Kolejny dni mijały praktycznie tak samo. Piotrek rano odwoził mnie za zajęcia, później z nich odbierał i wiózł na trening. Wieczory staraliśmy się spędzać razem choć nie zawsze nam się to udawało.
Rodzice z radością przyjęli informacje o nieubłaganie zbliżającym się dziadkowaniu, a Ada oczywiście przyjęła oświadczyny.
Wszyscy, a w szczególności ja oczekiwałam 18 grudnia. Piotrek kończy dwadzieścia pięć lat.
Zibi wpadł na dość nienormalny pomysł, a ja po dość długich namowach zgodziłam się.
Ustaliłam wszystko z Karolem i dwa dni przed pitowymi urodzinami wyjechałam. Piotrkowi powiedziałam, że tata jest chory i muszę szybko znaleźć się w Gdańsku. Łyknął moje małe kłamstewko. Tak na prawdę zatrzymałam się u koleżanki ze studiów i jakoś przeczekałam te dwa dni.
Dla niepoznaki dałam mu wcześniej prezent, nowy zegarek, a w dzień urodzin zadzwoniłam z życzeniami.
Bartman zorganizował przyjęcie w jednym z rzeszowskich klubów, który został wynajęty na tą uroczystość. Około dziewiętnastej zaczęli zjeżdżać się goście, a ja umierałam z nerwów na zapleczu. Towarzystwa dotrzymywał mi Kubiak, który miał pomóc mi w ostatnich przygotowaniach do "mojej chwili".
- Dobrze, że nie zgodziłam się na występ w bieliźnie - mruknęłam zakładając na siebie dużą czerwoną kokardę.
- Piotrek by się pewnie ucieszył - zaśmiał się Michał pomagając mi złożyć moje czarne szpilki.
- Bartman ma nasrane w głowie - skwitowałam obciągając małą czarną.
- Gotowa? - Zibi niespodziewanie zjawił się w pomieszczeniu, po czym pomógł mi wejść do apetycznie wyglądającego sztucznego tortu.
Odmówiłam szybko modlitwę i ruszyłam na totalną kompromitacje.
Z pomocą Kubiakowi przyszedł niejaki Kurek, który razem z nim wyniósł mnie na głową salę.
- Piter mamy dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę - zaczął Zbyszek zwracając na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych - wiemy, że Miśka nie może być tu z nami, ale myślę, że to Ci wszystko wynagrodzi.
Odliczyłam do trzech i podniosłam wieko tortowego pudła. Stojący obok Kurek nacisnął na podnośnik, który wyniósł mnie do góry. Mina Piotrka była bezcenna. Odłożył na bok swojego drinka i wręcz rzucił się na mnie. Pomógł mi zejść z platformy.
- Żeby nie było to był pomysł Zbyszka - zaśmiałam się odrywając od jego klatki piersiowej - stwierdził, że każdy facet chce aby dziewczyna wyskoczyła mu z tortu.
- Marzyłem o tym od dziecka - wyszczerzył się, po czym zatraciliśmy się w namiętnym pocałunku.
- Wszystkiego najlepszego staruchu - pocałowałam go w policzek.
- Ja już wszystko co najlepsze mam.
- Ależ tekst na podryw - zaczęłam ściągać swoją czerwoną kokarde.
- Zostaw ją na pamiątkę - zaproponował przechodzący obok Zibi - zaprezentujesz się później Pitowi w wersji pierwotnej.
- Jaka była wersja pierwotna ? - zainteresował się Nowakowski.
- W samej koronkowej bieliźnie - oznajmił Bartman charakterystycznie poruszając brwiami.
- Ooo. Więc zostawiamy tą kokarde - pomógł mi ją ściągnąć i schować na zapleczu.
Impreza zaczęła się na dobre. Kelnerki roznosiły kolorowe drinki, a DJ przy pomocy naszego Ignaczaka rozkręcał wirujących na parkiecie gości. W końcu przyszła też pora na prawdziwy tort, z którego na szczęście już nikt nie wyskoczył, choć upity w trzy dupy Achrem już się do tego przymierzał.
