środa, 16 stycznia 2013

29.

- co oni wszyscy tu robią? - wydarłam się na witającego mnie brata
- opijają - odpowiedział sącząc jakiś kolorowy napój
- wczorajszą przegraną? - zaśmiałam się ironicznie
- każdy powód do świętowania jest dobry.
Weszłam w głąb mieszkania i rzuciłam krótkie 'cześć'. Wzięłam z kuchni słoik nutelli i pognałam na piętro do swojego pokoju po drodze życząc im dobrej zabawy. Usłyszałam jeszcze jakieś sprzeciwy ze strony imprezowiczów ale puściłam ich jęki obok ucha.
Weszłam do swojego małego królestwa i odpaliłam laptopa. Usiadłam przy biurku na obrotowym krześle i przeglądałam zdjęcia z wczorajszego meczu. Wrzuciłam kilka na stronkę, po czym zajęłam się swoją fotorelacją. Pół godziny później moja praca była już skończona, a czekoladowy krem praktycznie zniknął.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- nikogo nie ma - krzyknęłam.
- oj dziewczyno mnie na to nie nabierzesz - przyjmujący zaśmiał się i już po chwili kręcił moim fotelem dookoła.
- Lotman, zakało losu! Mógłbyś przestać?
- też cię kocham - uśmiechnął się i dalej kręcił moim siedzeniem
- PAUL ! Przestań bo ta nutella zaraz wyląduje na twoich spodniach.
- przestanę jak powiesz że się na mnie już nie gniewasz - uśmiechnął się cwaniacko. Pozostawiłam go bez odpowiedzi, a on jeszcze szybciej zaczął kręcić fotelem.
- dobra już przestań. Już się nie gniewam - wypiszczałam i poczułam jak słodki krem podchodzi mi do gardła.
- no i nie mogłaś tak od początku ?
- mogę? - do pokoju lekko zajrzał nie kto inny jak Piter.
- oł maj gasz - mruknęłam pod nosem.
- jasne, wchodź - inicjatywę gospodarza mojego królestwa przejął Amerykanin - a ja zmykam na dół. Trzymaj się kochanie - dodał i cmoknął mnie w czoło, po czym wyszedł.
- kochanie ? - zaskoczony Piotrek usiadł na moim łóżku - mam być zazdrosny ? - śmiesznie uniósł do góry brawą brew - ale nie po to tu przyszedłem. Ja cię chciałem przeprosić za tą całą sytuację wczoraj.
- dobra Pit już jest okej - przysiadłam się do niego i posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech.
- chodź na dół - pociągnął mnie za rękę i zeszliśmy po schodach.
Od razu uderzył we mnie odór alkoholu. Trochę zwaliło mnie to z nóg ale próbowałam się trzymać. Goście byli już nie źle wstawieni. W końcu nie wytrzymałam i zrobiło mi się słabo. Wzięłam z wieszaka skórzaną kurtke i wyszłam się przejść. Poszłam do pobliskiego parku i usiadłam na jednej z drewnianych ławeczek. Przesiedziałam blisko piętnaście minut w spokoju póki nie poczułam obok siebie ciepła drugiej osoby. Obróciłam głowę w kierunku mojego towarzysza, ale chwilę później żałowałam już mojej decyzji. Koło mnie siedział nie kto inny jak znienawidzony przeze mnie rzeszowski atakujący, niejaki pan Bartman.
- miło tu - podsumował rozglądając się na boki - Miśka.. bo ja cię chciałem..
- tak wiem chciałeś mnie przeprosić - przerwałam mu - Tylko na to jest już chyba za późno..
Wstałam i ruszyłam w drogę powrotną do mieszkania. Zbyszek szedł za mną jak cień. Krok za krokiem przybliżaliśmy się do domu. Niespodziewanie siatkarz obrócił mnie w swoim kierunku i trzymając w swoich wielkich dłoniach moje ramiona wpatrywał się we mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Przez chwilę przeszło mi przez myśl że fajnie byłoby spróbować, ulec urokowi atakującego. Ale z drugiej strony bałam się znowu sparzyć.
- Miśka, bo ty mi się bardzo podobasz.. - zaczął swoje jakże urocze wyznania.
- Zbyszek ale ja nie jestem na to gotowa.
Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do mieszkania. Resoviacy byli już nieźle nietrzeźwi więc ci chwilę jeden z nich odpadał i pokładał się gdzieś w salonie lub na piętrze. Usiadłam między nimi w salonie z kieliszkiem w ręku i kazałam sobie polać. Karol trochę krzywo na mnie spojrzał, ale po chwili miałam już pełen kieliszek. Jednym ruchem przechyliłam go i wlałam przezroczysty płyn do swojego przełyku. Nie powiem było mocne. Lekko wstrząsnęłam ciałem ale szybko położyłam kieliszek na stoliku i czekałam aż gospodarz poleje kolejną kolejkę.
- moja krew - Achrem dumnie wypiął pierś.
W międzyczasie w mieszkaniu pojawił się również Bartman. Przysiadł się do nas i również poprosił o napełnienie kieliszka.
- grajmy w butelkę - zaproponował jedyny w miarę na umyśle Piotrek.
Usiedliśmy w kole i jak małe dzieci zaczęliśmy kręcić opróżnioną butelką czystej. Na pierwszy ogień poszedł Perłowski, który zaprezentował nam swoje atuty wokalne. Później czas przyszedł na Zibiego.
- masz tak zbajerować Dominikę aby uwierzyła że ją kochasz - zarządził Ignaczak.
Posłałam mu mordercze spojrzenie.
Bartman wziął łyk alkoholowej wody i wziął się do roboty. Niby jego wyznania zadziałałyby na pierwszą lepszą ale ja tak szybko nie dam za wygraną. Zbyszek nie wykonał zadania więc czekała go kara. Karol na szybko przygotował śmiertelną mieszkankę w kuchni i podał ją atakującemu. Zbyszek wziął głęboki oddech i za jednym tchem wypił całą szklankę. Równie szybko jak mieszanka zniknęła w jego przełyku tak samo zniknęła w toalecie.
- kręcimy dalej - zaśmiał się Igła.
Kilka kolejnych osób się wykruszyło- a butelka jak na złość zatrzymała się na mnie. Tym razem wyznanie dla mnie wymyślał mój kochany braciszek, a więc mam przerąbane.
- Domi, kochana siostrunio moja - czknął - masz pocałować Pita.
Miałam ochotę zrezygnować z zadania ale wtedy podzieliłabym los Bartmana. Wzięłam do ręki butelkę z trunkiem, z której upiłam dość dużego łyka. Nowakowski również nie szczędził sobie alkoholu. Za to Buszek przypędził z moim aparatem i zaczął uwieczniać moje poczynania. Ze szklanej butelki alkohol szybko przeszedł przez mój przełyk. Usiadłam Piotrkowi okrakiem na kolanach i tak po prostu bez niczego wpiłam się w jego usta. Poczułam jego dłonie na moich biodrach. Wplotłam swoje palce w jego blond włosy. Nasz pocałunek mogłyby trwać wieki ale przerwał nam Karol.
Ponownie zakręciliśmy butelką. Co chwilę wymieniałam wesołe spojrzenie z Pitem aż w końcu zrobiłam się senna i poszłam do siebie. Niestety na moim łóżku w głębokim śnie pogrążył się Lotman i Kovacević. Wyglądało to megahiper komicznie.
- w razie czego mogę cię przenocować .
Zgodziłam się na propozycje siatkarza i cichaczem opuściliśmy mieszkanie. Nie upłynęło może pięć minut a ja stałam już w skromnych czterech kątach Nowakowskiego. Środkowy wskazał mi drogę do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Owinięta ręcznikiem opuściłam pomieszczenie i wtargnęłam do sypialni Pita aby pożyczyć od niego jakąś koszulkę. Siatkarz lustrował mnie wzrokiem. Cicho chrząknęłam i dopiero się ocknął. Rzucił mi jedną ze swoich koszulek. Wskazał mi pokój w którym mogę przenocować. Od razu się tam udałam i zapadłam w kamienny sen.

7 komentarzy:

  1. roszę, proszę, proszę. ;D. Mam nadzieję, że będzie coś miedzy nią a Pitem, no ! ;D
    Czekam na kolejny. ;)
    Pozdrawiam serdecznie ! ;-***

    OdpowiedzUsuń
  2. Także swatania ciąg dalszy? Fajnie fajnie :D
    miejmy nadzieję, że tym razem wypali.
    Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi się ciekawie ,hahah co ja mówię ciąle to opowiadanie i tak jest ciekawe .! ; ))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie! Czekała na ten rozdział :) Mam nadzieję, że między nimi już niedługo coś będzie.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie! Czekała na ten rozdział :) Mam nadzieję, że między nimi już niedługo coś będzie.. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie! Czekała na ten rozdział :) Mam nadzieję, że między nimi już niedługo coś będzie.. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie! Czekała na ten rozdział :) Mam nadzieję, że między nimi już niedługo coś będzie.. :)

    OdpowiedzUsuń