piątek, 18 stycznia 2013

30.

Obudził mnie zapach świeżej kawy. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam mięśnie. Czułam jak głowa mi pęka. Delikatnie podniosłam głowę i ujrzałam rozpromienionego Piotrka siedzącego na skraju łóżka.
- Pit, czy my.. ? - spytałam zszokowana widząc go w samych bokserkach. Nie pamiętałam nic z minionej nocy. Kompletnie nic.
- nie. Do niczego między nami nie doszło. Pamiętasz Karol zrobił impeze, graliśmy w butelkę i ty mnie musiałaś pocałować - zaczął przypominać mi zaistniałe wydarzenia.
- Piotrek ten pocałunek. On dla mnie nic nie znaczył. Byliśmy pijani. A to była tylko zabawa.
- Miśka, nie poczułaś tego?
- ja nie chce się w nic angażować. Nie potrafię. Zapomnijmy o tym.
Wstałam, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa i zachwiałam się. Nowakowski lekko podtrzymał moje ciało. Poczułam jego ciepłą dłoń na moich plecach. Drugą przejechał po linii mojego boku. Przeszedł mnie dreszcz. Przez chwilę przeszło mi na myśl, że mogłabym spróbować ułożyć sobie życie z Piotrem. Ale z drugiej strony ciągle miałam przed oczami ostatni związek z Krystianem. Nie mogłam przeboleć tego, że mnie zdradził.
- Piotr..
Nie dokończyłam. Siatkarz zbliżył swoją twarz do mojej i niepewnie musnął moje usta swoimi.
- Piotrek.. proszę cię, ja tak nie mogę - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju.
Oparłam się o ścianę i zsunęłam po niej. Po chwili obok mnie pojawił się Nowakowski. Nic nie mówiąc usiadł obok mnie i objął moje kruche ciało swoim ramieniem.
- przepraszam. Zachowałem się podle. Nie jestem lepszy od Bartmana. Ale po prostu nie mogłem się powstrzymać. Ja nie chce cię stracić.
Wtuliłam się w jego tors. Ja potrzebowałam go jako przyjaciela nie jako chłopaka. Po prostu nie potrafiłam odwzajemnić tego co on czuł, prawdopodobnie czuł do mnie.
W kuchni wydzielił mi dawkę tabletek przeciwbólowych, które szybko popiłam niegazowaną wodą. Ubrałam swoje wczorajsze ubrania i tak po prostu wyszłam z mieszkania. Można by powiedzieć że uciekłam, korzystając z chwili gdy Piotrek brał prysznic.
W przytulnym mieszkanku mojego brata panował niemiłosierny bałagan. Puszki po piwie, butelki po wódce, papierowe opakowania po pizzy. Obecnie widziałam same minusy.. a nie sory jeden plus. Siatkarze już nie wylegiwali się na moim łóżku. Resoviacy zniknęli. Jak również mój brat. Sama wzięłam się za sprzątanie. W niecałą godzinę ogarnęłam pozostałości wczorajszej balangi.
Wzięłam przysznic i ubrałam się w jakieś dżinsy i koszule. Napotkałam wzrokiem holmesową bluzę. Podniosłam ją i przystawiłam do swoich nozdrzy. Ciągle pachniała jego męskimi perfumami. Uśmiechnęłam się pod nosem na samo wspomnienie siatkarzy z Jastrzębia. Ubrałam jeszcze michałową czapkę i chwytając aparat wyszłam z mieszkania. Miałam jeszcze sporo czasu do treningu chłopaków więc postanowiłam przejść się spacerkiem pod hale. Po drodze weszłam do Mc Donald'a na szybki obiad. Około szesnastej stanęłam w progach Podpromia. Od razu rzucił się na mnie Ignaczak i wyrwał mi z rąk aparat. Zaczął przeglądać zdjęcia z wczorajszej impezy nie mogąc przy tym powstrzymać wybuchu śmiechu. Odebrałam od niego moją lustrzankę i wysłałam go do szatni. Sama usiadłam na plastikowym krzesełku przy płycie boiska. Podzieliłam uprzedni zapał libero i samą zaczęłam przeglądać aparatową kartę pamięci. No muszę przyznać że nieźle się bawiliśmy. W końcu natrafiłam na zdjęcie z mojego zadania. Coś mnie tknęło i przejechałam po ekranie opuszkiem palca.
- co tam oglądasz ? - obok mnie usiadł Bartman
- zdjęcia - uśmiechnęłam się blado próbując potajemnie zmienić fotografie na inną
- mogę zobaczyć ? - podałam mu lustrzankę - widzę że ostro było. Dużo mnie ominęło - zaśmiał się ironicznie i pokazał mi to zdjęcie które chciałam przed nim ukryć. Tylko dlaczego chciałam aby on go nie widział?
- właśnie wtedy modliłeś się nad moim kiblem - wystawiłam w jego stronę mój zacny język chcąc trochę rozluźnić atmosferę
- gdybym tam był nigdy nie pozwoliłbym ci na takie zadanie - niepewnie ścisnął moją dłoń.
- Bartman daruj sobie te podchody - wyrwałam mu dłoń - ja nie chcę się angażować. Ja nie potrafię zaufać już facetowi
- kto tu mówi o zaangażowaniu? Kilka nic nieznaczących randek. Przyjacielski seks. Czy Ja proszę o tak wiele.
- Bartman jesteś dupkiem - strzeliłam mu z liścia i wybiegłam z sali. Przepchnęłam się w drzwiach z resztą Resoviaków. Wybiegłam z hali i złapałam najbliższą taksówkę. Zapłaciłam kierowcy należytą sumę. Weszłam do mieszkania i od razu wbiegłam po schodach na górę. Wyciągnęłam walizkę i wrzuciłam do niej pierwsze lepsze ubrania. Włączyłam laptopa i sprawdziłam najbliższy pociąg. Miałam jeszcze godzinę. Napisałam kilka słów wyjaśnień dla brata i zapewniłam go że wrócę za kilka dni. Zadwoniłam też do prezesa i wzięłam urlop. Taksówka zawiózła mnie na sam dworzec centralny w Rzeszowie. Zakupiłam bilet i oczekiwałam na pociąg. Modliłam się o to aby nie wpadł tutaj ani Karol ani żaden z siatkarzy. W końcu spiker ogłosił że pociąg przyjechał. Wsiadłam do wagonu i znalazłam pusty przedział. Wyciągnęłam z walizki russellową bluzę i znów zaciągnęłam się zapachem jego perfum.
Kilka godzin później byłam już w Jastrzębiu-Zdrój. Głupia ja! przecież nawet nie wiem gdzie on mieszka. Odszukałam jego numer i bez wahania nacisnęłam zieloną słuchawkę.

//
- musisz mi pomóc - wyszeptałam lekko zachrypniętym głosem
- Dominika? - spytał lekko zaskoczony
- tak. Jestem na stacji PKP w Jastrzębiu.
- będę za dwadzieścia minut.
//

Tak jak obiecał po upływie dwudziestu minut ujrzałam Jego wysoką personę w tłumie śpieszących się ludzi. Ale czemu ja się dziwię. Jest późno, ciemno i zimno, a jutro czeka ich kolejne nudny, zwykły dzień. Mój telefon kolejny raz dał o sobie znać. Odrzuciłam już setne połączenie od brata. Usunęłam kolejne SMSy od poniektórych zawodników Asseco. Odstawiłam walizkę i rzuciław się w objęcia jastrzębskiego siatkarza. Zabrał mój bagaż i doprowadził do swojego samochodu. Nie czekając nawet na to aż sam otworzy mi drzwi od swojego nowego mercedesa zajęłam miejsce pasażera. Po chwili on usiadł za kierownicą i odpalił silnik.
Dojechaliśmy do Jego mieszkania. Otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Wskazał ręką na salon, a sam pozostawił moją walizkę w którymś z pokoi. Później zrobił dwa kubki gorącej czekolady i usiadł obok mnie na kanapie.
- Miśka co się stało ? - spytał z troską w głosie.
Ze szczegółami opowiedziałam mu wydarzenia, które wydarzyły się w przeciągu tej ponad doby przez którą się nie widzieliśmy.
- rozpierdole kiedyś tego Bartmana - krzyknął.
Wtuliłam się w Jego ciepłą polarową bluzę i zasnęłam. Zasnęłam z przekonaniem że tutaj jestem bezpieczna i że w Jego ramionach nic mi nie grozi.  

4 komentarze:

  1. Coś mi się widzi, że jej serce skradnie Russell. ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Russel ? Jakoś bardziej wolałambym Piotrka . ;) Chociaż małe zamieszanie niezaszkodzi . ; ))

    OdpowiedzUsuń
  3. czasem trzeba namieszać :>
    ale moja przyjaciółka już mnie napastuje aby rozwiązać tą całą sytuację raz na zawsze.

    Katarzyno dziękuje ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No ,no ciekawe ,ale Bartman to cham trochę .!! Przyjacielski seks , lol o__O Czekam na następny ;p

    OdpowiedzUsuń