- Mogę panią prosić do tańca ? - Piotrek stanął na przeciwko mnie wyciągając swoją dłoń.
- Zastanowie się - droczyłam się z nim.
- Ej no wiesz co? Jubilatowi się nie odmawia.
- Masz bardzo silne argumenty - zaśmiałam się i podałam mu swoją dłoń.
Środkowy skinął głową w stronę Igły, który błyskawicznie zmienił klimat imprezy i zamiast szybkich, dzikich kawałków z głośników poleciała wolna, romantyczna piosenka.
- Przytulaniec? Serio? - kiwnęłam z politowaniem głową.
- Oj nie marudź tylko tańcz.
Ułożył swoje ręce na moich biodrach, a ja swoje zarzuciłam mu na szyję.
Czułam się jak nastolatka na gimnazjalnej dyskotece.
- Tańcz, głupia tańcz. Swoim życiem się baw - zanucił mi wprost do ucha - Wprost na spotkanie ognia leć. Tańcz głupia, tańcz, wielki bal sobie spraw. To wszystko, co dziś możesz mieć...
- Pocałuj mnie Głupku - poprosiłam.
Dzięki szpilkom nie musiałam stawać na palcach. Zadarłam głowę do góry i napotkałam jego usta.
- Ależ oni ładnie ze sobą wyglądają - zachwycała się żona Krzyśka - jak stare dobre małżeństwo.
- Do małżeństwa nam jeszcze daleko - zaśmiałam się obejmując Piotrka w pasie.
- Wróże wam świetną przyszłość - dodała.
- Nie słuchajcie jej - ni stąd ni zowąd dołączył do nas Igła - ona wkręca taki kit każdemu.
Roześmialiśmy się w głos zwracając przy tym na siebie uwagę.
- A my mamy jeszcze jeden prezent ! - przypomniał sobie Kosok przy okazji przybijając sobie facepalma, tak na cześć swojej głupoty - RafaUUU daj tą kopertę!
Buszek chwilę gmerał po kieszeniach spodni w poszukiwaniu owej koperty w końcu przedstawiciele rzeszowskiego klubu wręczyli mu ostatni prezent.
- Wysyłamy Was na święte do Zakopanego. Ciebie i Domi - poinformował dumnie Grzesiu - dwudzieste piąte urodziny świętuje się tylko raz !
Jubilat z uśmiechem na ustach podziękował kolegom za ten dość oryginalny, a w głowie pewnie układał sobie przebieg tych kilku dni.
- Święta w Zakopanym? - zmarszczyłam czoło patrząc na również zdziwioną twarz Pita.
- Czemu nie. Tylko ty i ja - pstryknął mnie w nos obejmując w pasie - palący się kominek, czerwone wino...
- Nowakowski wróć na ziemię - pomachałam mu ręką przed nosem.
- Sory ale strasznie się cieszę.
Cała impeza trwała do czwartej rano. Siatkarska śmietanka jutro będzie leczyć kaca, a nie trenować. Ale jak to powiedział Kosa : dwudzieste piąte urodziny świętuje się tylko raz!
- A weźmiesz tą kokarde do Zakopanego? - zapytał gdy odprowadzałam go do mieszkania.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i jeżeli bym mogła być informowana o nowych rozdziałach u ciebie to zapraszam do zakładki SPAM :)http://terazwidzetylkonarozowo.blogspot.com/
Świetne :D
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy się " bawisz" w takie coś, ale musiałam ( bardzo chciałam ) Cię nominować do Liebster Aword.
OdpowiedzUsuńwięcej u mnie : http://pitmylove.blogspot.com/p/liebster.html
zapraszam także do mnie, na mojego nowego bloga, gdzie ukazał się prolog : http://wierze-ze-bedzie-dobrze.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń