czwartek, 21 lutego 2013

42.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem rozdzwonił się mój telefon. No tak Grzesiu się stęsknił.Tylko jest jeden problem.. jak ja mam z nim porozmawiać jak nie mogę mówić ? SMSa do niego nie napiszę, bo inteligentny operator zablokował mi konto, a jak nie odbiorę to Łomacz będzie myślał, że coś mi się stało. Podbiegłam więc do siedzącego za bandami reklamowymi Piotrka i wymachując na wszystkie strony dałam mu do zrozumienia, że ma odebrać mój telefon i wytłumaczyć wszystko Gregorowi. Na szczęście szybko mu się udało ogarnąć moje kalambury i już po chwili nawijał gdańskiemu rozgrywającemu o mojej niedyspozycji. Zostawiłam środkowego samego, aby dalej męczył się rozmową, a sama wybrałam idealne miejsce aby porobić zdjęcia z rozpoczęcia meczu.
Resoviacy o dziwo współpracowali i nawet strzelali ładne minki do zdjęć. Ale i tak Kielczanie zadziwili mnie bardziej, bo nawet stanęli w zawartej grupie i pięknie zapozowali do kilku ujęć.
Chłopaki mieli ostatnią naradę przed pierwszym gwizdkiem więc ja wróciłam do Pita aby odebrać mój telefon. Stanęłam przed nim i wyciągnęłam rękę. Ten popatrzył się na mnie jak na ufoludka i przybił mi piątkę. Wywróciłam oczami, po czym on obdarzył mnie pokazaniem swoich siekaczy i trzonowców, a człowiek o dobrym wzroku dopatrzyłby się również zębów mądrości. "Najwierniejsze fanki" widząc jego boski uśmiech aż pisnęły z zachwytu. Rzuciłam się na tego pacana z zamiarem wyrwania mu mojego LGika, ale on ma ten swój refleks sportowca i tą para nienormalną spostrzegawczość, więc szybko odsunął mój telefon na bok.
- tutaj - zaśmiał się i wskazał na swój policzek.
Z kółka różańcowego oblegającego stanowisko rzeszowskich statystyków wydobył się jęk zazdrości i pojedyncze krzyki : nie rób tego! on jest mój! Popukałam się w czoło co miało oznaczać mniej więcej  : pojebało Cię do końca debilu ?!. Wyjęłam z torby tablicę i starannie wykaligrafowałam to co chodziło mi teraz po głowie : NIE ZAMIERZAM NARAŻAĆ SIĘ TWOIM FANKOM. TELEFON ODBIORĘ PO MECZU. A TERAZ ŻEGNAM.
Podałam mu "wiadomość" i zaczęłam biegać dookoła boiska aby złapać najlepsze ujęcia. Resoviacy dzielnie walczyli, ale miejscowi byli również zawzięci i doprowadzili do piątej odsłony. Na nieszczęście większości kibiców ich drużyna przegrała za to ja wraz z chłopakami mogłam świętować sukces. Zaraz po ogłoszeniu zawodnika meczu, którym został Kosok, zmyłam się do szatni, gdzie włączyłam laptopa i zrzuciłam wszystkie zdjęcia. Przerobiłam kilak z nich, a potem wrzuciłam w obieg do internetu. Tak więc ludzkość może zobaczyć niesamowity wyskok Bartmana, Ignaczaka leżącego na środku boiska  i Nowakowskiego bawiącego się moim telefonem . Uroczyście obiecuję, że gdy tylko wróci mi głos Piter mnie popamięta, Bóg i Wy jesteście świadkami.
- oo Miśka tutaj jesteś ! - do szatni wpadł Igła, a zaraz za nim Lotman, Bartman, Kovacević (...) i Buszek.
- ja już sobie pójdę - wychrypiałam, choć od razu pożałowałam tej decyzji, gdyż bakterie i inne niemiłe stworzonka siedzące w moim gardle dały o sobie znać.
Wyszłam z szatni i od razu wpadłam na Piotrka.
- Pająk mówi, że tutaj gdzieś w pobliżu jest apteka czynna 24 na dobę, powiedziałem trenerowi, że jakby coś to sami dotrzemy do hotelu, a teraz choć po jakieś tabletki - poinformował mnie o swoich planach i zaczął szczelnie okręcać moją szyję szalikiem.
Skinęłam głową na znak podziękowania i opatulona po czubek nosa wyszłam za środkowym z hali. Na zewnątrz czekał na nas wspomniany wyżej Grzegorz Pająk, który wskazał nam drogę do apteki. Pięć minut później byliśmy już na miejscu. Zaopatrzona chyba we wszystkie rodzaje tabletek na gardło wyszłam przed budynek, a Pit rozdawał jeszcze autografy paniom aptekarką. Od razu wzięłam jedną z tabletek.
- możemy wracać - Piter wyszedł z apteki i zarzucił swoją rękę na moje ramiona.
