sobota, 13 lipca 2013

67.

'Aha' - tylko to przemknęło mi teraz przez głowie. Usiadłam obok Pita i z lekką dozą ciekawości czekałam na to co ma mi do powiedzenie mój brat i przyjaciółka. Bo to, że są razem wiem już od dobrych kilku tygodni.
Karol wstał i objął swoją dziewczynę w pasie, po czym spojrzałam na mnie trochę przepraszającym wzrokiem.
- Mamy dla was dwie wiadomości - zaczęła nie pewnie Ada szturchając łokciem swojego partnera.
- Ada się do nas wprowadza - wydusił w końcu mój brat, słowami strzelając jak z karabinu maszynowego - i będziemy mieli dziecko - dodał.
Na tą wiadomość wręcz zachłysnęłam się własnym powietrzem.
- Gratuluje - Piter przejął inicjatywę i wstając z kanapy pociągnął mnie za sobą.
Wyściskaliśmy Karola i Adę, po czym szybko zmyliśmy się do mojego pokoju, nie czekając nawet na kolację.
- Ciągle mnie poucza, a sam już dziecko zrobił! - ryknęłam oburzona rzucając się na łóżko.
- Teraz to jest mało ważne. Musisz wspierać swoje brata - położył się obok mnie, a rękę zarzucił na mój brzuch przygniatając moje wnętrzności jej ciężarem - będziesz ciocią - zaśmiał się.
- No właśnie i to mnie przeraża. Takie ciotkowanie strasznie postarza - mruknęłam odwracając głowę w jego stronę.
- I tak już stara jesteś - wyszczerzył się.
- Nie pozwalaj sobie Nowakowski - wymierzyłam pięścią w jego ramię, ale on w ostatniej chwili złapał wymierzony w niego cios.
Obrócił mnie na plecy, a sam "zawisnął" nade mną, by po chwili odszukać moje wargi.
- Przyniosłam wam kanapki - do pokoju wpadła rozanielona Ada.
Oderwaliśmy się od siebie i podziękowaliśmy jej za posiłek.
Usiadłam na przeciwko Piotrka trzymając talerz różnorodnych kanapek, których i tak nie zjedliśmy. Odstawiłam go na bok i przysunęłam się do siatkarza. Usiadłam mu między nogami, obejmując jego biodra swoimi kończynami. Ręce zarzuciłam na jego długą szyję, po czym wbiłam się w jego usta.
- Wiesz, że muszę już iść ? - zagadnął przejeżdżając palcem po mojej ręce.
- Musisz ? - spojrzałam na niego błagałnym wzrokiem, który zazwyczaj załatwiał sprawę.
- Od jutra znowu trenujemy - zasmucił się - przed porannym treningiem odwioze cię na uczelnie.
- Dzięki. Jesteś kochany - pocałowałam go w policzek, po czym niechętnie odprowadziłam go do drzwi.
Gdy tylko się z nim pożegnałam wzięłam się za wnoszenie mojej walizki na górę. Z pomocą przyszedł mi niezastąpiony braciszek.
- Nie cieszysz się, że będziesz ciotką? - spytał prosto z mostu odstawiając mój bagaż w garderobie.
- Ależ oczywiście, że się cieszę. Rodzice już wiedzą?
- Nie. Ale w weekend chcemy jechać i do rodziców Ady i do naszych. Chce się jej oświadczyć - odparł - tylko nie wiem czy się zgodzi.
- Gdyby się nie zgodziła to nie martw się. Popamięta mnie do końca życia - zaśmiałam się powoli wyrzucając ubrania z walizki.
- Dzięki siostra - przytulił mnie. Aż się kurde popłaczę z nadmiaru tej słodyczy.
- Będziesz dobrym tatą - uśmiechnęłam się pokrzepiająco wypychając go z pokoju - a teraz idź dbać o matkę twojego dziecka.
Pokiwał tylko z politowaniem głową i życząc mi "piotrkowych snów" zniknął za drzwiami swojej sypialni.
Zrezygnowałam z prania i układania moich ubrań. Wzięłam więc długą, kąpiel i poszłam spać.
A śnił mi się Piotrek. Nasz dom na obrzeżach miasta. Biegające po ogródku nasze dzieci i my siedzący na kocu pod starym dębem.
Zamarzyłam być matką. Jakie to musi być wspaniałe uczucie nosić pod sercem malutką istotkę, człowieka - nowe życie.
Powoli zaczęłam zazdrościć Karolowi i Adzie, ale wytłumaczyłam sobie, że na mnie jeszcze przyjdzie czas i pora.
Z letargu tych wszystkich myśli wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Treść sms-a była zarówno dziwna i interesująca. Piotrek prosił mnie, abym otworzyła mu drzwi mieszkania.
Zaciekawiona jego irracjonalnym pomysłem ubrałam szlafrok i zeszłam na dół. Jakież było moje zdziwienie, gdy za progiem na prawdę stał Nowakowski.
- Nie mogę sam usnąć - zrobił minę małego dziecka, które zaraz na się rozpłakać.
- Zapraszam. Może coś na to poradzimy - uśmiechnęłam się i wpuściłam go do środka.
Zaczekałam aż zdejmie swoje odzienie wierzchnie, po czym udaliśmy się do mojego pokoju. Ułożyłam się wygodnie w łóżku, a obok mnie pojawił się Pit.
- Teraz już uśniesz? - spytałam zgaszając lampkę nocną.
- A buzi na dobranoc ? - nadstawił policzek, na którym szybko wylądowały moje usta - już lepiej, choć może być jeszcze fajniej.
Mówiąc to miał za pewne na myśli ten namiętny pocałunek, który właśnie zainicjował. Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej i opatulona jego ręką usnęłam.
Usypiać w ramionach swojego chłopaka to cudowna rzecz, której nie zamieniłabym nawet na całe bogactwo tego świata. Bo liczy się tylko teraz, tylko on i tylko ja. Liczymy się tylko my.

4 komentarze:

  1. Rozdział cudowny ale oni do siebie pasują
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. http://terazwidzetylkonarozowo.blogspot.com/ Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne opowiadanie :)
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) kilka dni temu znalazłam twojego bloga, i nadrobiłam z czytaniem wszystkich rodziałów :) powiem Ci, że Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba :) przeczytałam już wiele blogów i Twój jest jednym z najlepszych, a z tych, które przeczytałam o Nowakowskim, to opowiadanie jest zdecydowanie najlepsze :) na pewno dalej będę śledzić dalsze losy Miśki i Pita, i czekam na nowy rozdział :)

    Pozdrawiam, Angge :)

    OdpowiedzUsuń