piątek, 7 grudnia 2012

12.

Obróciłam się i spojrzałam w jego niebieskie, pełne ciepła i zrozumienia tęczówki. Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech, który tak bardzo przypominał mi Krisa. Ledwie stłumiłam w sobie płacz. Muszę być silna. Muszę zapomnieć. Muszę skupić się na przyszłości.
- co się stało ? - spytałam
- chciałem tylko sprawdzić czy już śpisz
- jakoś nie mogę zmrużyć oka - westchnęłam
- zaśpiewać Ci kołysankę ? - przytaknęłam - ach śpij kochanie tarantula chodzi Ci po ścianie, a ja wezmę gruby kij i pierd... uderzę ją w ten ry.. twarz, a ty sobie smacznie śpij.
Leżałam tam i ledwo wstrzymywałam napad śmiechu. Piotrek ma tak swój osobisty, bliżej nieokreślony sposób śpiewania. Nie da się tego porównać do wykonania Michała Winiarskiego z Igłą Szyte, ale jest blisko. Musi tylko popracować nad czystością dźwięku. Co Ja mówię... Nie oszukujmy się... Piotrek nie umie i nie będzie umiał śpiewać. No chyba że stanie się cud.
- panie Piotrze, 3 razy nie. Dziękujemy nie przechodzi pan.
- nawet Foremniak się nie podobało ? - udał obrażonego - a ja byłem taki miły kiedyś i dałem jej mój autograf.
- Dałeś autograf doktor Zosi Burskiej? - moje oczy przypominały pięciozłotówki, a szczena opadła na podłogę
- Miśka zamknij buzię bo Ci muchy wlecą.
Zrobiłam moją ulubioną minę "are you fucking kidding me?"
- Zacznijmy od tego że tutaj nie ma much - wywróciłam teatralnie oczami. No, no, muszę przyznać że chyba zmienię zawód z fotografa na aktorkę.
- jak nie ma? Tutaj siedzi jedna - wskazał palcem na róg sufitu
- to jest pająk - westchnęłam
- pa.. pa.. pa.. pająk ? - w jego oczach malowało się przerażenie
- tak Piotrek to jest pająk. No nie mów mi tylko że taki duży chłopak boi się takiego małego stawonoga?
- nie boję się - stwierdził jednak w głębi się bał. Nie chciał się do tego przyznać, bo jak to by było gdyby świat dowiedział się o jego fobii. Dwu metrowy facet boi się malutkiego, niegroźnego pająka. Ech. Faceci - możesz go zabić?
- przecież ja tam nie dostane - mruknęłam
- Miśka no proszę, podsadzę cię.
- ale później dasz mi już spokój i będę mogła wreszcie pójść spać.
Pokiwał twierdząco głową. Już po chwili siedziałam na ramionach siatkarza. No wiecie jak, tak "na barana". Jego zimne dłonie dotykały moich piszczeli. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Wzięłam jakiego buta i szybkim ruchem zmiażdżyłam kruche ciało pająka.
- wiesz że jak się zabije pająka to następnego dnia będzie deszcz - wyszeptałam gdy z powrotem znalazłam się na łóżku.
- mówi się trudno - westchnął i pocałował mnie w policzek - dziękuje za zabicie go.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 23:52. Jezu Chryste i wszyscy anieli w niebie. Jak ja jutro niby mam wstać?! Obróciłam się tyłem do Nowakowskiego i zamknęłam oczy.