Od razu strąciłam jego kończynę i odeszłam kilka kroków od niego. Tak jak podejrzewaliśmy autobus pojechał sobie bez nas, więc czekał nas blisko dwudziesto minutowy spacerek do hotelu.
- Dominika zaczekaj. Mieliśmy porozmawiać - zatrzymał mnie i chwycił moje dłonie.
Pech chciał, że akurat dziś zapomniałam rękawiczek. Na szczęście mój wybawiciel Nowakowski nie miał sklerozy i zabrał swoje, a jako dobry przyjaciel pożyczył je biednej chorowitce. Przystanęłam i czekałam aż Piotrek poprowadzi monolog z samym sobą.
- dobrze że nie możesz mówić, przynajmniej nie będziesz mi przerywać - zaśmiał się - odkąd pierwszy raz zobaczyłem Cię na prezentacji ustanowiłem sobie za priorytet odnalezienie cię. Wiedziałem, że cię polubię ale nie wiedziałem że aż tak bardzo. Starałem się być twoim przyjacielem ale dłużej już nie mogę tego ukrywać. Wczoraj pękłem. Nie powstrzymałem się. Działasz na mnie jak nikt inny, jak żadna inna. Miśka, bo ja Cię kocham..
Łza wzruszenia popłynęła po moim policzku pozostawiając na nim zgony ślad. Mróz szczypał nasze lica a nosy były czerwone niczym u Rudolfa. Nagle otaczający nas świat znikł. Znikło przeraźliwe zimno, nastrojowe oświetlenie ulic, zaspy śniegu i przechodzący w pobliżu ludzie. Zostaliśmy tylko my. Tylko ja z Piotrem. Jego błękitne oczy, zamiast zimnego spojrzenia, niosły ze sobą ciepło i nadzieję. Jego oddech zatrzymywał się na mojej skórze delikatnie ją łaskocząc. Gdybym wcześniej nie straciła głosu za pewno zrobiłabym to teraz.
- wiem, że nie jestem mistrzem w wyznawaniu miłości.. - westchnął.
Uniosłam kąciki ust do góry i przysunęłam się bliżej niego. Zamknął moje ciało w swoim szczelnym uścisku, a ja wsłuchiwałam się w przyspieszone bicie jego serca. Uniosłam głowę do góry a on nachylając się zetknął ze sobą nasze czoła. Swoim nosem wodził po moim przyprawiając moje ciało o dreszcze. Czułam jego oddech na moich ustach. I gdy już byliśmy o krok od pocałunku zaczęło "kręcić" mi się w nosie i po chwili pół Kielc usłyszało jak kicham. Do rzeczywistości przywrócił mnie dopiero śmiech Piotrka. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że to całe wyznanie miłości było tylko kolejnym wymysłem mojej wyobraźni.
- Miśka, chciałem cię przeprosić za ten wczorajszy pocałunek. Nie wiem co mnie poniosło.
- jest okej - szepnęłam.
- wracajmy bo jest strasznie zimno.
O moja matko... ja na prawdę myślałam że Piotr Nowakowski możesz coś do mnie czuć. Dominiko, wybij go sobie z głowy, przecież to tylko i wyłącznie twój PRZYJACIEL, a wczorajsze wymienianie drobnoustrojów to tylko chwila słabości. No przecież ty dziewczyna, on chłopak, ty sama, on sam... tak to na pewno chwila słabości.
- chodźcie muszę wam coś pokazać - u progu hotelu powitał nas rozpromieniony Ignaczak.
Jak cienie podążyłliśmy za nim po drodze zdejmując nasze wierzchnie odzienie. Gestem ręki libero zaprosił nas do swojej komnaty i kawał zasiąść na jednym z łóżek. Postawił przed nami swój laptop z włączoną stroną jednego ze sportowych portalów plotkarskich.
- najświeższe wiadomości! Dziewczyna Piotra Nowakowskiego jest niemową! - przeczytał środkowy i zaczął się śmiać - że niby ja z nią ? Hahaha. Dobre żarty. Ale w sumie...

6 komentarzy:

  1. Ostatnia scenka rozwala systemu nie ma co ;p Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak... to było... coś! Oni są po prostu niesamowici!
    Mam nadzieję, że fantazje Miśki się spełnią ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, a myślałam, że poważnie wyznał jej to co, do niej czuje! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja już myślałam, że on naprawdę wyznał jej miłość . Ostatnia scena i tak najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeeeej a już myślałam ,że serio wyznał jej miłość :< jeszcze będę musiała poczekać no :D ostatnia scena mnie rozwaliła! :D

    czekam na następne i zapraszam w wolnej chwili do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń