Z torby wyjęłam laptopa, podłączyłam do niego słuchawki i nucąc pod nosem piosenkę Adele zaczęłam przechodzić kolejny poziom Angry Bird'a. Ciekawscy siatkarze co chwilę zerkali jak mi idzie.
- Dosiaa - mruknął Igła - trzeba było bliżej.
- Dosia to taki proszek do prania - syknęłam i ponownie wystrzeliłam czarnego ptaka
- jak Dosia to proszek do prania.. to Igła jest kim ? - zamyslił się Lotman
- Igła to igła - warknęłam i wyłączyłam grę.
- czekajcie.. - zamyślił się Paul - Dosia to proszek. Igła to igła. A taki Grzyb to kim jest ?
- Muchomorem - prychnęłam i przełączyłam piosenkę - uprzedzam twoje pytanie. Grzesiek to kosa, a nad resztą myślcie sobie sami.
Nastała chwila ciszy. Nareszcie. Oparłam głowę o szybę i wpatrywałam się w mijające za oknem drzewa.
- czego słuchasz ? - Piotrek wyciągnął kabel od słuchawek, a na pół autobusu zabrzmiał hymn Skry Bełchatów
- zdrajca ! - krzyknął Buszek wskazując na mnie palcem.
- z północy na południe. Ze wschodu na zachód. Cała hala krzyczy SKRA BEŁCHATÓW - zaczął nucić Nowakowski
- ty również ! Zaraz pójdę do trenera i każe was wyrzucić z autobusu - groził nam Rafał. Próbował zachować poważną minę. Próbował. Jednak aktorem jest strasznie kiepskim i już po chwili razem z resztą drużyny śpiewał hymn Bełchatowian. Dało się słyszeć tylko śmiech sztabu szkoleniowego, który kręcąc z politowaniem głowami dyskutował za pewne nad bardzo ważną sprawą, a mianowicie : czy ich podopieczni mają mózgi i czy przypadkiem nie trzeba ich wysłać na jakieś dokładne badania.
- a masz też : mamy żółte serca ? - spytał delikatnie podrygując Dobrowolski
- mam, ale obawiam się, że Lotmanowi język się poplącze - zaśmiałam się, a amerykanin popatrzył na mnie spod byka - no co Paul?
- założe się że powtórzę wszystkie wasze polskie słowa - przyjmujący założył ręce na klatkę piersiową.
- dobra. Więc o co się zakładamy ?
- jeżeli powtórzę pięć rzeczy to posprzątasz całe moje mieszkanie - zaproponował
- a jeżeli nie powtórzysz kupujesz mi taką fajną czapkę, którą ostatnio sobie upatrzyłam.
- zgoda - podaliśmy sobie ręce a Igła tradycyjnie je przeciął.
Wszyscy w skupieniu oczekiwali rozwoju sytuacji.
- więc na pierwszy ogień : pszczoła - uśmiechnęłam się cwaniacko
- łatwizna - Paul idealnie wypowiedział wyraz. To samo zrobił z trzema następnymi - szykuj się na sprzątanie.
- nie zapędzaj się tak. Jeszcze ostatni - zamyśliłam się - Szczebrzeszyn
- że coo proszę ? - amerykanin złapał się za głowę - scebresyn. Scebrzasyn.. no kurde nie powtórzę tego.
- więc co, jutro idziemy na zakupy? - zaśmiałam się i rozłożyłam się na siedzeniu kładąc moje nogi na kolanach Piotrka.
Lotman ciągle nie mógł uwierzyć że przegrał zakład. Tichcek próbował go pocieszać, ale nie dało to żadnego rezultatu. Fajnie tak się zakładać. Zyskam czapkę, a nawet palcem nie kiwnęłam.
- ej, rozumiecie to.. - jęknęłam
- nie rozumiemy - burknął Achrem prostując swoje długie nogi
- dajcie mi skończyć - westchnęłam - za dwa miesiące mamy koniec świata.
- and if the world would end tomorrow.. we don't care tonight is the night...
- Piter proszę Cię nie śpiewaj już, bo następnym razem tego pożałujesz.
- Krzysiu nie boję się ciebie - Nowakowski wystawił w jego stronę język
- a kto się boi ? - zaśmiał się Zibi - las rąk, Krzysztofie, las rąk. Wygląda na to, że nie jesteś tak straszny jak myślisz.
Głośno ziewnęłam i podkładając pod głowę bluzę Pita próbowałam zasnąć. Gdy tylko powieki mi opadały ktoś bezczelnie musiał powiedzieć coś śmiesznego. Tym kimś był najczęściej nasz ukochany gadatliwy libero.
- paaaaanieee kiiieeeeroooowcooo ! - krzyknął Ignaczak - bo ja muszę załatwić swoją potrzebę fizjologiczną.
- chłopaki nie macie jakiejś pustej butelki ? - zaśmiał się Kowal
- trenerze, ja mówię o tej drugiej potrzebiee - Igła przybił sobie plaskacza w czoło
- za jakieś 5 kilometrów będzie stacja benzynowa. Jak będziesz grzeczny to się zatrzymamy - kierowca uśmiechnął się pod nosem do lusterka i pogłaskał swoje bujne wąsy. Nagle Bartman wstał z miejsca i pobiegł na przód autobusu jakby zaraz miał popuścić.
- trenerze ale ja już nie wytrzymam - jęczał przebierając nogami
- przykro mi. Tamta stacja była następną. Ale za 15 minut ma być następna.
- 15 minut. 15 minut - powtarzał Zbyszek wracając na swoje miejsce.
- Zbychu pociesze Cię. Teraz zostało tylko 14 - atakujący posłał Nowakowskiemu piorunujące spojrzenie.
Przez następne piętnaście minut mieliśmy niezły ubaw.
- Zbyszek chcesz się napić? - Nikola podstawił mu pod nos butelkę wody mineralnej.
- patrzcie ile wooody - zachwycał się Woś wskazując na mijające jezioro.
- psi psi - powtarzał Perłowski.
Bartman zaciskał kolana, mrucząc pod nosem jakieś wulgaryzmy. Zresztą Igła nie był lepszy. Gdy tylko kierowca zatrzymał autobus na stacji benzynowej chłopaki wystrzelili jak z procy i zaczęli biegać wokół budynku w poszukiwaniu łazienki.
- ale się będę śmiał, jak okaże się, że tutaj nie ma WC - powiedział Schops wychodząc z autobusu.
- obstawiam że kibel jest wewnątrz - uśmiechnął się Lukas.
Weszliśmy do budynku, gdzie znaleźliśmy toalety. Na końcu dołączyli do nas Bartman i Ignaczak.
- radzę wam teraz tam nie wchodzić - krzyknął uradowany Krzysiek i wyszedł z ubikacji. Współczuję trenerowi Ogonowskiemu, który wszedł tam zaraz po naszym libero.
Obładowani zakupami wróciliśmy do autokaru. Gdy tylko otworzyłam torebkę z misio-żelkami zobaczyłam 16 wyciągniętych ku mnie dłoniach.
- uwielbiam odgryzać tym cholerom głowy - zaśmiał się Buszek i zaczął pożerać garściami moje żelki.
W końcu po długiej podróży kilka minut po dziewiętnastej dotarliśmy pod rzeszowską Podpromie. Kierowca "przeczesał" swoją łysą czupryne i po kolei wyciągał nasze bagaże. Moją walizkę szybko przejął Nowakowski i razem ze swoją torbą włożył do bagażnika. Kierunek dom. Wreszcie.
niedziela, 16 grudnia 2012
16.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
rozdział świetny . :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny . i jeśli masz czas i ochotę to zapraszam do mnie na :
http://life-is-brutalll.blogspot.com/
lub
http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/
dobre, dobre. ;D. Czekam na następny. ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;**
Mordercze instynkty Buszka, no no. :DD
OdpowiedzUsuńSuper. ;)