poniedziałek, 4 marca 2013

44

- gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje.. to kocham to miasto zmęczone jak ja.. - zanucił Piotrek powodując że na moją twarz wpełzł uśmiech - wietrzysz zęby.. to dobrze
- czy ty nie możesz być choć raz poważny? Przed chwilą przyznałeś że jestem dla ciebie kimś bardzo ważnym a teraz zachowujesz się jakbyś tych słów w ogóle nie powiedział..
- chciałem jakoś rozluźnić atmosferę, bo to taki trochę ciężki temat
- ty to nawet stype rozruszasz - wysiliłam się na uniesie kącików warg do góry.
- widzę, że i ty masz dobry humor - strzelił palcami i puścił oczko w moją stronę.
- wiesz chyba musimy już iść bo teraz na pewno nie spóźnimy.
- nie uciekniesz od tego tematu - złapał moją dłoń przez co spowolnił moje wstanie z krzesełka
- nie mam zamiaru uciekać. Chce po prostu pomyśleć.
Poklepałam delikatnie jego policzek, po czym odsunęłam trochę krzesło i wstałam.
Tak, nasza rozmowa na poważny temat jakim jest miłość nie wyglądała zbyt poważnie. Ale może my po prostu tak mamy? Może my jesteśmy jacyś inni? Nienormalni? A może to inni są nienormalni a my to ci normalni? Niezła rozkmina, co nie? Bo pytania retoryczne to coś co Dominiki lubią najbardziej. Piotrek jak cień podążał za mną. Choć może jak cień to nie jest zbyt dobre określenie. Spacerował ku mojego boku niczym rasowy spaniel. Nie no zlewam się. Był raczej jak taki przywatny ochroniarz. Gdy tylko przechodzący obok nas chłopak zmierzył mnie wzrokiem i szeroko się uśmiechnął, u Piotrka włączała się czerwona lampka alarmowa, a przy wzroście Nowakowskiego mój potencjalny adorator znikał jak Igła przed Iwoną, gdy przeżywa kobiece dni. A uwierzcie mi na słowo, że ostatnio koczował pięć dni u Dobrowolskiego.

Z recepcji odebraliśmy nasze bagaże. To znaczy Piotrek odebrał, a ja cieszyłam się promieniami zimowego słoneczka, szczerząc swoją ładną buźke (bo skromność to podstawa, ot co !) do ledwo widocznej blado żółtej kuli na niebie.
- zastrzegam sobie prawo do siedzenia z tobą w autokarze - oznajmił Piter na tyle głośno aby gromadzący się przed autobusem siatkarze go usłyszeli i na tyle poważnie aby wbili to sobie do tych swoich pustych głów.
- ej to ja chciałem z nią siedzieć.. - Kosa otarł tylko jemu widoczną łzę.
- przykro mi Grzesiu, ale ja jestem ładniejszy - zaśmiał się Nowakowski przeczesując swoją blond czuprynę dłonią. A tak na marginesie to przydałby mu się już fryzjer, bo za niedługo to będzie wygląd jak Giba, Kadziu i Winiar razem wzięci.
- takie brawo dżungli - skwitował Ignaczak - dalej młodzieży.. i staruchy wchodzimy do autokaru.
Po wysłuchaniu prychnięcia Kosoka i bartmanowego rasowego rżenia niczym koń również weszliśmy do naszego zawsze sprawnego i nigdy nie psującego się autobusu. Czujecie ironię w mym głosie?
Ciągnęta za nadgartek znalazłam się na siedzeniu koło Pita. Wybłagałam u niego miejsce pod oknem, więc po zamianie mogliśmy spokojnie ruszyć w drogę powrotną. Ale oczywiście tak się nie stało, gdyż trener musiał sprawdzić listę i okazało się że jednego z Resoviaków brakuje.
- gdzie ten ciul się podziewa? - jęczał Ignaczak łądując swoją słowem w dziurę między oparciami naszych foteli
- jak Bóg Kubie tak Kuba Bogu - zaśmiałam się
- ale z tego co mi wiadomo - wtrącił się Lotman klęcząc na miejscach przed nami - to przecież Alek nie przyszedł, a Woś siedzi o tam - wskazał na rząd foteli obok
- boże czy w tej Ameryce to sami idioci się rodzą? - Nikola przybił sobie facepalma choć to bardziej był facezagłóweksiedzenia.
- a w Serbii barany! - odgryzł się Paul.
Po jakiś piętnastu minutach pojawił się jaśniej hrabia Achrem w towarzystwie trzymającego go za ucho  Kowala. Cóż to za piękny widok, aż musiałam go udokumentować. Karta pamięci mojej lustrzanki pękała w szwach. Za karę Alek musiał spędzić podróż w kozie, czytaj: na siedzeniu obok trenera.
- należało mu się ! Za to że mnie obudził tak wcześnie. Teraz jestem śpiąca - przeciągnęłam się i głośno ziewnęłam
- i temu zaradzimy - uśmiechnął się siedzący obok mnie środkowy i w mgnieniu oka ułożył moje nogi na swoich kolanach. Następnie podał mi swoją bluzę, którą złożyłam między swoją głowę a miejsce styku fotela i szyby.
Mruknęłam z zadowolenia, po czym przymknęłam ociążałe powieki. Czułam jak ręce Piotrka błądzą po całej długości moich nóg. Przyjemne ciepło jego dłoni jeszcze bardziej pogrążało mnie w morfeuszowych otchłaniach.

Obudziły mnie dopiero "turbulencje" spowodowane polskimi dziurawymi drogami. Podskoczyłam kilka razy na miękkiej sprężystej gąbce wypełniającej mój fotel, uderzając przy tym czubkiem głowy w niezbyt miękką i przyjemną szybę.
- rozmasuje - zaproponował, a raczej stwierdził Piotrek, po czym okrężnymi ruchami masował mojego rosnącego guza.
Czułam jego oddech na skórze pokrywającej moją twarz. Ciepło jego pocałunku było na wyciągnięcie ręki. Smak jego ust, których udało mi się dotknąć swoim nosem. To wszystko było tak blisko, a z drugiej strony tak daleko. Nie wytrzymałam. Łamiąc postawione sobie wcześniej zasady, nie licząc się z żadnymi konsekwencjami mojego czynu, znalazłam jego utęsknione wargi. Nie sprzeciwił się mojemu pocałunkowi. Wręcz przeciwnie: przejął inicjatywę. Jego dłoń z moich osób wylądowała na moim policzku, a druga spoczywała na biodrze wprawiając moje ciało w dreszcze emocji i podniecenia.
- UUUU, a oni się całują ! - wykrzyczał Ignaczak składając swoje usteczka w dzióbek.
Jak o było do przewidzenia oczy wszystkich zgromadzonych znalazły się na naszej czerwonej niczym dwa buraki dwójce. Dostaliśmy nawet garstkę braw i kilka gramów gwizdów.
- pieprzyć to - mruknął Piter i narzucając na nasze głowy swoją bluzę wpił się w moje usta.
Ten pocałunek był całkiem inny. Nie był przepełniony nieśmiałością i delikatnością. Był całkowitą odwrotnością wyżej wspomianego. Przepełniała go zachłanność i chęć sprawdzenia kto "wymięknie" pierwszy.
- bo wam tlenu braknie ! - zaśmiał się nasz kochaniutki zawsze skory do pomocy libero. Ciekawe czy będzie taki uczynny jak każe mu przegrać mecz ze Skrą. Tak więc wracając do uczynnego Krzysztofa, zdjął z nas ciepły polar i z głupkowatym uśmieszkiem, go którego już nas przyzwyczaił klapnął na swoje siedzenie.
- Dzięki Igła. Bez ciebie zapomniałbym o oddychaniu - Piter uniósł kciuk w górę
- przecież dla ciebie teraz to Miśka powinna być jak tlen i woda razem wzięte - błysnął swoją internetową mądrością siedzący na jednym z pobliskich miejsc Bartman - przynajmniej dla mnie by była - dodał ściszając głos i siląc się na nikły uśmiech.
Nowakowski przeniósł swój wzrok z atakującego na mnie. Wzruszyłam tylko ramionami i z powrotem chciałam oprzeć głowę o szybę, ale Piotrek mnie uprzedził i przysuwają się do mnie, wręcz zmusił moją głowę do wylądowania na jego ramieniu. Swoją ręką objął górną cześć mojego ciała, a ja odruchowo objęłam go swoją w pasie. Gdy zrozumiałam swój błąd było już za późno, bo gdy tylko chciałam cofnąć swoją rękę Piotrek skutecznie mi to uniemożliwiał.
- zostaniesz moim tlenem i wodą razem wzięte? - wyszeptał mi wprost do ucha.

______________________________________
Moja kochana SKRA... moja wspaniała, najukochńsza, jedyna taka drużyno... zawaliliście sprawę.
Ale i tak jestem z wami.. do końca, na zawsze.. nie ważne co by się działo.. możecie na mnie liczyć.
KTO JEST MISTRZEM, MISTRZEM? TYLKO SKRA.
Dziękuje chłopakom za walkę do samego końca.

4 komentarze:

  1. Rozdział jest fajny i ciekawi mnie odpowiedź Miśki... i reakcja Zibiego.

    Skra grała wczoraj naprawdę ładnie i mało im brakło..., ale Resoviacy się podnieśli po czwartym secie i im się udało...
    Przyznam się, że nie był to dla mnie łatwy mecz, bo uwielbiam obie te drużyny i, jak dla mnie, tak powinien wyglądać finał, a nie w ćwierć finał....
    Wczoraj jednak trzymałam kciuki za Sovie... I jestem z nich dumna, bo w ostatnim secie pokazali klasę.

    Czekam na to, co będzie dalej na Twoim blogu... i w rozgrywkach.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No cieszą mnie relacje Pita i Dominiki.Jednak ciekawi mnie reakcja Zibiego żeby czegoś nie wymyślił.Zapraszam ;p
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Zbychu to kurcze potrafi ująć odpowiednie wyrazy, haha. ;D. Ale swoją drogą to jestem ciekawa jaka będzie odpowiedź Dominiki, no. Mam nadzieje, że będzie bardzo pozytywna! ;D. No i swoją drogą Piter wreszcie się przełamał i zapytał się ją o to! ^^
    Hm.. Twoja Skra przegrała, a moja Sovia wygrała! ;D. Ale i tak wielkie brawa dla Skry za walkę! ;)
    Czekam na kolejny. ;)
    Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. A gdzie wielkie litery na początku zdań?
    Konkurs - do wygrania kalendarz siatkarek Impela Wrocław!

    http://wroclawprzezsiatke.blogspot.com/2013/03/konkurs-wygraj-kalendarz-impelu-wrocaw.html

    OdpowiedzUsuń