niedziela, 2 grudnia 2012

8.

- a my pędzimy jak roller coaster, roller coaster... - "śpiew" Piotrka pod prysznicem i do tego głośne pukanie do drzwi, to były dwa podstawowe czynniki, które doprowadziły do obudzenia mnie.
Wstałam i podeszłam do szafy, w  której jedne z dwóch drzwi były lustrem. 'Na trzy otwierasz oczy. Raz. Dwa. Trzy'. Jezus Maryja i wszyscy święci. Ciekawie musiała wygladac miniona noc. Oczy zapuchnięte i czerwone od płaczu. Musiałam wylać tony łez. Niechętnie podeszłam do drzwi, do których dobijał się nie kto inny jak Ignaczak, Kosok, Buszek i Schops.
- Dominika ?! A to nie jest pokój tego marnego śpiewaczyny za trzy grosze? - spytał zdumiony moją mądrością libero
- niestety to ja wygrałam losowanie i muszę dzielić sypialnie z tym o to tam - odpowiedziałam i mimowolnie opadłam na stojącą nieopodal kanapę.
- Miśka nic Ci nie jest? - podbiegł do mnie zatroskany Grzesiek.
- wszystko w porządku. Muszę poprostu się ogarnąć. Ta noc była ciężka
- no nie dziwię Ci się. Pewnie ten wielki talent wokalny co chwilę się nim popisywał.. - zaśmiał się Buszek
- co wy chcecie od niego. Mi tam się podoba jak Piotrek śpiewa - wybełkotał coś łamanym polskim Schops
- wy i ten wasz niemiecki gust - Krzysiek poklepał obcokrajowca po plecach.
W tym samym momencie łazienkę opuścił Nowakowski. Nie czekając na nic wbiegłam do mniej zaraz za nim. Nie wytrzymałam już. Każde wypowiedziane przez siatkarzy słowo przypominało mi chwilę spędzone z Krystianem. Nawet śpiew Pita przypomniał mi jedno wydarzenie jak mój były już chłopak śpiwał jedną z romantycznych ballad pod moim balkonem. Tak wiem, scena niczym z Romea i Julii, ale tak było. Było i już nie wróci. Znowu poczułam mokre policzki a do umywalki wpadały pojedyncze krople słonej wody. Usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili w łazience zjawił się Igła.
- powiedziałem coś nie tak ? - spytał stając obok mnie
- nie. Wszystko w porządku. Po prostu wczoraj odkryłam że mój chłopak mnie zdradza - teraz to już ryczałam niczym bóbr. Krzysiek szybko zawołał Piotrka, który mocno mnie de siebie przytulił. Środkowy szybko pogonił zgromadzone towarzystwo i zaprowadził mnie do pokoju sypialnego, gdzie posadził mnie na łóżku.
- przepraszam - wyszeptałam
- za co ? - zaskoczony odwrócił się i zaniechał zakładania koszulki. Stał przede mną i eksponował swój umięśniony tors.
- nie pamiętam co się stało w nocy ale po moim wyglądzie wnioskuje że dużo płakałam.
- płakałaś, to fakt. Ale nie masz za co przepraszać - uśmiechnął się i pogonił mnie do łazienki.
Wzięłam długi prysznic, po czym dokładnie wyruszyłam włosy i zrobiłam na tyle mocny makijaż aby zakrył moje sińce pod oczami. Ubrałam, przyniesione ze sobą, czarne rurki, białą bokserkę i bejsbolówke. Stopy włożyłam w czarne wysokie adidasy i razem z Piotrkiem udaliśmy się do hotelowej restauracji. Byliśmy pierwsi. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy 2 zestawy śniadaniowe. Po chwili dołączyła do nas reszta zawodników. Do naszego stolika przysiadł się Igła i Bartman. Poczekaliśmy w spokoju na nasze śniadanie.
- Dośka, potrzebuje namiarów - oznajmił Zibi
- na ? - zapytałam nie podnosząc głowy z nad talerza
- niejaki Krystian Andrus. Zranił moją przyjaciółkę i muszę obić mu tą jego mordkę.
Na samo wspomnienie JEGO imienia i nazwiska zrobiło mi się jakoś tak smutno i pusto w środku.
- mała tylko nam się tutaj nie rozklejaj. Nie warto - szepnął mi do ucha Piotrek.
- Bartman, dzięki że chcesz pomóc, ale nie warto - poklepałam go po ramieniu i delikatnie uśmiechnęłam się w stronę Nowakowskiego.
Przeprosiłam siatkarzy i szybko udałam się do pokoju. Karol znowu próbował się do mnie dodzwonić. Wszystkie połączenia anulowałam ale wiedziałam że mój brat nie odpuści. Usiadłam na balkonie, tak samo jak wczorajszego wieczora. Spojrzałam przed siebie. Moim oczom ukazała się przepiękna panorama Gdańska. W oddali falujące morze. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Już dawno nie byłam na gdańskiej plaży. Stęskniam się za tym miejscem.
- no to co Miśka, zbieraj się . Idziemy zwiedzać miasto - krzyknął wchodzący do pokoju Piotrek. zaczął sprawdzać każdy pokój aż końcu znalazł mnie na balkonie.
- nie chce wam niszczyć wyjazdu
- przecież jedynie ty znasz Gdańsk - oznajmił wpadający do pokoju Kosok. Nie ma to jak potknąć się o próg. Czapki z głów.
- jakoś nie mam ochoty na spacery
- albo z nami idziesz albo będziemy Cię dręczyć do końca wyjazdu - tym razem na balkon zawitał Bartman
- a po za tym ktoś musi zrobić nam zdjęcie - Igła zrobił swoją pozę czyli podparł swoje biodra dłońmi, wygiął się de przodu i złożył usta w dzióbek.
- Krzysiu, daruj sobie - westchnęłam i opuściłam już o wiele przeciążony balkon.
- za pięć minut przy recepcji - krzyknął na pożegnanie ZB9.
Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w bliżej nieokreślony punkt. Piotrek podał mi mój aparat i na siłę wyciągnął mnie z pokoju. Windą zjechaliśmy na parter i razem z resztą Resoviaków opuściliśmy hotel.
Przespacerowaliśmy się głównymi ulicami Gdańska. Pokazałam im każde ciekawe miejsce. Zrobiłam im przy tym miliard zdjęć. Przy nich zapomniałam o wczorajszym dniu. Są moim osobistym lekiem na całe zło. Przy nich jest inaczej. Wszystkie problemy wydają się błahe, a ich rozwiązania tak oczywiste. Na koniec zaprowadziłam ich na gdańskie wybrzeże. Posiedzieliśmy w ciszy na wilgotnym piasku obserwując falujące morze. Jednak sielanka musiała się kiedyś skończyć. Musieliśmy wracać do hotelu na obiad, a potem na trening.
- Karol ciągle do mnie dzwoni. Co mam mu powiedzieć ? - spytał Piotrek gdy już weszliśmy do naszego pokoju
- powiedz że rozładował mi się telefon i że wszystko jest w porządku.
Siatkarze nikło się uśmiechnął i oddzwonił do mojego brata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz