- czy ja się przypadkiem nie przesłyszałem? - ni stąd mi zowąd jak letnia burza nad naszymi głowami pojawiła się łepetyna Achrema - Piter, czy ty właśnie przez zaciśnięte zęby wręcz wycedziłeś nazwisko siatkarza z Jastrzębskiego Węgla?
Najbliżej siedzący Resoviacy z Ignaczakiem i oburzonym Bartmanem na czele wydali z siebie bliżej nie określony dźwięk, coś w połączeniu zachwytu, jęków i zaskoczenia. Takie awww + uuuu + oooo.
- no właśnie Piotruś, bo ja chyba też coś takie słyszałam - zarzuciłam ręce na jego szyję, a głowę przekręciłam tak aby jego oczy patrzyły prosto w moje - a może się tylko przesłyszałam.
- może te czułości to sobie zostawcie na hotel lub łazienkę w samolocie - wtrącił Kosok udając odruch wymiotny.
Piotrek jak gdyby nie słysząc wypowiedzi kolegów patrzył na mnie tymi swoimi magnetycznymi źrenicami, a ja całkiem zatracona w ich barwie myślałam tylko i wyłącznie o ponownym zapoznaniu ze strukturą piotrkowego DNA. I tak się stało. Nowakowski jakby czytając mi w myślach początkowo musnął moje wargi swoimi. Jednakże ja wbrew wcześniejszym pragnieniom odepchnęłam środkowego, na skutek czego jego głowa prawie spotkała się z autobusową szybą. Biedactwo.
- z zazdrośnikami się nie całuje -pokazałam mu język i wzięłam się za odpisywanie na russellowego SMSa.
- ja mu odpisze - Pit wyrwał mi z ręki telefon i wystukał kilka wyrazów, to czym zamiast oddać mi moją własność, włożył ją do swojej kieszeni.
I to jeszcze prawej kieszeni, tej z dala ode mnie. Karygodne zachowanie, panie Nowakowski, karygodne.
Zamiast czterech godzin z hakiem nasza podróż trwała blisko sześć. Nie obyło się oczywiście bez kilku postojów, na których kolejki do toalety ustawiały się po kilkanaście metrów. Ale tak to jest jak taki Lotman wypił już jakieś siedem litrów wody, a Zbyszek dołożył do tego jeszcze reklamowane przez niego energetyki.
- Piotruś, weźmiesz mi walizkę? - uśmiechnęłam się do środkowego najładniej jak tylko potrafiłam.
- nie noszę walizek dziewczynom, które się ze mną nie całują - zabrał swój bagaż i nie zwracając uwagi na mnie i moją ciężką walizkę wypełnioną przede wszystkim obiektywami i ładowarkami odszedł.
- szybko szybko - popędzał wszystkich trener Kowal - jesteśmy wystarczająco spóźnieni.
Jedynie pan Andrzej zlitował się nade mną i kazał młodemu fizjoterapeucie taszczyć moją walizkę. Nie powiem, że Młody skakał z radości ciągnąć za sobą mój bagaż, bo wtedy całkowicie minęłabym się z prawdą. Nowy zmierzył mnie wzrokiem i z widoczną niechęcią wykonał zlecone mu zadanie.
Dołączyliśmy do grupy siatkarzy, a gdy tylko namierzyłam sylwetkę Piotrka wytknęłam w jego stronę język, na co on pokiwał tylko z dezaprobatą głową, szczycąc mnie przy tym szerokim uśmiechem. Czyli, panie Nowakowski, wojnę czas zacząć.
- teraz już sobie możesz ciągnąć tą walizeczkę, czy księżniczkę rączki będą boleć? - rzucił oschle Nowy.
- słuchaj no, chłopczyku - w mgnieniu oka koło Stażysty pojawił się Nowakowski - to jest kobieta i szacunek się jej należy, nie sądzisz?
- sam nie masz do niej szacunku - warknął - olałeś ją, gdy prosiła Cię abyś pomógł jej z tym ustrojstwem. I co może mi powiesz, że masz do tego prawo, bo jesteś siatkarzem?
- panowie uspokójcie się. Nie róbcie wiochy - do akcji wkroczył Kowal.
Rozejrzałam się dookoła. Resztki Resoviaków patrzyła na wymianę zdań pomiędzy Nowym a Piotrkiem z otwartymi szeroko ustami. Dodatkowo kilku przypadkowym ludzi korzystających z lotniska z uwagą śledzili tą niecodzienną kłótnie. Panowie przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a że Stażysta, był dość wysoki, Piter nie mógł patrzeć na niego z góry.
- niech trener go trzyma daleko ode mnie - syknął w końcu środkowy i obracając się na pięcie ruszył prosto przed siebie.
- wielkie dzięki - Kosa mruknął w stronę Nowego, aż dziwne, że jeszcze nikt nie wie jak ten ktoś się nazywa - teraz przez cały tydzień będzie mi jęczał.
- bardzo mi przykro, że uraziłem jego siatkarską dumę - oznajmił z udawanym politowaniem.
- nie wiem kim jesteś, co tu robisz i dlaczego się tak zachowujesz - wymierzyłam w jego stronę palcem - ale nie udawaj chojraka, bo takie rzeczy tutaj nie przejdą.
- a co ty mi możesz, co? Jedyne co możesz to mi naskoczyć - zaśmiał się złośliwie.
- uważaj na słowa, koleżko - jakby spod ziemi przed Stażystą wzrósł Piotrek.
- o znowu pan "wszystko mi wolno - siatkarz - od siedmiu boleści"?
- skończcie tą wymianę zdań i ruszać na odprawę - pogonił wszystkich Kowal.
Bartman wziął moją walizkę, a ja trzymając się gdzieś z tyłu, w potrójnej odległości początkowej od Stażysty stąpałam w kierunku odprawy.
- uważaj jak chodzisz - dało się słyszeć z drugiego końca resoviackiej grupy głos Ignaczaka.
A to wróżyło powtórkę z rozrywki, bo tym "który nie umie chodzić" okazał się nikt inny jak uwielbiany przez całą drużynę Nowy.
Najbliżej siedzący Resoviacy z Ignaczakiem i oburzonym Bartmanem na czele wydali z siebie bliżej nie określony dźwięk, coś w połączeniu zachwytu, jęków i zaskoczenia. Takie awww + uuuu + oooo.
- no właśnie Piotruś, bo ja chyba też coś takie słyszałam - zarzuciłam ręce na jego szyję, a głowę przekręciłam tak aby jego oczy patrzyły prosto w moje - a może się tylko przesłyszałam.
- może te czułości to sobie zostawcie na hotel lub łazienkę w samolocie - wtrącił Kosok udając odruch wymiotny.
Piotrek jak gdyby nie słysząc wypowiedzi kolegów patrzył na mnie tymi swoimi magnetycznymi źrenicami, a ja całkiem zatracona w ich barwie myślałam tylko i wyłącznie o ponownym zapoznaniu ze strukturą piotrkowego DNA. I tak się stało. Nowakowski jakby czytając mi w myślach początkowo musnął moje wargi swoimi. Jednakże ja wbrew wcześniejszym pragnieniom odepchnęłam środkowego, na skutek czego jego głowa prawie spotkała się z autobusową szybą. Biedactwo.
- z zazdrośnikami się nie całuje -pokazałam mu język i wzięłam się za odpisywanie na russellowego SMSa.
- ja mu odpisze - Pit wyrwał mi z ręki telefon i wystukał kilka wyrazów, to czym zamiast oddać mi moją własność, włożył ją do swojej kieszeni.
I to jeszcze prawej kieszeni, tej z dala ode mnie. Karygodne zachowanie, panie Nowakowski, karygodne.
Zamiast czterech godzin z hakiem nasza podróż trwała blisko sześć. Nie obyło się oczywiście bez kilku postojów, na których kolejki do toalety ustawiały się po kilkanaście metrów. Ale tak to jest jak taki Lotman wypił już jakieś siedem litrów wody, a Zbyszek dołożył do tego jeszcze reklamowane przez niego energetyki.
- Piotruś, weźmiesz mi walizkę? - uśmiechnęłam się do środkowego najładniej jak tylko potrafiłam.
- nie noszę walizek dziewczynom, które się ze mną nie całują - zabrał swój bagaż i nie zwracając uwagi na mnie i moją ciężką walizkę wypełnioną przede wszystkim obiektywami i ładowarkami odszedł.
- szybko szybko - popędzał wszystkich trener Kowal - jesteśmy wystarczająco spóźnieni.
Jedynie pan Andrzej zlitował się nade mną i kazał młodemu fizjoterapeucie taszczyć moją walizkę. Nie powiem, że Młody skakał z radości ciągnąć za sobą mój bagaż, bo wtedy całkowicie minęłabym się z prawdą. Nowy zmierzył mnie wzrokiem i z widoczną niechęcią wykonał zlecone mu zadanie.
Dołączyliśmy do grupy siatkarzy, a gdy tylko namierzyłam sylwetkę Piotrka wytknęłam w jego stronę język, na co on pokiwał tylko z dezaprobatą głową, szczycąc mnie przy tym szerokim uśmiechem. Czyli, panie Nowakowski, wojnę czas zacząć.
- teraz już sobie możesz ciągnąć tą walizeczkę, czy księżniczkę rączki będą boleć? - rzucił oschle Nowy.
- słuchaj no, chłopczyku - w mgnieniu oka koło Stażysty pojawił się Nowakowski - to jest kobieta i szacunek się jej należy, nie sądzisz?
- sam nie masz do niej szacunku - warknął - olałeś ją, gdy prosiła Cię abyś pomógł jej z tym ustrojstwem. I co może mi powiesz, że masz do tego prawo, bo jesteś siatkarzem?
- panowie uspokójcie się. Nie róbcie wiochy - do akcji wkroczył Kowal.
Rozejrzałam się dookoła. Resztki Resoviaków patrzyła na wymianę zdań pomiędzy Nowym a Piotrkiem z otwartymi szeroko ustami. Dodatkowo kilku przypadkowym ludzi korzystających z lotniska z uwagą śledzili tą niecodzienną kłótnie. Panowie przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a że Stażysta, był dość wysoki, Piter nie mógł patrzeć na niego z góry.
- niech trener go trzyma daleko ode mnie - syknął w końcu środkowy i obracając się na pięcie ruszył prosto przed siebie.
- wielkie dzięki - Kosa mruknął w stronę Nowego, aż dziwne, że jeszcze nikt nie wie jak ten ktoś się nazywa - teraz przez cały tydzień będzie mi jęczał.
- bardzo mi przykro, że uraziłem jego siatkarską dumę - oznajmił z udawanym politowaniem.
- nie wiem kim jesteś, co tu robisz i dlaczego się tak zachowujesz - wymierzyłam w jego stronę palcem - ale nie udawaj chojraka, bo takie rzeczy tutaj nie przejdą.
- a co ty mi możesz, co? Jedyne co możesz to mi naskoczyć - zaśmiał się złośliwie.
- uważaj na słowa, koleżko - jakby spod ziemi przed Stażystą wzrósł Piotrek.
- o znowu pan "wszystko mi wolno - siatkarz - od siedmiu boleści"?
- skończcie tą wymianę zdań i ruszać na odprawę - pogonił wszystkich Kowal.
Bartman wziął moją walizkę, a ja trzymając się gdzieś z tyłu, w potrójnej odległości początkowej od Stażysty stąpałam w kierunku odprawy.
- uważaj jak chodzisz - dało się słyszeć z drugiego końca resoviackiej grupy głos Ignaczaka.
A to wróżyło powtórkę z rozrywki, bo tym "który nie umie chodzić" okazał się nikt inny jak uwielbiany przez całą drużynę Nowy.
o jejku kocham Twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńnaprawdę cudownie piszesz ;)
zapraszam do mnie : http://zyjemiloscia.blog.pl/
blog jest związany z piłką nożną ale mam nadzieję, że Ci się spodoba ;)
Dobrze tak temu stażyście, żeby jeszcze jakąś wpadkę miał i go wywalili. Zazdrość Piotrka porażająca. xD
OdpowiedzUsuńhehe :D Zazdrość Piotra :D Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na: lifecansurprise.blogspot.com