piątek, 28 grudnia 2012

20.

- dasz radę. Musisz być silna.
Piotrek mocno mnie do siebie przytulił. Nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.
Obudziłam się wtulona w siatkarza na kanapie w salonie. Delikatnie się poruszyłam nie chcąc go zbudzić. Nie udało się. Gdy tylko przesunęłam się o kilka centymetrów Piotrek otworzył oczy i z wielkim uśmiechem na twarzy wyszeptał 'dzień dobry'. Odwzajemniłam gest i sięgnęłam po pilot. Włączyłam telewizor. Akurat w wiadomościach mówili o wczorajszym incydencie.
"Mężczyzna w wieku 24 lat zaatakował jedno z rzeszowskich osiedli. Jak dowiedział się nasz wysłannik naboje w jego broni palnej były ślepakami. Zabił dwa gołębie - spikerka lekko się uśmiechnęła - chciał zabić się, ponieważ dziewczyna go rzuciła - dodała".
- boże jaki psychol - do salonu wparował Karol - siostra co na śniadanie ?
- a potrafisz wyczarować coś z pustej lodówki ? Idę na zakupy - rzuciłam i zaczęłam zbierać się do wyjścia
- to ja Ci potowarzyszę - zaproponował Pit.
Nowakowski zebrał po drodze torbę z rzeczami od Krystiana i szybko wrzucił ją do swojego samochodu.
Poszliśmy do osiedlowego sklepiku. Buszowaliśmy między sklepowymi półkami wrzucając do koszyka świeże pieczywo, tosty, nutellę i dużo słodyczy. Kolejka do kasy była niemiłosiernie długa. Stanęliśmy na samym końcu i z 'wielkim zainteresowaniem' przysłuchiwaliśmy się rozmowie dwóch starszych pań stojących przed nami. Tak, wiem.. nie należy podsłuchiwać. ale nie należy też kłamać i zdradzać!
- a słyszałaś, podobno ten gówniarz co wczoraj buszował po osiedlu nie był z Rzeszowa - jedna z nich dzieliła się ze swoją kumą tą jakże ważną informacją
- podobno gdzieś z nad morza - dodała druga.
I wtedy wszystko do mnie dotarło. Wszystkie fakty wskazywały na jedną osobę. Na Krisa. 24 lata, z nad morza, rzuciła go dziewczyna.. ale to przecież nie możliwe.. o nie.. Kolejka sprawnie przesuwała się do przodu. Przy kasie Piotrek podpisał jakiś świstek pani ekspediencie, inaczej nie wypuściłaby nas ze sklepu. Co jak co ale ona to już chyba powinna mieć autograf Pita., przecież jest kasjerką w jego ulubionym sklepiku.. Ulubionym, bo najbliższym. Zauważyłam, że ludzie strasznie dziwnie się na mnie patrzą. Kiwają litościwie głową, gdy przechodzę obok mnie.
- Piotrek, czemu ja robię taką sensację ? - rzuciłam gdy wchodziliśmy już do klatki.
- może dlatego, że masz na sobie szerokie dresy, męską koszulkę i o wiele za dużą bluzę, a twój idealny koczek mhh.. już nie jest taki idealny  - zaśmiał się.
- nie mogłeś mi wcześniej powiedzieć ?! - krzyknęłam na niego z wyrzutem
- mi tam się podobasz - powiedział, po czym od razu jego policzki lekko się zarumieniły.
Zignorowałam jego uwagę i weszłam do mieszkania. Razem z Adą przygotowałyśmy śniadanie, po którym Nowakowski wybył na trening, a Karol odwiózł Adę na zajęcie, po czym sam pojechał do swojej ekscytującej pracy. Nie chcieli zostawić mnie samej w domu, ale obiecałam im, że jak tylko się ogarnę wpadnę na Podpromie. I muszę wam powiedzieć, że jestem mistrzynią kłamstwa.. Łyknęli to bez niczego. Zadowolona usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i wysłałam wszystkie zdjęcia Reosviaków na pocztę klubu. Po długich przemyśleniach postanowiłam zrobić sobie kakałko z bitą śmietaną. Gdy tylko wyszłam ze swojego pokoju usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Z przyzwyczajenia poprawiłam włosy, choć to w ogóle nie zdało żadnego rezultatu, bo nadal wyglądałam jak upiór. Spojrzałam przez wizjer i ujrzałam zadowoloną twarz Bartmana. Otworzyłam drzwi, a Zibi stanął jak wryty.
- Boże, dziewczyno jak ty wyglądasz ! -  wydusił po kilku sekundach zawieszenia.
- cześć  Zbyszek mi też miło Cię widzieć - uśmiechnęłam się i wpuściłam go do mieszkania - co Cię do mnie sprowadza ?
