowami na znak że rozumieją.
Reszta podróży zleciała mi na wysłuchiwaniu przeprosin Ignaczaka. Po setnej próbie powiedziałam mu że już się nie gniewam ponieważ znudziło mi się już jego "paplanie".
Do hotelu dotarliśmy przed 16. Szybko wyskoczyłam z autokaru i ustawiłam aparat. Zdjęcia zmęczonych podróżą siatkarzy to jest to.
Kierowca wyciągnął nasze bagaże. Moją walizkę od razu przechwycił Kosok. Szczerze to nawet mi to pasowało. Wjechaliśmy windami na nasze piętro gdzie trener przydzielił nam pokoje. otworzyłam drzwi do swojego apartamentu. Mały przedpokój z kanapą, fotelami, stolikiem, telewizorem i wyjściem na balkon. Na lewo łazienka, na prawo sypialnia.
Zaraz za mną do pokoju wszedł Piotrek. Zadowolony usiadł na kanapie. Po nim wszedł pan Kowal.
- twój brat powiedział że w razie czego możesz dzięki pokój z Piotrkiem. Miłego pobytu.
Zatkało mnie. Trener wyszedł a ja zaczęłam gapić się na środkowego. Zabije mojego brata! Najpierw wyjazd, a teraz jeszcze ten pokój...
- jeżeli chcesz to załatwię sobie inny pokój - westchnął siatkarze i zaczął powoli zbierać swoje torby.
- nie trzeba. Przeżyje - uśmiechnęłam się - wiesz może gdzie jest Kosok, ma moją walizkę.
- twoja walizka stoi pod ścianą - Piotrek przybił sobie tzw. "Facepalma". Spaliłam buraka i poszłam po mój bagaż. Z impetem weszłam do sypialni.
- Piotrek ?
- tak ? - siatkarz wbiegł za mną do pomieszczenia
- jedno łóżko - westchnęłam
- za to jakie wielkie - wskoczył na łoże - i miękkie.
Położyłam się obok niego na łóżku
- faktycznie - stwierdziłam.
Chciałam wstać ale Piotrek chwycił mnie za rękę. Speszona wyrwałam moją dłoń z jego uścisku.
Po kolacji postanowiłam odwiedzić swoich rodziców. Gdańsk znałam na pamięć. Wsiadłam w autobus i po 15 minutach wysiadłam na przystanku obok osiedla na którym jeszcze nie dawno mieszkałam Wpisałam czterocyfrowy kod i weszłam do wieżowca. Potem tylko w windę i na 5 piętro. Zapukałam do mieszkania numer 20. Chwilę później tonęłam już w objęciach rodziców. Po blisko godzinnej wizycie opuściłam ich mieszkanie. Chciałam wpaść jeszcze do Krisa. Opuściłam wieżowiec w którym jeszcze tydzień temu spędzałam praktycznie 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. 10 minut marszu i jestem na miejscu. Krystian mieszka w czteropiętrowym bloku. Sam. Bez rodziców. Szłam tam z nadzieją pozostania na noc. Stęskniłam się za tym moim wariatem. Weszłam po schodach na ostatnie piętro. Z przyzwyczajenia przeczesałam włosy i zapukałam do mieszkania.