Rano obudził mnie budzik, który Piotrek ustawił sobie na telefonie. Nie miałam siły wstać. Wręcz przeciwnie do siatkarza, który szybko pobiegł do łazienki. Wrócił po upływie kwadransu owinięty tylko ręcznikiem. Podszedł do szafy i wyjął z niej jakiego ubrania. Ponownie wbiegł do łazienki zostawiając mnie z rozmyśleniami nad jego umięśnionym ciałem.
- Domi zbieraj się. Za 15 minut śniadanie - oberwałam poduszką z salonu
- łaskawie wcześniej nie dało mi się tego powiedzieć?
Zabrałam ubrania i poszłam do łazienki. Całe pomieszczenie wypełnił zapach perfum Nowakowskiego. Oparłam się o umywalkę i kilka razy zaciągnęłam się zapachem. W 15 minut ogarnęłam swój wygląd i razem z Piotrkiem udałam się do hotelowej restauracji. Było już sporo ludzi. I to nie tylko rzeszowskich siatkarzy ale również innych gości. Kilka nastolatek podniecało się faktem że będą jadły razem z zawodnikami Resovii. Jednak gdyby je tak spytać jak nazywają się poszczególni zawodnicy połowy by nie znały. Pocieszam się faktem że mieszkają w Gdańsku więc pewnie są kibickami tutejszej drużyny. Po śniadaniu chłopaki porozdawali autografy gościom hotelu, a ja słysząc że mamy godzinę wolnego poszłam na plaże.
Doszłam do mojego ulubionego miejsca. Nie przychodziło tutaj wielu plażowiczy ze względu na pełno sosnowych igieł i kamieni. W porównaniu do innych ja bardzo lubiłam to miejsce. Cisza, spokój. Szum morza i powiem wiatru. Usiadłam na piasku. Wzięłam garść sypkiej substancji i obserwowałam jak pojedyncze ziarenka spadają między moimi palcami. Wróciły wspomnienia. Właśnie w tym miejscu pierwszy raz się całowałam i właśnie tutaj poznałam Krystiana i Łomacza. Z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy. Schowałam głowę w kolana i płakałam.
- kogo ja widzę - usłyszałam męski głos za sobą. Tylko trzy osoby oprócz mnie wiedzą o tym miejscu. Tylko Kris, Grzesiek i Karol. Ten drugi jest za pewne na treningu a ten trzeci siedzi w Rzeszowie.
- daj mi święty spokój - krzyknęłam myśląc że to mój były chłopak. Po chwili wysoki mężczyzna usiadł obok mnie.
- przepraszam, myślałam że to Krystian..
- Miśka nie płacz. Zapomij o tym gówniarzu - przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem. Szybko otarłam moje policzki i delikatnie się uśmiechnęłam.
- jak mnie tutaj znalazłeś ?
- wszyscy Cię szukają, a Piotrek już prawie zawału dostaje.
Wyjęłam z kieszeni telefon. 5 nieodebranych połączeń od Nowakowskiego. Napisałam mu SMSa gdzie jestem, po czym z powrotem schowałam komórkę.
- nie uważasz że Pit się trochę dziwnie zachowuje? Nie znam go długo ale mam takie dziwne wrażenie że coś z nim nie tak...  - powiedziałam wpatrując się w wzburzone morze.
- jest inny. Znam go na tyle dobrze, że jestem prawie w 100% pewny, że nasz Cichy Pit się zakochał.
- zakochał... - westchnęłam.
Po chwili usłyszeliśmy krzyki zawodników Sovii. Uradowany Ignaczak opowiadał kolegom jakąś wyimaginowaną historię o tym jak jednym paluszkiem odbił piłkę atakowaną przez Michajłowa.
- takie gwóździa przywalił, ale nie ma co tam to tytuł najlepszego libero ligi światowej zobowiązuje - Igła wypiął dumnie pierś do przodu
- Krzysiu nie przechwalaj się tak - krzyknął siedzący koło mnie Bartman
- Zbysiu a ty byś może nie podrywał przyszłej pani Nowakowskiej.
- że co ?? - momentalnie odsunęłam się od Zibiego i spojrzałam w stronę Piotrka. Stał z Kosą i śmiał się pod nosem.
- nie było sprawy - mruknął Ignaczak - a teraz zbieramy się bo zaraz wyjeżdżamy na halę.
Przez całą drogę do hotelu Piter dyskutował o bliżej nieokreślonych sprawach z Bartmanen. Mi zostało wysłuchiwanie przechwałek Igły i Schopsa. Idący za mną Achrem i Lotman oceniali moją sylwetkę i tyłek. Po burzliwych naradach doszli do wniosku iż mam najzgrabniejszą pupę w całej Resovii. W sumie to nastawiałam taki wynik. Taka konkurencja jak Grzyb, Perłowski, czy Ignaczak to nie konkurencja. Jak można w ogóle moje zacne cztery litery porównywać do ich wielkich tyłków. Wszyscy pozabierali z pokoi swoje torby i załadowaliśmy autokaru.

1 komentarz:

  1. przeczytałam całe i bardzo mi się podoba . ;)
    z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń .
    jeśli masz czas i ochotę zapraszam na moje blogi :
    http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/
    http://life-is-brutalll.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń