wtorek, 4 grudnia 2012

10.

Jak już wspominałam, tonęłam w objęciach mojego dobrego gdańskiego przyjaciela. Można by powiedzieć że nawet fruwałam kilka centymetrów ponad ziemią. Gdy tylko poczułam grunt pod stopami, usiadłam na krzesełku, to samo zrobił również ON.
- czy my przypadkiem nie urządzaliśmy ostatnio dla Ciebie imprezki pożegnalnej ? Co ty tutaj robisz ?
- jak mnie nie chcesz to mogę sobie pójść - uśmiechnęłam się i już miała teatralnie wychodzić, gdy mnie zatrzymał.
- Siadaj i opowiadaj Co Cię sprowadza w nasze skromne gdańskie progi.
- przyjechałam tu, bo mój kochany braciszek załatwił mi praktyki przy swoim boku. No wiesz cykanie zdjęć zmęczonym wielogodzinnymi treningami siatkarzy i ich zmaganiami w trakcie meczy, ty tam dobrze wiesz o co biega - puściłam mu oczko - kontynuując, Karol wysłał mnie tutaj, bo niby jest chory, a tak na prawdę gania na randki z moją przyjaciółką Adą, więc w niedalekiej przyszłości widzimy się na weselu i tu pomijając twoje pytanie, jasne iż z tobą zatańczę. Wczoraj odwiedziłam rodziców, wszystko u nich w porządku, a z resztą o tym wiesz, bo mówili mi że u nich byłeś. Potem byłam u Krystiana, okazało się że mnie zdradza, ale mniejsza o to.. a teraz jestem tutaj i siedzę obok Ciebie opowiadając Ci moją historię.
- jeszcze nigdy nie słyszałem żebyś powiedziała aż tyle na jednym oddechu. Kobieto ty się zapisz na pływanie, skoki synchroniczne, albo nurkowanie.
- pomyślę o tym - posłałam mój piękny uśmiech numer 4, po czym jak zwykle wybuchnęliśmy śmiechem. Więc jednak nie ma to jak mój zabójczy uśmieszek. Wiedziałam, że mogę mu o wszystkim powiedzieć, bo on o nic nie będzie pytał. Jak już zauważyliście zamiast robić mi kazanie na temat Krisa, on kazał chodzić na basen. Kocham tego kolesia, on jest po prostu zajebisty. W tym samym momencie drzwi do szatni otworzyły się.
- Mc Gregor ? - spytał zszokowany Igła i aż przetarł ze zdumienia oczy.
- we własnej osobie Krzysztofie - Łomacz, dumnie wypiął pierś. I tu wasze wielkie o.O, no ale tak już wyszło, że znam Grześka, bo przecież jak można nie znać własnego sąsiada, no może nie sąsiada, bo on mieszka dwa pietra wyżej, ale zawsze to coś.
- kope lat stary - libero poklepał kumpla po ramieniu i charakterystycznie poruszył brwiami.
- przepraszam, panowie ale muszę was opuścić... trening - cicho jęknął
- to może wpadniesz do nas dzisiaj wieczorem ? Hotel XYZ. Czekamy - zaproponował Ignaczak.
Nie czekając na odpowiedź pożegnaliśmy się z Łomaczem i szybko pobiegliśmy do autobusy, ponieważ trener Kowal spieszył się na kolacje. Widać, że przebywanie z tymi pełnymi energii wariatami powoduje efekt głodu. Ja też go odczuwam. Jako iż nie byłam po treningu jako pierwsza zameldowałam się w autokarze. Zalotne spojrzenie w stronę kierowcy i drzwi zostały otwarte. I ja się pytam po co tu zaklęcie "sezamie otwórz się" wypowiadane co chwilę przez Dobrowolskiego? Wystarczy po prostu szczery uśmiech płci pięknej.  Usiadłam wygodnie na jednym z siedzeń i już zaczęłam wkładać do uszu słuchawki i podłączać IPoda  ale Piotrek zwinnym ruchem zabrał mi urządzenie.
- nie radzę - szepnął - zaraz Ignaczak zasypię Cie milionem pytań, w  stylu skąd znasz Łomacza..
- Miśka !! - usłyszeliśmy wrzask Igły z początku autokaru
- a nie mówiłem.
- nie mówiłaś, że znasz Mc Gregora.. - zrobił minę naburmuszonego pięciolatka
- a ty nie mówiłeś, że nie umiesz atakować - zaśmiałam Cię - gdybym wiedziała o Twoich niecnych zamiarach poprosiłabym trenera aby nie wpuszczał Cię na boisko.
- mniejsza o to mała, skąd ty go znasz ? - niecierpliwił się
- Jezu Chryste... sąsiadem moim był, to znaczy jest tylko, że teraz mloich rodziców...
- czemu nam wcześniej nie powiedziałaś ? - no tak, wiecznie oburzony Ignaczak
- a pytaliście ?
Libero spojrzał na swoich kolegów z drużyny. Wszyscy wzruszyli tylko ramionami, a Igła odburknął tylko 'Nie' i wygodnie usiadł na siedzeniu. Naburmuszony z obniżonym poziomem samooceny Krzysiu - to jest widok.
Gdy tylko dotarliśmy do hotelu wszyscy na hura władowali się do windy. Cudem dojechaliśmy na nasze piętro, bo jednak czternastu siatkarzy trochę waży. Jednak architekt hotelu wziął pod uwagę takie obciążenie. Chwała mu za to ! Szybko udaliśmy się do naszych pokoi i na odczep się wrzuciliśmy torby. Ponownie wszyscy wepchali się do windy i również bezproblemowo dotarliśmy na parter. Kolacjaaaa ! Nareszcie, bo już umierałam z głodu. Wszyscy pozamawiali sobie baaardzo duże porcję, poszłam za ich przykładem, choć moje danie nie było tak obszerne jak na przykład Lotmana, ale ten i tak lubi dużo jeść, a przecież polskie jedzenie jest najsmaczniejsze.
- uważaj, bo się przejesz ! - parsknął Ignaczak siadając obok mnie.
- Krzysiu, weźmy pod uwagę, że ty ten kopiec kreta spalisz, a ja trochę nie bardzo..
- ty nie masz czego spalać... sama skóra i kości. popatrzcie - "strzelił" z mojej bluzki. Zignorowałam jego formę zaczepki i wzięłam się za pałaszowanie kolacji. A potem scenariusz znów się powtórzył i wszyscy władowaliśmy się do windy. Objedzona wtoczyłam się do pokoju i rozłożyłam na łóżku. Włączyłam laptopa i zgrałam wszystkie zdjęcia na dysk. Tak na wszelki wypadek, jakby jutro było za dużo ciekawych ujęć. Włączyłam baterię do ładowarki. 'Odpoczynek, nareszcie'. Jak już za pewne wiecie nic co dobre nie trwa wiecznie. Zaraz rozległo się głośne pukanie do drzwi. Piotrek zrezygnowany wstał z kanapy, na której siedział i oglądał bodajże coś w stylu "Dlaczego ja?" lub "trudne sprawy".
- dłużej się nie dało ? - jęknął wchodząc do pokoju, nie kto inny jak Ignaczak. Tego to jednak jest pełno. Może on ma ADHD ? Ach, trzeba to skonsultować z trenerem w najbliższym czasie. Już widzę te nagłówki w prasie : "Najlepszy libero ma ADHD" i te miliony komentarzy na Facebooku. Czujecie to ?
Zaraz za Krzysztofem weszła reszta Resoviaków na czele z moim ukochanym gdańszczaninem Łomaczem. Wszyscy rozsiedliśmy się w salonie i razem z Nowakowskim, który błagał o to jak małe dziecko, dokończyliśmy oglądać Trudne Sprawy. Akurat leciał odcinek 24, w którym to Dariusz próbował podbić serce Karoliny. Nie powiem, ale ten odcinek jest najlepszy. Nie obyło się bez tłumaczeń, nie których zwrotów dla naszych zagranicznych kolegów.
- Piter, patrz, tak możesz poderwać dziewczynę - wtrącił Krzysiek widząc "laurkę" na chodniku -  ucz się od  Dariusza
- racja. Piotrek, dziewczyny na to lecą - dodał Buszek, a przez pokój przeszła salwa śmiechu.
- Dominiko, mój aniele, moja różo, mój misiaczku - Bartman ukląkł przede mną na jedno kolano i zaczął parodiować Dariusza - nikogo nie kocham tak jak Ciebie...
Kontynuowałby, gdyby mógł mówić, niestety śmiech mu w tym przeszkodził. Takich wariatów to ja w życiu nie widziałam. Jedynie Piotrek, siedział jakiś taki smutny i zamyślony. Nie reagował nawet na szturchania i zaczepki Igły.
Jednak bezkonkurencyjnie starcie o najśmieszniejszą scenę wygrał Daro w wannie. Mistrzostwo.
- mam pomysł ! - krzyknął uradowany Ignaczak
- o nie tylko nie to - pół Sovi chwyciło sie za łowy, nie dziwię im się. Krzysiek + pomysły = niechybna katastrofa
- ale to będzie dobre... nakręcimy parodię tego docinka ! -
- pojeba..
- Grzyb bez wulgaryzmów, dziecko tu jest - ściszył go Łomacz
- dziecko ? masz na myśli Igłę, tak ?  - spojrzałam na Gregora spod byka, a ten tylko pokiwał głową i szeroko się uśmiechnął.
Po skończonym odcinku każdy zajął wygodne miejsce w sypialnej części mojego pokoju. Nadszedł czas na karty. Już miałam dołączać do siatkarzy ale ktoś złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz