sobota, 15 grudnia 2012

15.

Siatkarze bez pytania wkroczyli do pokoju i wygodnie rozsiedli się na kanapie. Zwlokłam się z łóżka i wyciągając z szafy krótkie spodenki i luźny T-shirt ruszyłam do łazienki. Ignaczak w tym samym czasie rozkminiał jak podłączyć mój aparat do telewizora. Wzięłam szybki prysznic, po czym rozczesałam wilgotne włosy i w piżamie stanęłam przy  TV zabierając od libero mój sprzęt.
- trochę techniki i człowiek się gubi - zaśmiałam się pod nosem i już po sekundzie siedziałam na kanapie z pilotem w ręku. Z jednej strony byłam gnieciona przez Bartmana, z drugiej przez Nowakowskiego. Żyć nie umierać. Za mną natomiast stał Lotman i co chwilę bawił się moimi włosami. Nie wytrzymałam i usiadłam na podłodze opierając się plecami sofę. Włączyłam zdjęcia.. no i zaczęło się komentowanie...
- Dośka! Usuń to.. zobacz jak ja wyglądam ! - zaczął narzekać Bartman
- chłopaki patrzcie.. ja laataaam! - Igła wskazał palcem na ekran. Akurat widniało na nim zdjęcie rzucającego się za piłką w bandy reklamowe Krzysia.
- palcem się nie pokazuje ! - wrzasnął na pół hotelu Kovacević
- Niki, a ty nie jesteś moją matką, żeby mnie upominać !
- chłopaki, ogarnąć dupy i oglądać zdjęcia - uciszył ich Dobrowolski.
- tak proszę panią - powiedzieli niemalże chórem.
Nastała chwila ciszy.. Aż w końcu wyświetliło się zdjęcie, na które wszyscy czekali. Wyglądało ono mniej więcej tak : na boisku leżał Nowakowski, a na nim Bartman, a na Bartmanie Ignaczak, a na Ignaczak jeszcze Schops.
- a właśnie tak Resoviacy cieszą się po zdobyciu ostatniego punktu - skwitował Perłowski i wyłączył zdjęcia, przełączając na kablówkę.
- ooo Wielki test z historii.. zostawcie.. plisssss - Buszek mruczał mi do ucha.
W taki więc sposób spędziliśmy ostatni wieczór w Gdańsku. Fajnie, co nie ? Nie licząc tego, że Piotrek próbował uczesać mi warkocza, a wyszedł raczej wielki supeł.
- Domi... - jęknął Kosok, gdy po raz kolejny poprawnie odpowiedziałam na pytanie zadane przez Piotra Kraśko.
- trzeba było w szkole słuchać, a nie myśleć o dziewczynach - poklepałam go po ramieniu i ponownie wsłuchałam się w głos prowadzącego.
Pytanie za pytaniem udzielałam poprawnych odpowiedzi, aż w końcu chłopakom znudziło się oglądanie swego typu teleturnieju i przełączyli na jakiś horror.Szybko wskoczyłam między Zibiego i Piotrka. Już nie przeszkadzało mi to, że mnie gniotą. Ja po prostu, aż wstyd się przyznać.. nie lubię horrorów. Bartman zaczął się ze mnie śmiać, a ja gdy tylko zbliżała się jakaś drastyczna chwila chowałam głowę w ramiona atakującego lub środkowego. W końcu praktycznie wszyscy usnęli. Zostałam tylko ja. I jak zwykle wiedziałam, że nie powinnam tego oglądać, ale i tak oglądałam. To było silniejsze ode mnie. W pewnym momencie głośno pisnęłam, budząc siatkarzy. Wszyscy spojrzeli na mnie z minami typu "o.O", po czym odwrócili swoje spojrzenia na ekran telewizora, który był cały we krwi, w której leżała ścięta głowa. Zaczęli się śmiać.. nie wiem co ich śmieszyło, bo to raczej było straszne, a nie śmieszne. Oni są po prostu dziwni. Wszystko robią na opak.
- my tu pitu pitu, a jutro rano trzeba wstać - ziewnął Olieg i powili zbierał się do wyjścia
- co chcecie ode mnie? - ocknął się Nowakowski, za pewne słysząc "PITu PITu" Achrema.
- Piteeeer ! - jęknął Igła i wyszedł z pokoju, a zaraz za nim reszta zgrai.
Weszłam do łazienki i próbowałam rozczesać moje splątane w każdą stronę włosy.
- nie dotykaj ! - warknęłam spoglądając na środkowego, który chciał pomóc mi w rozczesaniu włosów.
Zła jak osa wskoczyłam pod kołdrę i szybko pogrążyłam się we śnie. Na marne... głupi horror. W głowie miałam te drastyczne sceny z filmu. Morze krwi i mnóstwo ściętych głów.
- koszmar ? - spytał Piotrek widząc moją bladą i przerażoną twarz. Pokiwałam głową, a on zarzucił swoją rękę na moje ciało i przysuwając się do mnie wyszeptał ciche 'śpij już'.

O 8 wszyscy udali się do restauracji. Każdy zaspany zamówił swoje danie i zaczął leniwie je konsumować. Potem wróciliśmy do swoich pokoi i dokładnie sprawdziliśmy czy aby na pewno niczego nie zostawiliśmy. 15 minut przed 9 wszyscy zwarci i gotowi czekali przy recepcji. Sztab szkoleniowy pojawił się dobre parę minut po dziewiątej. Ale co tam, lepiej się wyspać w wygodnym łóżku niż w autokarze. Kilkanaście minut przed dziesiątą władowaliśmy się do rzeszowskiego autobusu, uprzednio oglądając podobizny chłopaków na jego ścianach. No wiecie, zachwycanie się tatuażem Zibiego i nową fryzurką Ignaczaka.. nic nowego. Korzystając z nieuwagi chłopaków jako pierwsza zajęłam miejsce w autobusie. Ostatnia dwójka przed tyłem. Po chwili dosiadł się do mnie Nowakowski, czyli tradycyjnie. Igła jako iż jest "najwyższy" w drużynie rozłożył się na całym tyle. I tak właśnie zaczęliśmy naszą podróż powrotną przez całą Polskę.

2 komentarze:

  1. Czyżby coś między Dośką, a Piterem ? ;>
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawie . :)
    czekam na dalszy rozwój wydarzeń . ; ))

    OdpowiedzUsuń