- Dośka, cholero ty! Wstawaj! Bo te pasiaki zostaną bez fotografa!
No tak, inteligenty Łomacz zaczął mnie budzić. Kocham go normalnie. Zawsze budzi mnie w taki delikatny sposób... Wyczuwacie ten sarkazm, prawda? Mój mądry przyjaciel zaczął mnie szturchać i szarpać, krzycząc przy tym niemiłosiernie wprost do mojego ucha. Zamachnęłam się przez co mój łokieć wylądował na grzesiowej twarzy. Nich się cieszy, że to tylko przypadkowy łokieć, a nie zamierzony cios otwartą dłonią. Spojrzałam na zegarek i zamarłam. Za godzinę miałam być na Podpromiu, a jestem jeszcze w proszku. Zrzuciłam siatkarza z łóżka, gdyż blokował mi zejście z niego. Pobiegłam do łazienki, gdzie się odświeżyłam i delikatnie pomalowałam. Zawitałam również w garderobie. W międzyczasie rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam i przełączyłam na tryb głośnomówiący. Takim więc sposobem latałam po całym mieszkaniu z telefonem w ręku rozmawiając z Russellem. Przez dobre pół godziny opowiadałam mu co wydarzyło się u mnie przez ostatnie dni, a on nawijał mi o wariacjach jakie urządza drużyna z Jastrzębia. Oczywiście wzrok Grzesia mówił sam za siebie..
- w końcu dojdzie do tego, że w każdym klubie będziesz miała wtykę - zaśmiał się, gdy zakończyłam już połączenie z Holmes'em - przynajmniej rozmawiając z tym Amerykaninem podszlifujesz angielski.
Ach tak, Łomacz wrócił do matkowania nade mną. Idę o stówę, że to moja kochana rodzicielka kazał mu przyjechać do Rzeszowa i sprawdzić jak się mają jej pociechy.
- zbieraj dupę, po się spóźnimy - popędził mnie.
Zabrałam ostatnią kanapkę i obładowana bagażami wyszłam z mieszkania. Na szczęście Gregor pokazał, że potrafi być dżentelmenem i wziął moją (niewielką!) torbę podróżną. W błyskawicznym tempie, przy rytmach piosenki One Day Reckoning Song, zespołu The Mojos dotarliśmy pod halę.
- Krzysztofie proszę Cię opiekuj się moją małżonką - Grzesiek z pełną powagą zwrócił się do rzeszowskiego libero. Chłopaki powoli zbierający się pod autokarem zaczęli rechotać jak żaby, za to sam Ignaczak stał jak kołek i chyba po raz pierwszy nie wiedział co ma powiedzieć.
- małżonką ? - wydusił wreszcie - to wy się pobraliście?!
- tak i mamy już dwójkę dzieci - odparł dumnie Łomacz - a w drodze jest trzecie - z uśmiechem położył dłoń na moim brzuchu i delikatnie go pogłaskał.
- ale jak.. bo ja już nie rozumiem... - zdezorientowany usiadł na swojej olbrzymiej walizce.. i to niby kobiety zabierają dużo rzeczy na wyjazd.. a tu proszę taka niespodzianka - przecież Miśka jeszcze niedawno ryczała jak bóbr bo jakiś tam Konrad ją zdradził.
- nie Konrad, tylko Krystian - poprawiłam go. Zauważyłam, że gdy wypowiadałam jego imię oczy po raz pierwszy nie zaszły mi łzami, a głos nie zadrżał Czyżbym była na dobrej drodze, do uwolnienia się od tego piekielnego wspomnienia? Być może.
- wytłumaczy mi ktoś co tutaj się dzieje ? - błagał już prawie na kolanach Igła - bo ja tu zaraz poplątania mózgu dostanę.
- na to już za późno - zaśmiał się Bartman, który właśnie podjechał swoim sportowym autem, bo niby po co przejść się 15 minut spacerkiem, jak można zatruć środowisko.. i cichooo.. tak wiem sama pojawiłam się tutaj autem, ale to tylko z powodu Łomacza, który jak twierdzi pojedzie sobie potem na zakupy..
- do jasnej ciasnej.. o co chodzi z tym waszym małżeństwem ?! - domagał się Krzysiek
- małżeństwem ?! - Zibi wypluł wodę, którą właśnie teraz popijał
- boshe... jacy wy jesteście łatwowierni - Grzesiek w końcu pękł i cały śmiech, który kłębił się wewnątrz jego ciała wydostał się na światło dzienne, udzielając się przy tym również mi.
- czyli, że ty, że tyy, że ty, mnie... - Igła nie mógł się wysłowić
- tak Krzychu wkręciłem Cię ! - oznajmił triumfalne gdański rozgrywający.
- ja zostałem wkręcony?! przecież to niemożliwe.. - libero znów usiadł na swojej walizce, która niechybnie przesunęła się na swoich kółeczkach i Ignaczak wylądował na betonie.
- dobra ferajna, ładować się do autobusu - krzyknął trener Kowal, a wszyscy od razu ustawili się w długiej kolejce do wejścia.
- tak więc kochanie, pamiętaj zachowuj się i dbaj o tego dzidziusia - naśmiewał się Grzesiek, a widząc mordercze spojrzenie Igły robił to z jeszcze większym zapałem
- tak tak, a ty pamiętaj, żeby odprowadzać Antka i Lusię do przedszkola - pocałowałam go w policzek i podałam kierowcy moją torbę, która szybko znalazła się w luku bagażowym.
- jesteście nie normalni - podsumował Krzysiek i wsiadł do autobusu.
- wiemy, wiemy - westchnął Gregor - masz tu mentosy.. tak na drogę.. - uśmiechnął się i wręczył mi kilka opakowań kolorowych dropsów.
- dzięki. Kocham Cię Grzesiu - uśmiechnęłam się i przytuliłam się do rozgrywającego.
- ja Ciebie też Dośka - pocałował mnie w czoło i odprowadził pod same drzwi autobusu.
Wewnątrz pojazdu od razu przywitało mnie pytające spojrzenie siatkarzy. Chyba każdy wie, co chcieli nim wyrazić, tak więc szybko odpowiedziałam im coś w stylu "nie, nie jesteśmy razem. Jestem wolna. Możecie mnie brać". Oczywiście Bartman nie darował sobie dodania swojego trzy grosze i z jego ust wydobyło się ciche "bardzo chętnie".
Usiadłam sobie obok zasłuchanego już w takty jakiejś piosenki Piotrka. Wyjęłam mu jedną słuchawkę z ucha i włożyłam ją do swojego. Znów zaszczyciła mnie ta sama piosenka, którą słuchałam w radiu jadąc z Grześkiem. Po cichu podśpiewywałam sobie refren. Na przekór mnie musieli słyszeć to siatkarze, bo każdy po kolei zaczął się ze mnie śmiać. A mój towarzysz to już w ogóle.
Dzięki panowie, przecież aż tak bardzo to nie fałszuje.
Oddałam Nowakowskiemu słuchawkę i zaczęłam pochłaniać mentosy. Najpierw wybrałam same pomarańczowe, gdyż te były najlepsze, a Łomacz zawsze zabraniał mi ich jeść, twierdząc, że pomarańczowe je tylko szlachta, a ja do niej nie należę. W jego oczach byłam zwykłym plebsem, któremu należą się tylko różowe dropsy.
- tęsknisz czasem za Gdańskiem ? - z jakże ciekawego zajęcia oddzielania mentosów wyrwał mnie głos Piotrka
- za Gdańskiem? rzadko. Za rodziną i Grześkiem, częściej - odpowiedziałam przymusowo się uśmiechając
- na prawdę do siebie pasujecie.
- nie żartuj sobie.. Łomacz jest tylko i wyłącznie moim przyjacielem. Takim jak Bartman, czy też Ignaczak.
- a ja ? - zapytał niepewnie.
Pozostawiłam go bez odpowiedzi. Zabrałam jego odtwarzacz. Włożyłam słuchawki i przeszukując całą playlistę trafiłam na mój ulubiony utwór. I co z tego, że pierwszy raz ta piosenkę słyszałam dzisiejszego ranka? Po prostu, gdy jej słucham, aż nóżka sama chodzi. Katem oka zerknęłam na Piotrka. Ukradł mojego pomarańczowego mentosa i przeżuwając go wpatrzony był gdzieś daleko, w jakiś punkt po za horyzontem.
Obiecałam sobie, Russellowi i Kubiakowi, że zastanowię się nad tym co tak dokładnie czuję do jednego z środkowych Asseco Resovii. Tylko, że sęk w tym, ze nawet nie miałam kiedy, a może po prostu nie miałam ochoty, zabierać się za rozpatrywanie sprawy o wdzięcznej nazwie Dominika Toborek i Piotr Nowakowski. Teczka z jej aktami leży gdzieś głęboko na dnie serca. I może prawdą jest, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje. Ale prawdą jest również to, że to prawdziwej miłości trzeba dojrzeć, a czasem lepszym rozwiązaniem jest po prostu przyjaźń. Bo prawdziwa przyjaźń przetrwa wszytko, a miłość może to wszystko tylko popsuć.
No w sumie miłość może popsuć, ale czasem też dzięki miłości można zyskać więcej.. ;>. a tam bym chciała, aby Dominika była z Piotrkiem. ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ;-**
też bym chciała żeby byli razem! tylko czy nasze marzenie się spełni? :)
Usuńzrobię wam na przekór i wyswatam ją z kimś innym :P
UsuńEj noo, ja zgłaszam sprzeciw! :D
Usuńjak myślicie Łomacz będzie dobry ? ewentualnie przeteleportuje ją do Jastrzębia, gdzie Russell należycie się nią zaopiekuję :D
Usuńnie rób mi tego :( nie zasłużyłam..
UsuńONLY PITER !
byłyście grzeczne ?
Usuńale przecież niespodzianki też są dobre :) i nagłe zwroty akcji.. Dziś w Rzeszowie, jutro w Gdańsku, a pojutrze w Jastrzębiu xd
no więc kiedy nowy? :p
UsuńGenialne!Zapraszam do mnie na dziewiątkę ; ]
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/02/07/rozdzial-21-kolejne-zmartwienie/