Władowałam się do samochodu Nowakowskiego, bo przecież każdy z nich musiał jechać swoim własnym autem. Nie ma to jak zanieczyszczać to nasz rzeszowskie środowisko jeszcze bardziej. Gratuluje panowie, gratuluje. Tu trzeba brać przykład ze mnie. Mam prawo jazdy, ale samochodu nie mam. Wolę ekologicznie używać komunikacji miejskiej lub 'wpraszać' się do fury takie Bartmana, czy Ignaczak. W ekspresowym tempie pokonaliśmy rzeszowskie ulice i dotarliśmy do centrum handlowego.
- więc - zaczął Igła - Miśka i Lotman po czapkę, a my.. no a my do was za chwilę dołączymy.
Chłopaki spojrzeli zdezorientowani na Krzyśka. Chwyciłam Paula za ramię i pobiegliśmy do Cropp'a. Przyjrzałam się wszystkim czapką, aż w końcu zauważyłam tą wymarzoną, upragnioną, wyśnioną pando-czapkę. Pokazałam ją Lotmanowi, a ten tylko szeroko się uśmiechnął. Wiedziałam, że mu się spodoba. polecił mi ją najpierw przymierzyć. Stanęłam przed jednym z luster zawieszonych na kolumnie i delikatnie założyłam czapkę na głowę.
- ale słitaśnie - zaśmiał się Bartman - chcę z tobą taką słit focie w lusterku.
- a mam zrobić dzióbek ? -zapytałam całkiem poważnie
- obowiązkowo - odparł. Wyjął telefon i stanął za mną, obejmując mnie jedną ręką w talii. Swoją głowę oparł na moim ramieniu i strzelił ogromnego smile'a.
- aaaa mam słit focie z Bartmanem - zaczęłam skakać po całym sklepie
- jak na razie to Zibi ją ma - sprostował Krzysiek.
- ale mi ją prześle. Co nie Zbysiu ? - zrobiłam maślane oczy i spojrzałam na atakującego. Przystanął na moja propozycję i już po chwili jarałam się naszą słitaśną fotką, która stała się moją tapetą na telefonie. Ekspedientki patrzyły na nas jak na bandę idiotów. Potem kolejno zrobiłam sobie zdjęcie z Igłą, Paulem, Buszkiem i Kosokiem. Na końcu został Piter. Ten jak zwykle musiał coś wymyślić i w ostatnie chwili cmoknął mój policzek swoimi ustami. Jedna z dziewczynek stojących przed sklepem, która praktycznie od początku przypatrywała się całemu zajściu z płaczem poleciała do swoich rodziców. Tak, moi kochani. Piotr Nowakowski złamał serce dwunastolatce. Cóż za osiągnięcie.
W końcu nasz mini sesja zakończyła się i po przymierzeniu, tym razem przez chłopaków kilku zimowych czapek, Paul wykonał swój obowiązek i zapłacił za moją pando-czapkę. Skorzystał również Zibi, który zaopatrzył się w zimową czapkę. Bo przecież zima już tuż tuż i ani się nie obejrzymy, a tu już zaspy śniegu będą na chodnikach.
Odwiedziliśmy jeszcze kilka innych sklepów i jak dzieci z toną ubrań zajmowaliśmy przebieralnie, a potem niczym na paryskim wybiegu mody prezentowaliśmy najlepsze kreacje. I taki oto cudem wzbogaciłam moją garderobą o ciemnozielone rurki, ciepłą bluzę i kilka koszulek. chłopaki wzbogacili się one nowe koszule, bo jak to stwierdził Grzesiu "szykuję mu się randka i musi jakoś się zaprezentować", no więc powodzenia Kosa.
W końcu naszym rzeszowskim gwiazdom zaczął doskwierać głód, więc wszyscy zgodnie postawiliśmy na Pizzę Hut. Zanim jednak tam dotarliśmy zaatakowało nas stadko fanek siatkówki. Niepostrzeżenie opuściłam chłopaków i zajęłam miejsca w pizzerii. Były godziny szczytu, więc pół lokalu było już obsadzone klientami. 15 minut później dotarły do mnie te olbrzymy. Następne 15 minut wybierali pizzę. A kolejne 5 czekaliśmy aż kelner nam ją przyniesie. Tak więc zanim ją skonsumowaliśmy było parę minut po 19.
