Obudziłam się na beżowej, skórzanej kanapie, przykryta ciepłym, pluszowym kocem, w objęciach wysokiego, wysportowanego Amerykanina. Sypie epitetami. Oj źle ze mną, źle. Lekko podniosłam głowę budząc przy tym siatkarza.
- przepraszam. Nie miałem serca Cię wczoraj budzić - delikatnie pogładził moje włosy
- w porządku. Tylko przeze mnie ty się nie wyspałeś.
- jestem przyzwyczajony do ciągłej niewygody i braku miejsca. Dużo godzin spędzam w autobusie lub samolocie. Do USA przecież nie jest aż tak blisko - zaśmiał się - przygotuje śniadanie i uciekam na trening. Może chcesz iść ze mną?
Chwila zastanowienia i zgoda. Pomogłam Russellowi przygotować omlety i zaraz po posiłku ponownie znalazłam się w mercedesie środkowego. Po półgodzinnej podróży, która upłynęła nam przy dziełach RMF FM dotarliśmy do hali widowiskowo-sportowej. Holmes przemycił mnie na trybuny. Usiadłam w ostatnim rzędzie aby nie rzucać się zbytnio w oczy. Trening Jastrzębian praktycznie niczym nie różnił się od tego rzeszowskiego. Rozciąganie, ćwiczenie stałych fragmentów, a później krótki meczyk. Po blisko trzy godzinnych męczarniach sztab szkoleniowo-medyczny opuścił salę, a siatkarze zostali jeszcze i na płycie boiska wykonywali ostatnie ćwiczenia rozciągające. Russell jednym ruchem ręki dyskretnie przywołał mnie na boisko. Jak najciszej mogłam weszłam na parkiet. Kilku zawodników mnie zauważyło ale nakazałam im powstrzymać wybuch entuzjazmu. Chciałam zrobić niespodziankę niejakiemu Kubiakowi. Stanęłam za nim i zakryłam jego oczy swoimi dłońmi. Morderczy refleks Michała wziął górę i już po chwili leżałam na pomarańczowej części boiska z wykręconą ręką, a Dziku szczerzył nade mną swoje kły.
- Kubiak pojebało Cię? - wydarłam się na przyjmującego
- Miśka?! To ty?!
- no raczej. Jak nie poznajesz to sobie kup.
- i tu cię zaskoczę. Mam bionkle w domu, bo na trening wkładam soczewki - ukazał rządek swoich ząbków - a ty co tutaj robisz?
- yyy leże? - ach ta moja błyskotliwa odpowiedź. Dyskretnie spojrzałam na rozbawionego Holmesa - mógłbyś już mnie puścić? Nie chcę wylądować w szpitalu.
- jasne bejbe - podniósł mnie, po czym razem z innymi samcami udał się do szatni, a ja czekałam na nich na korytarzu.
Jastrzębianie są jeszcze wolniejsi niż Rzeszowianie. Czekałam dobre pół godziny, aż w końcu zdenerwowana weszłam do środka. Od razu zakryłam oczy palcami.
- Russ, długo jeszcze? Głodna jestem - oznajmiłam i zrobiłam minę biednego pieska.
- Russi czy ja czegoś nie wiem? - odkryłam oczy i ujrzałam Łasko w samym ręczniku owiniętym wokół bioder.
- co sugerujesz Michale? - uniosłam brew do góry i spojrzałam na atakującego
- no chyba sugeruje że ty i Russell jesteście razem - wyjaśnił Czarnowski
- no co ty nie powiesz.. geniusz z ciebie - wywróciłam oczami
- możecie mówić po angielsku? Bo nie za bardzo rozumiem - oburzył się Matteo - już nie proszę zaś o włoski tylko o głupi angielski. Czy ja oczekuje aż tak wiele?
- jasne bejbe. Już się robi - tym razem Kubiak Michał pojawił się w samym bawełnianym ręczniku.
- ja nie wytrzymam natłoku tych gołych klat - mruknęłam cicho pod nosem a stojący obok mnie Gierczyński parsknął śmiechem.
- możemy już iść - powiadomił Amerykanin i pożegnał się z klubowymi przyjaciółmi
- wpadnę dzisiaj do was - rzucił jeszcze Misiek.
Wyszliśmy z hali i od razu skierowaliśmy się do srebrnego mercedesa. Utknęliśmy w dość długim korowodzie samochodów. Mój wzrok zatrzymał się na jakiejś białej chmurce za szybą. Była nadwyraz ciekawym urozmaiceniem kilkudziesięciu minut spędzonych w bezruchu. Odwróciłam głowę w stronę jednego z jastrzębskich chodników. Były godziny szczytu. Ludzie wracali z pracy lub dopiero do niej szli. W oczy rzuciła mi się jakaś zakochana para. Spacerowali trzymając się za ręce. Byli tacy szczęśliwi. Ten widok od razu przywołał mi mnie i Krystiana. Z oka poleciałam mi pierwsza łza. Szybko ją otarłam aby Russell nie widział że płacze.
- Di co się dzieje? - czyli jednak zauważył.
- wszystko w porządku - uśmiechnęłam się nikle.
- Miśka przecież widzę ! - podniósł głos.
- Russ wszystko okej.. jedziemy, bo zaraz zaczną trąbić.
Przez następne pół godziny przemierzaliśmy zatłoczone ulice miasta. W końcu udało nam się dotrzeć pod blok siatkarza. I o dziwo był tam już Kubiak.
- wreszcie. Już powoli zaczynałem zamarzać - żalił się Michał.
- ale skąd ty tu? Przecież były korki.
- spacerek moi kochani, spacerek - wyszczerzył się przyjmujący - wpuścilibyście mnie wreszcie do środka. No hello. Ja tu czekam..
Holmes wpisał kod otwierający drzwi główne a potem windą wjechaliśmy na bodajże piąte piętro. Rozsiedliśmy się w salonie. I jak to już Kubi ma w zwyczaju nie dał za wygraną i musiałam mu wszystko wyśpiewać. Opowiedziałam mu wszystko tak jak wczoraj środkowemu.
- ja nie wiem co mam robić - schowałam twarz w dłonie
- Miśka wszystko się ułoży. Zbyszek jest rasowym podrywaczem, a teraz dodatkowo chce jeszcze dopiec Piotrkowi - tłumaczył Michał.
- Piotrkowi ? - zmarszczyłam brwi
- tak. Nie widzisz że on do Ciebie coś czuje?
Oniemiałam. W tym samym czasie zadzwonił telefon Dzika. Misiek wyszedł na klatkę schodową aby spokojnie przeprowadzić rozmowę.
- Russell i co ja mam zrobić? - spojrzałam na środkowego ze łzami w oczach. Holmes jednym ruchem ręki przybliżył mnie do siebie i mocno przytulił.
- to co podpowiada ci serce - wskazał na miejsce gdzie pod grubymi powłokami złości i urazu do mężczyzn znajduje się ten sławny ogran bez którego nie mb życia.
- i właśnie w tym tkwi problem. Bo tam mam jeszcze większy mętlik niż w głowie.
- to ty masz pod tą czaszką jakiś mózg ? - leciutko popukał pięścią w moje czoło.
- Russell głupku. Nie pomagasz! - krzyknęłam na niego a on zaczął mnie łaskotać.
Opamiętał się dopiero słysząc chrząknięcie Kubiego, który zastał nas w dość dwuznacznej pozycji. Siatkarz leżał nade mną i wbijał mi palce między żebra.
- zostawić was na chwilę, a wy już takie rzeczy. Nie wyżyte erotomany - śmiał się Kruszyna - pornosa sobie lepiej obejrzyjcie i zaspokojcie te swoje potrzeby. Bo ja żadnym wujkiem, dziadkiem czy tam babką nie chce być.
- jasne Michaś, jasne. To jakiego tego poronsa chcesz obejrzeć? - Russell wyszedł a po chwili wrócił z laptopem. Usiadł na kolanach i zaczął przeglądać jakieś foldery.
- Holmes? - spojrzałam na niego spod byka.
- no przecież żartuje - strzelił smile'a.
- kamień spadł mi z serca - odetchnęłam z ulgą
- a mi nie. Ja bym sobie obejrzał - Kubiak rozbudził swoje fantazję erotyczne a jego niewielki mózg, wielkości orzeszka zaczął pracować.
- tak w ogóle to ja głodna jestem - mruknęłam czując nadchodzące burczenie w brzuchu
- na lodówce jest ulotka pizzerii. Zamów co chcesz. Tylko nie zapomnij o nas - dodał szczerząc się jak głupi do sera.
Poszłam do kuchni i zamówiłam dwie duże porcję klasycznej pizzy. Nalałam jeszcze soku do szklanek i wróciłam do chłopaków.
- Russi my chyba sobie ją chyba zostawimy tutaj w Jastrzębiu - westchnął Michał i wystawił prawą dłoń w celu otrzymania szklanki napoju
- a ty co sprawdzasz czy deszcz pada? - zaśmiałam się i przybiłam głośną piatkę z Holmesem - żarcie będzie za jakieś dwadzieścia minutek.
Po upływie jednej części godziny zjawił się dostawca. Zaczęliśmy zajadać się pizzą i oglądać jakieś thillery w tv.
Około dwudziestej znów rozdzwonił się dzwonek do drzwi.
Jeszcze biedna Miśka miałaby połamaną rękę przez Dzika, co za brutal! Ale ogólnie to teraz ciekawi mnie kto to dzwonił do Miska i kto to przyszedł. ;>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział! ;D
Pozdrawiam serdecznie. ;-***
jestem bardzo ciekawa kto to taki może się tu pojawić... =)
OdpowiedzUsuńa co do tego rozdziału to bardzo fajny. :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
Ciekawe kto będzie stał za drzwiami ;p Czekam na następny .! ;))
OdpowiedzUsuń