- no jak to co  ? Za 15 minut zaczynasz... - wywrócił oczami i wparował do mojego pokoju.
- ale co zaczynam ? -  stanęłam zdezorientowana w drzwiach
- to Karol Ci nic nie powiedział  ? Dzisiaj robisz nam sesję.. -  mruknął  -a teraz przebieraj się.
- przy Tobie ? Nigdy w życiu - wygoniłam go z pokoju i w błyskawicznym tempie ogarnęłam się. Poprawiłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż.
Chwilę później siedziałam już w aucie atakującego. Zaparkował na parkingu dla zawodników. Opuściliśmy auto i udaliśmy się na halę. Przed wejściem zaczepiła nas jakaś dziewczyna. Wyglądała na jakieś 15-16 lat, ale kto je tam teraz wie.
- przepraszam pan Zbigniew Nowakowski ? - zapytał. Spojrzałam na nią i ledwo powstrzymałam wybuch śmiechu. Zibi tylko pokiwał głową i odebrał od niej kartkę, po czym złożył swój piękny, nie do podrobienia podpis. - oglądałam ostatni mecz z Real Borussi z FC Chelsea i muszę przyznać, że strzelił pan wspaniałą bramkę Krzysztofowi Lewandowskiemu.
I padłam. Nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Dziewczynka tylko zmierzyła mnie wzrokiem i podziękowała Bartmanowi za autograf. Siatkarz w przeciwieństwie do mnie przez całą rozmowę zachował powagę. Dopiero gdy jego największa fanka zniknęła z pola naszego widzenia wybuchnął śmiechem.
Na salę weszliśmy ciągle z wielkimi bananami na twarzy. Reszta Soviaków patrzyła na nas jak na dwóch idiotów, których właśnie wypuścili z wariatkowa, a mina trenera Kowala była bezcenna.
- co was tak bawi  ? -zapytał
- przedstawiam panu Zbigniewa Nowakowskiego piłkarza Realu Borussi, który w ostatnim meczu z FC Chelsea strzelił gola samemu Krzysztofowi Lewandowskiemu. - wydusiłam nieprzerwanie się śmiejąc.
Siatkarze poszli w moim kierunku i turlali się ze śmiechu po parkiecie. pan Andrzej popatrzył na nas lekko zdezorientowany, po czym sam dołączył do swoich podopiecznych.
- to co z tą sesją ? - zapytałam Bartmana, gdy się troszeczkę opanował.
- jaką sesją ?
- no tą, którą mam wam zrobić - wywróciłam oczami. Czyżby Zibi tracił pamięć na starość.
- nie ma żadnej sesji  - uśmiechnął się - Nowakowski kazał wyciągnąć mi Cię z domu, bo wiedział, że i tak nie przyjdziesz.
- zabiję - syknęłam i ruszyłam w stronę Piotrka.
Niestety musiałam zaprzestać mojego mordobicia, bo trener zaczął trening. Usiadłam na krzesełku i zaczęłam robić zdjęcia. Zastanawiał mnie tylko fakt, gdzie jest mój kochany braciszek? Po treningu chłopaki szybko udali się do szatni. Usiadłam na krzesełku przed drzwiami do tego magicznego i tajnego pokoju.
- a ty jeszcze tutaj ? -  rzucił wychodząc Dobrowolski
- czekam, aż ktoś mnie łaskawie odwiezie - krzyknęłam na tyle głośne, aby usłyszeli mnie w szatni
- ale ty nie jedziesz do domu - od krzyczał mi Nowakowski.
- jak to ?  - wparowałam do szatni, ale szybko się z niej wycofałam widząc na wpół ubranego Schops'a.
- jedziemy na zakupy - wyszczerzył się Igła - Lotman wisi Ci przecież czapkę.

4 komentarze:

  1. kiedy czytałam o Zbigniewie Nowakowskim mało co z krzesła nie spadłam . :)
    rozdział świetny .
    zapraszam do mnie na:
    http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/
    http://life-is-brutalll.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbigniew Nowakowski piłkarz Realu Borussi.. padłam ;D
    Świetny rozdział, ale to już wiesz ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, Zbigniew Nowakowski, Real Borussia.. Po prostu padłam jak to czytałam. ;D.
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie. ;)
    Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zbigniew Nowakowski spowodował, że o mało nie spadłam z krzesła.
    Rozdział zabójczo genialny. :D

    OdpowiedzUsuń