czwartek, 2 maja 2013

54.

Przechodząc przez autobusowy korytarz zarówno ja, jak i Piotrek, zatrzymaliśmy na chwilę wzrok na owym stażyście. Wysoki, wzrostem dorównujący naszym siatkarzom, brunet, o nad wyraz wielkich, zielonych oczach. Można by rzecz, że wzrostem, kolorem oczu i włosów przypominał Bartmana, ale rysy twarzy i budowę ciała miał całkiem inną. Bo przecież nikt nie ma takiego kaloryferka jak Zbysiu. Tylko nie mówcie Pitowi, pliiiiis. Napotykając spojrzenie Nowego odwróciłam wzrok i ciągnięta przez Nowakowskiego powędrowałam na sam koniec autokaru. A tam panował już Achrem i jego dowcipy o blondynkach. Czyli zapowiada się bardzo wybuchowa podróż do Warszawy. Jakbyśmy kurde nie mogli wylatywać z Rzeszowa.. nie ogarniam.
Usiadłam koło Piotrka na ostatnim siedzeniu, więc doskonale mogłam się wsłuchać w co chwilę pociskane przez naszego kapitana kawały.
Blondynka wraca roztrzęsiona do domu i mówi do swojego chłopaka:
     - W ogóle nie da się jeździć po tym mieście! Skręcam w lewo - drzewo, zawracam - drzewo, wszędzie drzewo. Naciskam hamulec, próbuję cofnąć, odwracam się - drzewo...      - Spokojnie kochanie, to tylko choinka zapachowa.
Pół autobusu wybuchło gromkim śmiechem. Ale z czego się tu śmiać? Ciekawe jakby się czuli gdyby ktoś obrażał ich dumę? Blondynka to przecież nic złego.
- Bardzo śmieszne Achrem - mruknęłam ironicznie.
- przepraszam, nie wiedziałem, że tu jesteś - odparł nie powstrzymując się od śmiechu. 
Nawet nie wyjechaliśmy z Rzeszowa, a już staliśmy w kilkukilometrowym korku. Czy dziś na prawdę wszystko jest przeciwko mnie?
Nastała chwila ciszy. Olieg zapewne wyszukiwał w swoim mózgu nowego błyskotliwego dowcipu, a cała reszta tylko czekała aby go usłyszeć. Jak na razie było słychać jedynie pracujący silnik, rozmowy sztabu szkoleniowego na przodzie autobusu i dźwięk otwierającej się paczki chipsów. Wszyscy jak przysłowiowy jeden mąż odwrócili się w stronę z której dochodził owy dźwięk. Jak się okazało było to siedzenie Kovacevića. Uśmiechnięty od ucha do ucha Serb właśnie zaczynał konsumować swoje paprykowe lays'y. 
- podzieeeel się posiłkieeeem - jęknął mu wprost do ucha Kosok.
- ja nie być Caritas - odgryzł się szybko Nicola, pożerając kolejny wypieczony ziemniaczany plasterek. 
- z nami się nie podzielisz ? - kontynuował Grzesiek, ale Niki był nie ugięty i nie dawał za wygraną. 
- będziesz coś chciał ! - zarzucił twardym argumentem Grzyb. 
Kovacević z przerażeniem popatrzył na złowrogo nastawione twarze towarzyszy i niepewnie podał najbliżej siedzącemu Lotmanowi szeleszczącą czerwoną paczkę.
Resoviacy niczym dzieciaki pierwszy raz w życiu widzący chipsy w zawrotnym tempie podawali sobie z rąk do rąk paczkę wywołując przy tym w autokarze niezłą wrzawę i zamieszanie.Do rąk Nikoli trafiło prawie puste opakowanie.
- panowie, wam nie wolno jeść chipsów! - nad głową biednego Serba pojawił się Nowy stażysta.
Z surową miną spojrzał na siatkarza, po czym wyrwał mu z rąk teraz nadającą się już tylko do kosza na śmieci paczkę.
- idę to zgłosić trenerowi - oznajmił z nutką wyższości w głosie i obracając się na pięcie pobiegł w stronę Kowala.
- już od samego początku wydawał mi się podejrzany - mruknął nadąsany Bartman, któremu właśnie paprykowe chipsy upadły na podłogę.
Niepewnie wychyliłam głowę zza siedzenia i ujrzałam mocno gestykulującego Nowego. Półszeptem tłumaczył coś Kowalowi, na co trener tylko szeroko się uśmiechnął i wysłał skarżypytę na swoje miejsce.
- eeee - machnęłam ręką - nic wam nie będzie. Trener jest rozbawiony zaistniałą sytuacją.
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- wielki głaz spaść mi z wątroby - odparł Nikola. 
- ja się tym zajmę - zadeklarował Buszek i przysiadł się do serbskiego przyjmującego - lekcję polskiego czas zacząć.Mówię Ci będziesz mówił lepiej niż niejeden prawdziwy Polak. 
Nie zwracając uwagi na Achrema, któremu wróciła pamięć i mógł rozśmieszać dalej swoich kolegów, oparłam się o piotrkowe ramie. Siedzimy już w tym autobusie dobre pół godziny, a nawet nie opuściliśmy granic Rzeszowa. W takim tempie to my chyba nie zdążymy na ten samolot do Włoch. 
Czując wibrację, wywoływane przez nadchodzący sms, wyjęłam z kieszeni dżinów mój telefon. Spoglądają na nadawcę wiadomości uśmiechnęłam się pod nosem. Tak dawno nie rozmawiałam z Russellem, a tu proszę ktoś się stęsknił.
Jastrzębski życzy powodzenia Resovii. 
Odczytałam na głos, po czym spotkałam się z pytającym wzrokiem Nowakowskiego. Spojrzał na nadawce sms`a i nerwowo zacisnął dłoń w pięść.
- Holmes. - syknął pod nosem. 

6 komentarzy:

  1. czuuję zazdrość :D czekam na następny rozdział ;) zapraszam także do mnie : http://sztuka-zycia-to.blogspot.com/ pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nikola, Nikola, mój Nikola ♥
    I Pit ♥
    Matko jak ja ich wszystkich kocham w tym twoim opowiadaniu to nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Piotruś zazdrosny? A ja bym wcale zła nie była, gdyby coś się tutaj zadziało złego i dobrego przez Holmes'a. Lubię człowieka. W ogóle kocham to twoje opowiadania. Przyznam szczerze, że zaglądałam tu wcześniej, ale dopiero dzisiaj miałam czas żeby przeczytać wszystko od początku i się zakochałam: w Piotrku, Łomaczu, Nikoli, Ignaczaku, Holmesie, Karolu, Miśce.. we wszystkich :3
    Także czekam niecierpliwie na następny rozdział. Pozdrawiam ;)
    Gdybyś kiedyś odnalazła trochę czasu to zapraszam: http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha Nikola jest genialny, a ten stażysta porażka.Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, wyczuwam zazdrość Pita o Russella. :D Biedny Nikola, tak zostać pozbawionym podstawowego pożywienia każdego człowieka - czyli chipsów. Pan stażysta na pewno im podpadł. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przyznać szczerze, że jestem tym blogiem zachwycona :) Fajnie piszesz :) Mogłabyś mnie informować na lifecansurprise.blogspot.com
    i oczywiście zapraszam na ten blog ;) Pozdrawiam ;) I dodałam do polecanych ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Achrem i te jego dowcipy ;) Nikola świetny gość, Nowy jakiś nie tegas, a Piter zazdrośnik. Ogółem rozdział jak najbardziej udany i rewelacyjny. Czekam na kolejny i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń