środa, 9 stycznia 2013

26.

Ludzie pojawiają się i odchodzą. Są, a później ich nie ma. Kochają tylko po to by zranić. Zostawiają drugą osobę samą z głęboką raną w sercu. I teraz trzeba wziąć się w garść, żyć dalej. Ale ja tak nie potrafię. Nie potrafię pogodzić się z myślą, że straciłam Krystiana. I niby to był jego błąd, to on mnie zdradził. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt że ja bez niego nie potrafię żyć. Na każdym kroku widzę jego twarz, słyszę jego śmiech. Nawet w Zbyszku go dostrzegam. I nazwijcie mnie psychicznie chorą wariatką, ale ja inaczej nie mogę. Nie potrafię o nim zapomnieć.

Przebrałam się w grube dresy i  wybiegłam z mieszkania. Miałam ochotę wybiegać, wypocić z siebie żal, smutek i tęsknotę. Po drodze wstąpiłam do sklepu monopolowego i zakupiłam paczkę papierosów. Tak, papierosów. Pierwszy i ostatni raz zapaliłam w liceum. Obiecałam sobie wtedy że już nigdy nie wezmę fajki do ust. Najwidoczniej czas zmienia ludzi.
Usiadłam na oparciu jednej z parkowych ławeczek. Wyjęłam z kieszeni pudełko. Odpaliłam pierwszego z papierosów. Niepewnie zaciągnęłam się, po czym wypuściłam powietrze z ust.
- Miśka pogięło Cię ? - siatkarz wyrwał z moich rąk białą rureczkę i rzucił na ziemię przydeptując butem.
- co ty tutaj robisz ?
- biegam ? - odpowiedział pytaniem na pytanie wskazując przy tym na swoje sportowe odzienie - tak się odstresowuje.
- no tak. Zibi łamie przepisy drogowe, a ty biegasz - mruknęłam pod nosem.
- Zbyszek?
- przecież powiedziałam - wywróciłam oczami i sięgnęłam po następną fajkę.
- nie będziesz paliła! - wyciągnął z mojej kieszeni paczkę i wyrzucił do kosza na śmieci.
- Piotrek ale ja już nie wytrzymuje. Nie wiem co mam z sobą zrobić - usiadłam 'po ludzku' koło środkowego - wszystko przypomnima mi Krisa.
- Dominika, czy między tobą a Zbyszkiem.. czy między wami coś dzisiaj zaszło? - zapytał niepewnie ewidentnie zmieniając temat naszej rozmowy.
- dlaczego pytasz ?
- bo znów po tym jak się widzieliście jesteś jakaś smutna i nieobecna.
- skąd wiesz, że dzisiaj się z nim spotkałam?
- przecież to nie jest aż taka trudna sztuka. Widziałem jak odjeżdżał spod bloku i jak ty obserwowałaś go z balkonu.
- i zapewne widziałeś również jak wychodzę z domu.
- może - zaśmiał się - chodź tu - szepnął i przyciągnął moje ciało do siebie.
- ścigajmy się do sadzawki - krzyknęłam i zerwałam się z ławki.
Zaczęłam biec ile sił w nogach aby tylko nie dać się wyprzedzić. Ach i wiecie co wam powiem? Wygrałam. To znaczy Piotrek dał mi fory i dlatego jako pierwsza przekroczyłam symboliczną linie mety. Do domu wróciliśmy spacerkiem. Pod blokiem rozeszliśmy się z Pitem, a w mieszkaniu czekał już na mnie Karol z kolacją. Pogadałam sobie z braciszkiem i po długim prysznicu oraz sprawdzeniu sprzętu na jutro runęłam jak długa na łóżko.


następny dzień, czyli pojedynek na szczycie pomiędzy Resovią, a Jastrzębskim. 

Urwałam się z ostatniego wykładu, aby przypadkiem nie spóźnić się na mecz. Zebrałam z domu rzeszowską bluzę i aparat, po czym poszłam na autobus. Na halę dotarłam po niecałych dwudziestu minutach. Chłopaki dogrzewali się w szatni, więc przysiadłam się do nich i zrobiłam kilka zdjęć. Kolekcje fotek powiększyłam o szpagat Achrema i  Igły, oraz nietypowe wyginania ciała Buszka i Kovacevica. Czasami nie mogłam się połapać, gdzie oni mają rękę, czy nogę. Zastanawiacie się pewnie co tam u Pita i Zbycha... Zachowują się dosyć naturalnie, a nawet chwilę ze sobą rozmawiali. Do rozpoczęcia spotkania zostało ponad pół godziny więc wszyscy siatkarze powoli gromadzili się na płycie boiska. Szatnię opuściłam jako ostatnia, bo zasiedziałam się oglądając zdjęcia.
- hej, chciałbym Ci kogoś przedstawić - Bartman chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął wgłąb korytarza - Misiek poznaj Miśkę. Miśka to jest Misiek. - popatrzyliśmy na siebie zdezorientowani - zawsze chciałem to powiedzieć - zaśmiał się Zibi - Michał to jest Dominika, Dominika przedstawiam Ci mojego przyjaciela Michała.
- a więc to ty jesteś tą przepiękną dziewoją, którą tak bardzo zachwyca się Zbigniew - Kubiak posłał w moim kierunku swój markowy uśmiech
- a więc to ty jesteś tym wspaniałym przyjacielem, o którym Zbyszek nic mi nie wspominał - zgasiłam go, a Misiek zmierzył kumpla wzrokiem
- jakoś nie było okazji - Bartman zaczął się tłumaczyć
- oj Zbigniewie, Zbigniewie poległeś na całej linii - poklepałam atakującego po plecach i wymijając ich poszłam na salę.
Zajęłam moją ulubioną jedyną w swoim rodzaju miejscówkę i wzięłam się do pracy. Zdjęcia  zdjęcia, zdjęcia i tu was zaskoczę.... ZDJĘCIA.W głowie pogrupowałam już fotografię i miałam zarys mojej fotorelacji. Wybrałam też kilka zdjęć na stronkę.
Zapewne chcecie również wiedzieć jak zakończył się pojedynek na szczycie i który z przyjaciół schodził z boiska ze spuszczoną głową...
Ku zdziwieniu kibiców, trenerów, widzów, moim, jak również i zawodników Asseco Resovia Rzeszów uległa JW w 5 setach. Najlepszym zawodnikiem spotkania został Michał, ale nie Kubiak, tylko Łasko.
Siatkarze zaczęli rozdawać autografy, a od każdego z kibiców słyszeli albo "gratulujemy", albo jakieś słowa pocieszenia. Wierni fani odśpiewali hymn przegranych, czyli nic się nie stało, Resovia nic się nie stało.

Do szatni weszłam razem z chłopakami. Nie krępowali się obecnością dziewczyny w swoich skromnych progach, wręcz przeciwnie, próbowali włączyć mnie do dyskusji na temat błędów jakie popełnili w dzisiejszym meczu. Zbyłam ich krótkimi odpowiedziami i wygoniłam pod prysznic, a sama rozsiadłam się na ławeczce i zaczęłam przeglądać wszystkie zrobione dzisiaj zdjęcia, a jest ich od pierona.

2 komentarze:

  1. Misiek Miśk, haha. ;D. To mnie rozwaliło. ;D. Czekam na następny. :)
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne ,Fajne ;pp

    OdpowiedzUsuń