Postanowiliśmy wrócić już do domu. Wszyliśmy z galerii i zaczęło się piekło.Chłopaki zaczęli kłócić się o to kto ma odwieźć mnie do domu, a że Pit był najsprytniejszy i niezauważalnie otworzył mi drzwi do swojego samochodu wygrał. Szybko wskoczyłam do jego BMW i zostawiając w tyle resztę siatkarzy pojechaliśmy w stronę naszego osiedla.
- sprytnie - pochwaliłam go, gdy wyjechaliśmy z parkingu.
- wiem, wiem. ma się to coś - uśmiechnął się tryumfalnie. Skupił się na drodze i prowadzeniu samochodu, ale przyłapałam go kilka, ba ! nawet kilkanaście razy na spoglądaniu na mnie. - to jak jutro już normalnie wpadasz na trening ? czy znowu muszę wymyślać sesję zdjęciowe ?
- zobaczymy - uśmiechnęłam się i dziękując za podwiezienie zniknęłam za drzwiami do budynku. Wdrapałam się po schodach i stanęłam przed drzwiami do mieszkania, które Karol MUSIAŁ ze mną dzielić.
Weszłam do mieszkania, rzuciła krótkie 'jestem' do brata, który akurat przygotowywał kolację w kuchni. Co jak co, ale mój braciszek jest kulinarnym mistrzem. Zdjęłam skórę i wrzucając torbę do pokoju jak na skrzydłach poleciałam do kuchni. Jego popisowe zapiekanki pachniały przepysznie.
- czemu nie byłeś na treningu ? - zapytałam zbierając już brudne talerze ze stołu.
- a właśnie miałem o tym z Tobą pogadać - klepnął się w czoło - i tak kończy mi się umowa z Asseco, a oni chętnie przyjmą kogoś młodszego, patrz Dominika Toborek - uśmiechnął się do mnie - a więc postanowiłem założyć własne studio fotograficzne. W centrum upatrzyłem już sobie lokal i w przyszłym tygodniu prawdopodobnie podpiszę umowę z jego właścicielem.
- jesteś pewien swoich wyborów ? - zapytałam włączając zmywarkę.
- jak najbardziej. Teraz w Resovii nastał czas młodszej Toborkówny - zaśmiał się
- sądzisz, że Kozłowski będzie chciał mnie zatrudnić ? Przecież ja nawet nie skończyłam studiów - westchnęłam
- z Tomkiem już rozmawiałem. Na dniach chcę podpisać z Tobą umowę.
- Na prawdę ? - nie dowierzałam w to co mówi Karol.
- na prawdę. A teraz leć się o tym pochwalić na Facebooku.
- z Facebooka to ja już wyrosłam - rzuciłam i pobiegłam do swojego pokoju.
Włączyła laptopa i cały wieczór zleciał mi na oglądaniu jakiegoś filmu akcji. Kilka minut przed 22 zabarykadowałam się w łazience. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel i chętnie bym nie wychodziła z wanny, ale argument Karola, że skóra mi się zmarszczy i będę wyglądać jak potwór z Loch Ness, zdał rezultat i w mgnieniu oka wyskoczyłam z łazienki. Za to on ze cwaniackim uśmiechem zajął moje miejsce i podśpiewując sobie pod nosem jaką piosenkę wziął prysznic. Położyłam się na łóżku i szczelnie przykryłam kołdrą. Coś mnie podkusiło aby pooglądać dzisiejsze zdjęcia. Wzięłam moją lustrzankę i przejrzałam wszystkie fotografię. Zatrzymałam się przy tym z Nowakowskim. I sama nie wiem dlaczego, ale się uśmiechnęłam, a na serce zrobiło mi się tak... ciepło.
świetny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny i zapraszam do mnie na:
http://life-is-brutalll.blogspot.com/
http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/
Słit focie, ja też tak chcę!!! :DD
OdpowiedzUsuńOho, i chyba miłość atakuje.
Ten blog aż miło czytać. ;3
Jeśli chcesz, to zapraszam. :)
http://serce-mikasa-trafione.blogspot.com/
http://tych-szesnascie-zyczen.blogspot.com/